Ministerstwo na ten cel przeznacza 1,6 mld zł z własnego budżetu. Wiadomo, że w kilku województwach świadczenia nielimitowane już rozliczono do końca, ale są takie, w których do tego jest daleka droga. We wszystkich regionach problemem będą, jak mówią dyrektorzy szpitali, nadwykonania w świadczeniach limitowanych. Nie ma żadnej obietnicy sfinansowania tych świadczeń i nie ma większych szans, by pojawiły się na to środki – w dającej się przewidzieć przyszłości.
Szpitale niepokoją się m.in. o płatności za programy lekowe. Chcą wiedzieć, czy mogą je realizować, czy też będą zmuszone w czwartym kwartale odraczać terminy rozpoczynania terapii nowych pacjentów lub wręcz doradzać, by chorzy szukali swojej szansy w innych ośrodkach.
Wyzwaniem będzie trzeci kwartał. Budżet MZ jest już mocno nadwyrężony (Leszczyna sięgała już do niego dwukrotnie, tnąc m.in. pieniądze na inwestycje). Fundusz i resort zdrowia patrzą więc w kierunku ministra finansów, ale w tej chwili dla Andrzeja Domańskiego i całego rządu (i na pewno dla premiera Donalda Tuska) jest znalezienie pieniędzy na likwidację skutków powodzi. Mowa nawet o 24 mld zł. Maleją więc szanse, że pod koniec roku budżet będzie mieć nadwyżki, które będzie można przeznaczyć dla ochrony zdrowia. W budżetach największych oddziałów Funduszu – mazowieckiego i śląskiego – są niedobory liczone w miliardach złotych. Minister Izabela Leszczyna zapewniła jednak również, że świadczenia nielimitowane za trzeci kwartał zostaną zapłacone. Szpitale chciałyby jednak wiedzieć, kiedy to nastąpi – na dziś zakładają, że raczej nie w tym roku.
We wtorek 1 października sytuacją finansową NFZ i regulowaniem zobowiązań płatnika wobec szpitali zajmą się posłowie Komisji Zdrowia. Po zmianie planu finansowego NFZ i uwzględnieniu w nim pieniędzy, które przekazał resort zdrowia eksperci szacują, że nadal – tylko do zbilansowania bieżących kosztów za cały 2024 rok – w skali kraju może zabraknąć 7-8 mld zł.