– Czekaliśmy od lat na przełom w leczeniu tej choroby i on nastąpił, niestety nie dla naszych chorych - mówi prof. Jacek Losy przewodniczący Sekcji Stwardnienia Rozsianego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
- Nie rozumiem, dlaczego jeden z najlepszych leków na SM pozostaje niedostępny dla polskich chorych – mówi prof. Jacek Losy przewodniczący Sekcji Stwardnienia Rozsianego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, kierownik Zakładu Neuroimmunologii Klinicznej Katedry Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Czekaliśmy od lat na przełom w leczeniu tej choroby i on nastąpił, niestety nie dla naszych chorych – dodaje.
Najnowszej generacji lek w terapii stwardnienia rozsianego (SM) - fumaran dimetylu nie znalazł się w opublikowanym 19 sierpnia br. projekcie listy leków refundowanych. Polskie środowisko naukowe związane z leczeniem SM jest oburzone. Zwłaszcza że argumenty finansowe nie powinny być decydujące, bo- według informacji od producenta - cena leku jest korzystna, a wyższa skuteczność niż dotychczas stosowanych leków refundowanych w I linii leczenia będzie skutkować poprawą wyników leczenia, a tym samym zmniejszeniem postępu choroby i odsunięciem progresji SM. Lepiej leczone SM zaowocuje zmniejszeniem nakładów na leczenie II linii, gdzie koszt terapii jest około dwukrotnie wyższy niż w I linii leczenia. Polscy chorzy na SM w ramach tzw. pierwszej linii leczenia otrzymują leki (interferony beta lub octan glatirameru) w formie iniekcji podskórnych lub domięśniowych. - Fumaran dimetylu zmniejsza intensywność i częstotliwość rzutów choroby w większym stopniu niż dotychczas stosowane terapie – wyjaśnia prof. Losy. Zaznacza, że każdy rzut dla pacjenta ma dramatyczne następstwa. Są to zaburzenia widzenia - prowadzące do ślepoty, chodzenia - oznaczające często konieczność korzystania z wózka inwalidzkiego czy utrata sprawności zwieraczy. Zważywszy, że choroba dotyka młodych ludzi w wieku między 20. a 40. rokiem życia, leczenie może opóźniać ich kalectwo. W dodatku nowy lek jest bardzo bezpieczny, a jego działania niepożądane nie są znacząco uciążliwe. Poza tym, w odróżnieniu od dotychczasowych, podawany jest doustnie, co jest bardzo istotne dla chorych. - Trzeba pamiętać, że SM jest chorobą nieuleczalną i skazywanie pacjentów na ciągłe iniekcje, podczas gdy istnieje lek doustny jest niemoralne – oburza się profesor. Środowisko medyczne jest zgodne, że lek powinien być refundowany i odwlekanie tej decyzji w czasie powoduje, że stajemy się outsiderami w Europie. Neurolodzy podkreślają też, że SM jest chorobą zróżnicowaną, która może przebiegać odmiennie. Dlatego lekarze muszą mieć dostęp do szerokiej gamy terapii, aby pomóc jak największej liczbie pacjentów.