Zdzisław Szramik, wiceprzewodniczący ZK OZZL, przypomina, że od czasu masowych lekarskich protestów mija właśnie 7 lat. Właściwie wszystko przemawia za tym, by się znowu zbuntować. Jakie wnioski powinni wyciągnąć lekarze?
Po przejściowej euforii, spowodowanej, nie tak dużą, na jaką liczyliśmy, ale jednak największą w powojennej Polsce poprawą płac mogliśmy obserwować stopniowy, ale jednocześnie stały i konsekwentny powrót do starych, sprawdzonych jeszcze w poprzednim systemie praktyk – pisze wiceprzewodniczący OZZL. Pracodawcy, stosując naprzemiennie metodę kija i marchewki, zmusili sporą część lekarzy do przejścia na tzw. kontrakty, całościowe lub tylko dyżurowe (…).
Reformy, które wyszły... bokiem
Po roku 2010, kiedy usunięta została ostatnia przeszkoda w procesie legislacyjnym (prezydent z nie swojego bloku politycznego), ekipa z ulicy Miodowej przeszła do kontrnatarcia (…). Ponieważ wszystkie inne resorty miały relatywnie mały budżet i stosunkowo niewielkie możliwości „skrojenia” większych funduszy bez pozostawienia niebezpiecznych śladów, wybór padł na Ministerstwo Zdrowia i wszelkiej pomyślności. Nie wiem, kim wspierała się ówczesna ekipa, ale efekty uzyskała iście szatańskie. Przewrotność, z jaką skonstruowano zapisy ustaw: refundacyjnej, o prawach pacjenta i ich rzeczniku czy ustawy o działalności leczniczej świadczy najlepiej o pazerności i braku skrupułów autorów, jak i tych, którzy złożyli takie zamówienie polityczne. Był to rzut na taśmę ekipy, która już widziała agonię systemu i dramatyczne spadki poparcia w sondażach. Uczciwą reformę zastąpiono zmasowaną propagandą, która do reszty pomieszała w głowach zwyczajnych obywateli, a każdy przejaw niezadowolenia pacjentów kanalizowano na lekarzy (…).
A może jednak strajk?
Stan obecny w ochronie zdrowia można nazwać najkrócej strajkiem państwa. Administracja, zwłaszcza ta centralna, rządowa, robi wszystko, by nie wywiązywać się ze swojego konstytucyjnego obowiązku, a wszelkie błędy i uciążliwości zrzuca na barki lekarzy.
Niektórzy członkowie OZZL pytają, kiedy będzie strajk, dlaczego jesteśmy bierni, dlaczego przyzwalamy na taką mizerię ochrony zdrowia, dlaczego godzimy się na taki wyzysk? Właściwie wszystko przemawia za tym, by się znowu zbuntować. Umiemy to robić, mamy dobre doświadczenia.
Rząd bardzo by chciał, żebyśmy zastrajkowali! Nasz strajk jest potrzebny temu rządowi, bo pozwoliłby zdjąć z rządu odpowiedzialność za źle funkcjonujący system opieki zdrowotnej. Mam nawet nieoparte wrażenie, że poprzez system represji związany np. z refundacją leków, czy kontraktami z NFZ, rząd zachęca nas do strajku. Dlatego też nie powinniśmy strajkować, bo taki strajk nigdy by się nie skończył! W obecnej sytuacji tylko masowe, dobrze zorganizowane wypowiedzenia mogą być skuteczną formą wymuszenia korzystnych zmian w ochronie zdrowia. Ale muszą to zrozumieć wszyscy lekarze!
Cały tekst: TU
Źródło: ozzl.org.pl
Czytaj także: Karetka nie przyjedzie na każde wezwanie