Jakie elementy warunkują prawidłowe zakontraktowanie świadczeń na następne lata? - mówi o tym w rozmowie z Witoldem Laskowskim Mariusz Wójtowicz, prezes zarządu Szpitala Miejskiego w Zabrzu.
Co z kontraktowaniem, jesteśmy już gotowi? Czy konsultacje przeprowadzone z NFZ wyjaśniły większość spraw, czy wciąż jest ich więcej niewyjaśnionych?
Pytanie to należałoby zadać przede wszystkim Ministerstwu Zdrowia. Ono jest organem głównym decydującym o warunkach kontraktowania świadczeń. Czy jest gotowe? Po zmianie ustawy o świadczeniach zdrowotnych refundowanych ze środków publicznych to minister zdrowia konstytucyjnie decyduje o wielu rzeczach, ogólnych warunkach umów i sprawach istotnych dla świadczeniodawców. Jeśli chodzi o nas – świadczeniodawców, myślę, że jesteśmy przede wszystkim gotowi i otwarci na rozmowy, omówienie nowych rozwiązań związanych z wprowadzeniem nowelizacji ustawy. Trzeba natomiast zdecydowanie powiedzieć, że czasu jest już bardzo mało. Ustawowo kontraktowanie powinno nastąpić do 30 czerwca 2016 roku. Dziś nie mamy jeszcze warunków umożliwiających wejście w kontraktowanie. Czekamy na konstruktywne decyzje ze strony Ministerstwa Zdrowia. Już czas.
Jakby Pan zdefiniował najważniejszy problem, który trzeba postawić Ministerstwu Zdrowia w związku z kontraktowaniem?
Pierwszym elementem są mapy zdrowotne. Trzeba byśmy sobie wreszcie powiedzieli jakie świadczenia i w jakim zakresie zabezpieczają pod względem zdrowotnym bezpieczeństwo mieszkańców. Drugi element to kwestia wreszcie należytej wyceny procedur medycznych. Nie możemy funkcjonować w kraju, w którym na leczenie przeznacza się zdecydowanie mniej środków finansowych niż w pozostałych krajach UE. To nie jest kwestia tylko PKB, bo jeśli się to jeszcze na PKB przeliczy, to środki liczone w euro są zdecydowanie większe. Przykładem jest jeden z hiszpańskich szpitali, gdzie na 140 łóżek było przeznaczonych ponad 40 milionów euro. To jest coś nieprawdopodobnego.
W biednej, kryzysowej Hiszpanii...
Tak. Gdybyśmy porównali sobie budżety innych krajów europejskich, a jakbyśmy pojechali nawet dalej np. do Izraela, gdzie na 11 milionów pacjentów budżet jest na poziomie kilkunastu miliardów euro dla jednostki organizującej opiekę dla pacjentów, to mówimy już zupełnie o innych środkach finansowych. Na pewno ważna jest kwestia właściwej wyceny, adekwatna do ponoszonych nakładów. Z tym, że nie może też być tak, że Fundusz płacić nam za procedurę medyczną, nie wliczając tego co wokół niej (prąd, światło, amortyzacja, i przede wszystkim prace pracowników).
Dziś jesteśmy pomiędzy sporem pielęgniarek i położnych a pracodawcami, a tak naprawdę tymi, którzy decydują dziś o systemie opieki zdrowotnej w Polsce. Należy tę pracę też zliczyć i stwierdzić ile środków finansowych potrzeba. Zastanowić się wówczas, gdzie te środki pozyskać. Takie jest normalne funkcjonowanie. Nie można mówić, że jeżeli składka zdrowotna w naszym państwie od 2007 roku nie wzrosła, przez ostatnie dwa lata była jedynie podwyższana po 0,25 wartości, to o czym mowa. Jesteśmy w roku 2015. Technologia medyczna rozwija się równolegle z wszechobecną informatyzacją a my dziś mówimy, że będziemy leczyć na podobnym poziomie za podobne pieniądze jak dotychczas. Powiedzmy sobie też szczerze, że planowany tegoroczny budżet 64 miliardów, przyszłoroczny 70 miliardów zł na świadczenia zdrowotne to naprawdę niewielkie środki finansowe. Reasumując: określenie warunków świadczeń zdrowotnych, określenie kogo leczymy i za ile to trzy elementy warunkujące oraz rozmowy ze świadczeniodawcami. Te elementy warunkują prawidłowe zakontraktowanie świadczeń na następne lata.