Przeregulowany i skomplikowany system ochrony zdrowia zostawia pacjenta samemu sobie. O pracach nad zmianą tej sytuacji Renata Furman rozmawia z wiceministrem zdrowia Piotrem Warczyńskim.
R.F.: Panie Ministrze, jest Pan współtwórcą wielu ustaw: nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji, projektu ustawy o ZOZ-ach, pakietu ustaw zdrowotnych z 2008 r., słynnego „planu B”, projektu ustawy o działalności leczniczej... Można powiedzieć: specjalista od ustaw. Dużo tego.
P.W.: (śmiech) No dużo. Ale to dosyć odległe czasy.
R.F.: Nad jakim projektem teraz Pan pracuje? Skrócenie kolejek?
P.W.: Pod hasłem: skrócenie kolejek pracujemy nad nowymi regulacjami, nie tylko ustawowymi, ale też nad rozporządzeniami i koncepcjami, które będą skutkowały zmianami organizacyjnymi w całym systemie, w tym także w Narodowym Funduszu Zdrowia. To są kompleksowe działania obejmujące praktycznie wszystkie obszary i wszystkie poziomy ochrony zdrowia. To jest i POZ, i specjalistyka, i szpitalnictwo, ale też taki szczególny obszar, jakim jest onkologia. Chcę od razu zaznaczyć, że będą to przede wszystkim działania poprawiające i usprawniające, a nie takie, które zmienią cały system ochrony zdrowia. Mam nadzieję, że zmiany, nad którymi pracujemy, dość szybko będziemy mogli poddać społecznym konsultacjom i ocenom.
R.F.: Dość szybko to znaczy kiedy? Jaki wyznaczacie sobie horyzont czasowy?
P.W.: Połowa marca – taki termin docelowy wyznaczyliśmy dla naszych prac. Chcemy wtedy przedstawić taki plan, już skoordynowany, mający ręce i nogi. Ale też nie tylko plan. Chciałbym, abyśmy mieli gotowe także wszystkie projekty aktów wykonawczych, zarządzeń NFZ i zmian organizacyjnych.
(...)
R.F.: Jak dotąd NFZ w swoich zarządzeniach stawia wyśrubowane wymagania co do kompetencji personelu medycznego, utrudniając placówkom dostęp do kontraktów i w efekcie pacjentom dostęp do świadczeń.
P.W.: Zmiany będziemy wprowadzać na poziomie rozporządzeń koszykowych, a więc będzie to leżało w gestii ministra zdrowia.
R.F.: I teraz zarządzenia prezesa NFZ wydawane są
w oparciu o rozporządzenia koszykowe, choć NFZ może rozbudowywać nieco ich zakres.
P.W.: To prawda, ale tylko w granicach określonych prawem. Konkretne zmiany będą w rozporządzeniach ministra i to z pewnością, zakładając dobrą współpracę obu instytucji, znajdzie pełne odzwierciedlenie w zasadach kontraktowania przez NFZ.
R.F.: Jakich zmian w tym zakresie możemy się spodziewać?
P.W.: Uważam, że zmiany powinny też dotyczyć lekarzy w trakcie specjalizacji, tak aby mogli oni udzielać świadczeń w ramach umów z NFZ.
(...)
R.F.: Wracając do skrócenia kolejek. Problem dotyczy głównie, choć nie tylko, onkologii. Mamy teraz w Polsce dwa miejsca, gdzie w drodze eksperymentu dyrektorzy szpitali znieśli limity przyjęć do oddziałów onkologicznych. To Bydgoszcz i Gdynia.
P.W.: Wydaje mi się, że dyrektorzy posługują się raczej hasłami. Po prostu przyjmują pacjentów ponad limit finansowy określony w umowie z NFZ, licząc na to, że za dodatkowe świadczenia dostaną jednak pieniądze. Trudno w tych przypadkach mówić o regulacji zniesienia kolejek. Ponieważ w dużej części przypadków leczenie onkologiczne jest leczeniem ratującym życie, Fundusz w miarę napływu dodatkowej składki za takie świadczenia płaci.
R.F.: Czyli żeby skrócić kolejki, trzeba wprowadzić rozwiązania systemowe. Ministerstwo, jak słyszymy, pracuje nad taką regulacją. Czy jakieś pomysły można już zdradzić?
P.W.: Działania muszą dotyczyć różnych poziomów systemu. Dyskutujemy w tym kontekście o tym, jak zmienić zasady finansowania podstawowej opieki zdrowotnej. Obowiązujący system kapitacyjny nie jest motywujący. Wymaga zmiany na system mieszany. Nie można całkowicie zrezygnować z opłaty kapitacyjnej, ale można rozliczać lekarzy POZ zadaniowo, przy czym należy poszerzyć ich kompetencje, przede wszystkim w zakresie diagnostyki. To spowoduje zmniejszenie kolejek do specjalistów, w tym do onkologów. Jak lekarz POZ może być tą pierwsza linią walki z nowotworami, gdzie ma dochodzić do wstępnej weryfikacji, czy mamy do czynienia z nowotworem, czy też nie, jeśli nie może zlecić podstawowych badań diagnostycznych w tym kierunku? Dlatego trzeba poszerzyć katalog badań, które może zlecić lekarz POZ, nie tylko badań diagnostycznych, ale też laboratoryjnych. Pragnę zwrócić uwagę na dużą rolę NFZ, który dysponuje przecież ograniczonymi pieniędzmi. Musi więc przeprowadzić analizy, skąd, z jakich pozycji można przesunąć środki finansowe do POZ po to, aby lekarzom rodzinnym można było powierzyć dodatkowe zadania. Pracujemy także nad wprowadzeniem szybkiej ścieżki onkologicznej, która via POZ będzie prowadziła do szybkiej ścieżki diagnostycznej i leczniczej. Mamy przygotowane rozwiązania w tym zakresie, w tej chwili szacujemy ich koszty. Inne zmiany, które powinny usprawnić działanie systemu, to wydłużenie czasu trwania kontraktów z NFZ. W POZ te kontrakty powinny być bezterminowe. Nie widzę powodu, aby ponownie przystępować do konkursu, jeśli ma się aktywną listę pacjentów zapisanych do placówki. Chciałbym, aby w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej kontrakty były co najmniej 5-letnie, a w lecznictwie szpitalnym 10-letnie. Oczywiście, tak jak to jest teraz, kontrakty byłyby co roku aneksowane pod względem finansowym. Długie kontrakty zapewniają placówkom stabilizację, możliwość rozwoju, planowania. Takie rozwiązanie wprowadzi do systemu nieco spokoju, dzięki zniesieniu przymusu przechodzenia co rok, dwa lub trzy całego procesu kontraktowania.
(...)
R.F.: Panie Ministrze, wśród planowanych zmian, o których Pan mówi, zabrakło mi zapowiadanej jakiś czas temu kwestii likwidacji centrali NFZ. Czy ministerstwo całkiem odstąpiło od tego pomysłu?
P.W.: Ten problem jest dyskutowany. Wydaje się, że na obecnym etapie na taki krok jest za wcześnie. Bez wątpienia wymagałoby to dużych zmian organizacyjnych w całym systemie, co mogłoby spowodować jego destabilizację i niepotrzebne zamieszanie. Poza tym każda zmiana, nawet na lepsze, w początkowej fazie ma więcej przeciwników niż zwolenników. Ludzie boją się nowości. Biorąc więc pod uwagę uwarunkowania polityczne oraz nasze plany, o których mówiłem wcześniej, wydaje się, że nie jest to właściwy moment na taki radykalny krok. Co nie znaczy, że w przyszłości nie należy pomyśleć o tym, żeby wreszcie tak ułożyć system, aby to rząd i minister zdrowia byli kreatorami polityki zdrowotnej, skoro są konstytucyjnie za to odpowiedzialni. A jak wiemy, działo się – i mam nadzieję, że to już przeszłość – odwrotnie. Kreatorem był płatnik, który powinien przede wszystkim płacić za świadczenia. Tymczasem on te świadczenia także wycenia. Wszystkie atuty są więc po jego stronie. I to trzeba jak najszybciej zmienić. Trzeba wzmocnić rolę ministra zdrowia jako kreatora polityki zdrowotnej, być może poprzez wzmocnienie nadzoru nad NFZ. Czy będzie istniała centrala Funduszu, nie ma tu specjalnego znaczenia. Trzeba także wydzielić agencję taryfikacji. Wydaje się, że jedynym rozsądnym posunięciem jest wyposażenie Agencji Oceny Technologii Medycznych w nową funkcję – wyceny świadczeń zdrowotnych. To znakomicie uporządkuje system.
Pełen tekst artykułu można przeczytać w najnowszej lutowej Służbie Zdrowia