![Fot. Thinkstock](https://www.medexpress.pl/uploads/2014/03/187789489-620x310.jpg)
Bez nowelizacji ustawy o systemie informacji nie będzie podstaw prawnych do wprowadzenia m.in.: e-recepty, e-zlecenia, e-skierowania, elektronicznej dokumentacji medycznej, internetowego konta pacjenta, e-zwolnień, deklaracji wyboru lekarza, dostępu do wyników badań. Polska musi się z tym uporać do połowy grudnia, w przeciwnym razie straci miliony z unijnych dotacji, przeznaczone na projekty informatyzacji w ochronie zdrowia. Tymczasem są problemy z projektem. O czym informuje Porozumienie Zielonogórskie.
Projekt trafił do Sejmu z dużym opóźnieniem. W piątek też okazało się, że Sejmowa Komisja Zdrowia nie zajęła stanowiska w tej sprawie. Ze względu na braki w dokumentacji. "Posłom przedstawiono projekt odbiegający od pierwotnej wersji i to w tak znaczący sposób, że specjaliści od informatyki (którzy brali udział w pracach nad projektem), nie zostawili na nim suchej nitki" - informuje Porozumienie Zielonogórskie.
- Specjaliści zarzucali m.in., że z projektu usunięto regulacje związane z Kartą Ubezpieczenia Zdrowotnego i Kartą Specjalisty Medycznego. A przecież miały one służyć identyfikacji pacjenta i personelu medycznego. Informatycy zarzucali, że zmiany wprowadzone jako autopoprawki resortu zdrowia zagrażają bezpieczeństwu danych medycznych– tłumaczy Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego.
Według obecnej propozycji uwierzytelnianie podpisu lekarza miałoby się odbywać za pomocą kwalifikowanego certyfikatu (co wiąże się z dodatkowymi dużymi kosztami) lub za pośrednictwem platformy e-PUAP.
- Podczas każdej autoryzacji w e-PUAP otrzymuje się smsem specjalny kod. Sama korzystam z tego rozwiązania, ale sporadycznie. Nie wyobrażam sobie tego narzędzia w codziennej pracy lekarza rodzinnego. Rocznie mamy ok. 150 mln wizyt, wypisujemy ok. 400 mln recept, niejednokrotnie po kilka w czasie jednej wizyty pacjenta. A są jeszcze zwolnienia, różnego rodzaju zaświadczenia, itp. Jeśli wystawienie jakiegokolwiek druku miałoby się wiązać z przekazywaniem i wpisywaniem kodów, to byłaby sytuacja absurdalna - tłumaczy Zabielska-Cieciuch.