Ministerstwo Zdrowia od dłuższego czasu przyglądało się rynkowi wystawiania e-recept przez platformy internetowe. Jak podkreśla szef resortu zdrowia, wynikało to z zaniepokojenia o jakość i troski o dobro pacjentów. W ocenie Adama Niedzielskiego, pojawiała się istotna obawa o to, czy ktoś nie odniesie krzywdy w wyniku nieuzasadnionego stosowania leków. Dlatego Centrum e-Zdrowia dostało zlecenie sprawdzenia pojawiających się wątpliwości. Okazało się, że skala problemu jest bardzo duża.
– Udało nam się zidentyfikować dziesięciu lekarzy, którzy w ciągu roku wystawili od 100 tys. do 400 tys. recept. To liczba ogromna. Dziennie wystawiali oni od blisko 300 do ponad tysiąca recept. Rekordzista musiałby przyjmować pacjentów 24 godziny na dobę, wystawiając ponad 50 recept na godzinę. Jeśli zawęzimy to do 10 czy nawet 12 godzin pracy, oznaczałoby to wystawianie do 100 recept na godzinę, co jest fizycznie niemożliwe i wskazuje, że mamy do czynienia z biznesem, a nie działaniem, którego celem jest troska o zdrowie pacjenta – powiedział minister zdrowia.
Ponadto, w dwóch przypadkach zaszło podejrzenie, że zapisane bez badania silne leki przeciwbólowe i psychotropowe doprowadziły do śmierci pacjenta. Resort wysłał do Naczelnej Izby Lekarskiej pisma, zawierające dane 29 lekarzy, w ocenie ministerstwa nagminnie łamiących prawo i wystawiających hurtowo recepty bez badania pacjentów.
– Te pisma nie spotkały się z żadną reakcją. Nie mam informacji, by wyciągnięto jakiekolwiek konsekwencje wobec tych osób, podczas gdy Naczelna Izba Lekarska i rzecznik odpowiedzialności zawodowej są władni zawieszać prawo wykonywania zawodu i nie pozwalać na biznes receptowy – wskazał minister zdrowia i poinformował, że jeśli środowisko lekarskie nie jest w stanie samo się pozbyć ze swojego grona czarnych owiec, on sam podejmie drastyczne działania.
– Podpisałem doniesienie do prokuratury, w którym wskazałem na dziesięciu lekarzy, którzy zdaniem naszych prawników dopuścili się co najmniej pięciu przestępstw: poświadczenia nieprawdy w związku z niewykonanym badaniem, oszustwa, bo część tych recept jest refundowanych, sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia publicznego na masową skalę i ułatwienia dostępu do środków odurzających. To wszystko są potencjalne zarzuty sformułowane w doniesieniu. W tej sprawie jestem w bezpośrednim kontakcie z prokuratorem krajowym, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą – mówi minister zdrowia.
Oprócz tego Adam Niedzielski poinformował o decyzji dotyczącej wprowadzenia maksymalnej liczby recept, jaką dobowo może wystawić lekarz. Standard ma zakładać obsłużenie w ciągu 10 godzin pracy 80 pacjentów i wystawienie im około 300 recept. Jednocześnie finalizowane są prace nad rozporządzeniem, które ograniczy możliwość wystawiania leków psychotropowych przy pomocy platform internetowych. Wypisanie recepty będzie musiało być poprzedzone konsultacją, jeśli upłynął dłuższy czas od ostatniej wizyty.
W reakcji na zarzuty ministra zdrowia, konferencję zwołała również Naczelna Izba Lekarska.
– Wszczynamy postępowania dyscyplinarne w każdym czasie kiedy jest zawiadomienie i jeśli doszło do deliktu zawodowego, to kierujemy sprawy do sądu. Z drugiej strony, w trosce o przestrzeganie prawa, o którym chcemy przypomnieć panu Niedzielskiemu: w Polsce to niezależne sądy wydają wyroki, a nie pan minister na drodze pism czy wystąpień na naprędce zwołanych konferencjach – ripostował w jej trakcie prezes NIL Łukasz Jankowski.
Do NIL wpłynęło od kwietnia do końca czerwca z Ministerstwa Zdrowia 10 zawiadomień. Trafiły one do naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej, a następnie do rzeczników okręgowych.
– Ci rzecznicy, działający jak prokuratorzy, zaczęli prowadzić sprawy, które wiążą się z wezwaniem lekarza do złożenia wyjaśnień, przesłuchaniem świadków, prowadzeniem całego postępowania. Jeśli pan minister dziś na konferencji prasowej mówi, że lekarze, których dotyczyły te zawiadomienia popełnili według niego przestępstwa i kieruje zawiadomienia do prokuratury, to co robił przez ostatnie dwa i pół miesiąca od pierwszego wysłanego do nas zgłoszenia? My od razu po ich wpływie do nas, wszczynaliśmy postępowania. Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności zawodowej skierował w tym czasie osiem zawiadomień w sprawie 30 lekarzy i lekarzy dentystów. Przypominamy panu ministrowi, że każda ta sprawa wymaga wnikliwego wyjaśnienia. Wśród tych spraw mamy na przykład sprawę lekarza, który był podejrzany o wystawianie recept bez kontaktu z pacjentem, tymczasem jak powiadomił potem organy ścigania, dostęp do systemów informatycznych został mu ukradziony – wyjaśnił Łukasz Jankowski.
Prezes NIL powiedział, że środowisko jest oburzone tym, że szef resortu zdrowia w sposób arogancji i happeningowy próbuje ukryć brak wieloletnich działań i zrzucić odpowiedzialność na lekarzy i samorząd lekarski.
– Niektóre z tych spraw naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej skierował do sądu. Dwa i pół miesiąca to bardzo krótki czas. Jeśli pan minister chciałby, żebyśmy ominęli procedury i skazywali lekarzy tylko na podstawie jego występów na konferencjach prasowych, to my się temu sprzeciwiamy. W państwie prawa każdy ma prawo do obrony i nawet silne podejrzenie przewinienia nie zwalnia samorządu z prowadzenia postępowania – powiedział prezes NIL