Powstała Koalicja Mam Prawo Do Antykoncepcji Awaryjnej.
Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że ponownie rozpatrzy warunki sprzedaży tzw. awaryjnej antykoncepcji. - Wycofanie z rynku lub ograniczenie dostępności „pigułki po” może zagrozić zdrowiu pacjentek, które w wyjątkowych sytuacjach będą zmuszone do szukania leków tego typu poza legalnym obiegiem – alarmują eksperci „Koalicji Mam Prawo do Antykoncepcji Awaryjnej”.
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej ze stycznia 2015 r. środek leczniczy ellaOne, czyli „pigułka po”, został dopuszczony do obrotu jako lek bez recepty. W Polsce, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z kwietnia 2015 r. prawo takie przysługuje osobom, które ukończyły 15 rok życia. Nowe kierownictwo resortu zdrowia ogłosiło jednak, że zamierza ponownie zająć się kwestią sprzedaży leku na terenie RP. Przeciwnicy antykoncepcji awaryjnej przypisują bowiem „pigułce po”, niezgodnie z prawdą, działanie wczesnoporonne czy aborcyjne.
– EllaOne to środek antykoncepcji awaryjnej, który opóźnia jajeczkowanie, a więc uniemożliwia zapłodnienie. Jeżeli dojdzie jednak do zapłodnienia, tabletka nie powoduje przerwania ciąży, nie ma zatem wpływu na jej przebieg – mówi prof. Violetta Skrzypulec-Plinta, ginekolog, endokrynolog i seksuolog, kierownik Katedry Zdrowia Kobiety i Dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Potwierdzają to dane Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Od kiedy ellaOne została w krajach Unii Europejskiej dopuszczona do sprzedaży jako lek wydawany bez recepty, odnotowano przeszło 560 ciąż, do których doszło, mimo że kobiety przyjęły pigułkę.
Źródło: materiały prasowe