Choroby układu krążenia (ChUK) stanowią poważne wyzwanie dla zdrowia publicznego w całej Europie, a w szczególności w Europie Środkowo-Wschodniej. Tu wyniki dotyczące zdrowia sercowo-naczyniowego są słabsze niż w innych regionach kontynentu. W dużej mierze odpowiada za to styl życia: palenie, brak aktywności fizycznej oraz epidemia nadwagi i otyłości. Kluczowe czynniki ryzyka ChUK to hipercholesterolemia, nadciśnienie tętnicze i hiperglikemia.
Polska, jako jeden z nielicznych krajów w Europie wdrożyła strategię, która ma zmniejszyć liczbę chorych na serce i w efekcie zmniejszyć liczbę zgonów z powodu ChUK. U podstaw Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia (NPChUK) na lata 2022-32 leżą profilaktyka, wczesne wykrywanie i skuteczne leczenie. Z raportu PwC wynika, że choć NPChUK to dobry kierunek, to obszarów wymagających uwagi wciąż pozostaje bardzo dużo. Głównym wyzwaniem są badania przesiewowe, niezbędne w profilaktyce chorób układu krążenia, o czym może świadczyć chociażby to, że aż u 84 proc. pacjentów podstawowej opieki zdrowotnej w Polsce rozpoznano dyslipidemię, która zwiększa ryzyko np. miażdżycy.
Nie mniej istotnym wyzwaniem jest skuteczna, długoterminowa koordynacja opieki kardiologicznej. Odpowiedzią na to ma być Krajowa Sieć Kardiologiczna (KSK), ale pilotaż nie objął całego kraju, tylko poszczególne województwa. Warto też zwrócić uwagę na to, że od 2015 roku tylko 2 z 194 zarejestrowanych terapii w leczeniu kardiologicznym zostały zatwierdzone do refundacji w Polsce. Nowoczesne leczenie jest więc kosztowne dla pacjentów.
O wnioski płynące z raportu zapytaliśmy prof. Roberta Gila, prezesa PTKardio.
Jakie kluczowe wnioski płyną z raportu PwC?
Dla mnie wnioski są dwa. Po pierwsze mamy potwierdzenie, że nic, jeśli chodzi o czynniki ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, się nie poprawiło. Oznacza to, że dotychczasowe działanie było nieskuteczne. Po drugie, wszystkie zaadresowane problemy są nam znane, a co więcej – wiemy, jak sobie z nimi poradzić. Jest nadzieja, że jeśli Ministerstwo Zdrowia będzie słuchało głosu ekspertów, jeśli będzie brało pod uwagę nasze sugestie i propozycje, to jestem przekonany, że zaczniemy wreszcie obserwować jakieś pozytywne zmiany. Wiele wskazuje na to, że tak będzie. Odwrócona piramida świadczeń, współpraca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego z ekspertami z MZ to symptomy wskazujące na to, że taka chęć jest. Dzisiaj jesteśmy ciągle w tym samym miejscu, z tymi samymi oczekiwaniami ze strony społeczeństwa, coraz dłuższymi kolejkami i jednocześnie, paradoksalnie z coraz większymi możliwościami medycyny. Ona się rozwija. Kosztuje, ale daje coraz większe szanse na skuteczniejsze leczenie. Potrzebne są profilaktyka, lepsze wykorzystanie podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz odciążenie szpitalnictwa.
Polska przewodniczy w pierwszym półroczu radzie UE. Czy będzie to miało znaczenie dla kardiologii?
Pracownicy ochrony zdrowia mają chyba zbyt duże nadzieje i oczekiwania, że prezydencja cokolwiek zmieni. Prezydencja jest pewnego rodzaju momentem, w którym państwo może pokazać swoje priorytety, swoje osiągnięcia. To ważne, ale nie rozwiąże naszych kłopotów. Być może prezydencja przyspieszy pewne nasze działania, żeby w następnej pokazać, jakiego wielkiego skoku dokonaliśmy. Wykorzystajmy ten moment po to, żeby robić to szybciej i efektywniej.