Sporów nie było, i jak wynika z dyskusji podczas wtorkowego pierwszego czytania, trudno się ich spodziewać również na dalszych etapach prac. Jak mówił Bolesław Piecha (PiS) obecnie obowiązująca ustawa ma już swoje lata i wymaga zmian, dostosowania do nowej rzeczywistości. Jednym z obszarów, na który również zwracali uwagę posłowie, jest kwestia bezpieczeństwa ratowników, wyjeżdżających do pacjentów – nie tylko kamizelki nożoodporne, ale również szkolenia z samoobrony i technik deeskalacyjnych.
Nowelizacja przygotowywana już od dłuższego czasu i w ostatnich tygodniach poszerzona o moduł „bezpieczeństwa” (choć nierealizująca wszystkich postulatów ratowników, kwestią otwartą, która musi być uzgodniona przede wszystkim z Ministerstwem Sprawiedliwości, ale też resortem spraw wewnętrznych, jest stosowanie środków przymusu bezpośredniego – kajdanek – w przypadku agresywnych pacjentów, jeśli w karetce nie jedzie policjant), obejmuje przede wszystkim kwestie systemowe.
Jedną z nich jest maksymalny czas, w jakim SOR będzie musiał przejąć pacjenta od zespołu karetki. Ministerstwo Zdrowia chce określenia go na 15 minut – i posłowie mają wątpliwości. Nie ukrywał ich, między innymi, Krzysztof Bojarski, który wypowiadając się z perspektywy osoby z doświadczeniem lekarza i zarządzającego szpitalem wskazywał, na przykład, na konsekwencje takiej regulacji dla pacjentów znajdujących się na SOR lub oczekujących na przyjęcie w stanie zagrożenia zdrowia i życia, w momencie gdy karetka przywiezie pacjenta w stanie upojenia alkoholowego. W sytuacji niewystarczającej obsady na SOR, co w szpitalach powiatowych jest raczej normą, priorytet pacjenta z karetki może stanowić zagrożenie dla pozostałych chorych. Bolesław Piecha (PiS) wskazywał, że realizacja tego zapisu może być trudna zwłaszcza w tych regionach, w których na jeden SOR przypada znacząco więcej niż przewidywane w ustawie 200 tysięcy mieszkańców – tak jest na Śląsku. Mocno też wybrzmiał argument, że to nie organizacja SOR, ale niechęć szpitali (oddziałów szpitalnych) do przyjmowania pacjentów decyduje, że karetki z chorymi czekają na podjazdach.
Wiceminister zdrowia Marek Kos podkreślał, że choć resort zdrowia dostrzega złożoność problemu, nie można tolerować sytuacji, w której pacjenci godzinami czekają w karetkach na przyjęcie do SOR a nawet w nich umierają. Zapewnił, że w najbliższych dwóch latach powstanie w Polsce – jak raportują wojewodowie – osiemnaście nowych szpitalnych oddziałów ratunkowych, z czego połowa zostanie uruchomiona na Śląsku. Przyjęcia na oddziały szpitalne ma zaś udrożnić projektowany przez MZ system ewidencjonowania zasobów szpitalnych: mówiąc w dużym skrócie, w czasie rzeczywistym dyspozytorzy będą widzieć, gdzie są wolne łóżka w danej specjalizacji, więc łatwiej będzie podejmować decyzję o kierowaniu karetek do właściwych podmiotów leczniczych.
Nie ma wątpliwości, że podkomisja zajmie się jednak i tym przepisem, i przepisami dotyczącymi przewożenia zwłok osób, które zmarły w karetkach do wyznaczonych placówek (mają trafiać do zakładów medycyny sądowej lub szpitali dysponującymi prosektorium) a także – między innymi – kwestią finansowania kursów, podnoszących kwalifikacje ratowników (poza kursami w zakresie bezpieczeństwa, te na pewno mają być finansowane ze środków publicznych).