O oszczędnościach w NFZ, a także o trudnych negocjacjach z Ministerstwem Zdrowia z Ewą Grendą, prezesem INFARMY, rozmawia Iwona Schymalla.
Iwona Schymalla: Proszę o podsumowanie działającej już dwa lata ustawy refundacyjnej. NFZ przeznaczył ponad 3 mld zł mniej na refundację. Mniej, bo 150 mln zł, przeznaczył też na leki innowacyjne. Czy według Pani wydatki te są racjonalne?
Ewa Grenda: Racjonalność zależy od perspektywy, czyli miejsca, z którego się na nią patrzy. Faktycznie, ustawa refundacyjna, trudna dla przemysłu farmaceutycznego, przewidywała określony poziom środków na refundacje leków. Mimo to w ciągu tych dwóch lat państwo przeznaczyło na te leki ponad 3 mld zł mniej. Uważam, że to strata dla pacjentów, bo w Polsce mamy ciągle mało terapii w systemie refundacyjnym. W związku z tym mamy też mniej zdrowych pacjentów. Myślę, że lepiej byłoby wydać te 3 mld zł na nowe terapie, których brakuje.
Pamiętam, jak Ministerstwo Zdrowia mówiło: „Cieszymy się, że zaoszczędziliśmy”. Najpierw mówiono o 2 mld zł, teraz słyszymy o 3 mld. Można je będzie wydać na nowe terapie. Czy coś takiego się wydarzyło?
Widać jakiś ruch, ale przyznam, minimalny w tym temacie. W ciągu dwóch lat na terapie innowacyjne, powiedzmy "nowe" (słowo „innowacja” niektórzy czasem dyskredytują) przeznaczono zaledwie 150 mln zł. 3 mld do 150 mln to duża różnica. Warto było przeznaczyć te pieniądze na dobrze wybrane leki. Mamy metody oceny leków. Takie są w ustawie refundacyjnej. Nie są one łatwe. Negocjacje są trudne, ale moglibyśmy wprowadzić tych leków więcej. Liczę na to, na dalszy wzrost - choć przyznam, że jest coraz trudniejszy proces uzyskiwania refundacji nowych terapii. Czasami mamy wrażenie, że nie do końca przestrzegane są zapisy ustawy refundacyjnej.
Czy sytuacja ta pogłębia nierówności w dostępie do nowoczesnego leczenia? Słyszymy głosy pacjentów i organizacji pacjenckich o braku nowych terapii. Oni czują się dyskryminowani. Czy to, o czym Pani mówi, nie pogłębia jeszcze tych dyskryminacji?
Z pewnością pogłębia. Dyskryminację widać przede wszystkim z perspektywy pacjenta, który ma dostęp do wiedzy na temat nowych terapii i ich dostępności. Dostęp do informacji jest dziś powszechny. Pacjenci wiedzą, że w innym kraju nowa terapia została wprowadzona i tam pacjenci mogą z niej korzystać, a w Polsce nie. W 2013 roku wprowadzono do użycia w Europie 62 cząsteczki, a u nas, w Polsce, do systemu refundacyjnego wprowadzono zaledwie dwadzieścia.
Jesteśmy biednym krajem, nie ma na to pieniędzy.
Ale przecież zostały w budżecie całkiem spore pieniądze. Mówiłam już, że 3 mld w ciągu tych dwóch lat nie zostały wydane. Wydaliśmy tylko ich część - 150 mln zł.
Na co została przeznaczona reszta?
To pytanie do Ministerstwa Zdrowia. Zakładam, że została zużyta na inne świadczenia. Szpitale głośno żaliły się, że są zadłużone, dlatego podejrzewam, że pieniądze te zostały skierowane właśnie tam. Nie jesteśmy na tyle uznanym partnerem dla NFZ czy Ministerstwa Zdrowia, by z nami o tym rozmawiać.
A czy macie jakieś narzędzia, by przekonać decydentów o słuszności swoich poglądów?
Nie mam takiego przekonania. Jestem od niedawna prezesem Stowarzyszenia INFARMA, ale od wielu lat pracuję w innowacyjnej firmie farmaceutycznej. Nigdy nie miałam poczucia takiego partnerstwa. Myślałam, że po 25 latach (23 lata pracuję już w przemyśle farmaceutycznym) coś się zmieni. Niestety, nie. Nie ma takiego miejsca, z którego rozmawialibyśmy z decydentami o wartości leków. Te nowe leki oceniane są w bardzo technicznym mechanizmie. Agencja Oceny Technologi Medycznych ocenia, czy lek jest kosztowo efektywny, proces ten przebiega w stosownej instytucji, ale producent leku nie może w tym uczestniczyć. Nie może o nim dyskutować, często nie rozumie, dlaczego AOTM doszła do takich, a nie innych wniosków. Potem mamy negocjacje z Komisją Ekonomiczną w Ministerstwie Zdrowia, które często wyglądają techniczne – komisja nie chce nawet rozmawiać o wartości leku, co daje on pacjentowi. Z ministrem zdrowia nie spotykamy się. Może nieliczne firmy w rzadkich przypadkach miały taką możliwość, osobiście nie miałam takich spotkań, więc nie mogę się o nich wypowiedzieć.