Podczas połączonego posiedzenia komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki oraz komisji zdrowia jednym z kluczowych tematów były zasady wydawania uczniom długoterminowych zwolnień lekarskich z lekcji wychowania fizycznego, choć komisje miały raczej skupić się na tym, jak realizowany jest przez uczniów z takimi zwolnieniami program obowiązkowych zajęć z WF.
Helena Marianowska, naczelnik wydziału z Departamentu wychowania i edukacji włączającej MEiN mówiła, że zgodnie z przepisami prawa na dyrektorach szkół i nauczycielach spoczywa obowiązek dostosowania warunków do tego, aby dzieci mogły uczestniczyć we wszystkich obowiązkowych zajęciach. - Są sytuacje, że można na czas określony zwolnić ucznia z tych zajęć na czas określony. Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej zna dziecko i jest uprawniony do wydania takiej opinii. Jest ponadto tym lekarzem, który dokonuje bilansów zdrowia i również kwalifikuje dziecko do określonej grupy wychowania fizycznego - podkreśliła.
Skąd się wzięły wątpliwości? Wszystko zaczęło się od lipcowej wypowiedzi ministra sportu Kamila Bortniczuka, który stwierdził, że ponieważ niemal co trzeci uczeń przedstawia długoterminowe zwolnienie z WF, zmienią się zasady i respektowane będą tylko zwolnienia od lekarzy specjalistów. Reakcja środowiska była natychmiastowa: lekarze przypomnieli, że w POZ, na którą jako na źródło problemu wskazał minister (rzekomo lekarze POZ mieliby wystawiać zwolnienia lekką ręką), również pracują specjaliści. W dodatku resort nie przedstawił żadnych danych na poparcie swoich twierdzeń – ani o rzeczywistej skali zwolnień (w czwartek urzędniczka resortu edukacji przyznała, że takich informacji zwyczajnie nie ma), ani o strukturze zwolnień – takie zaświadczenie może wystawić w tej chwili każdy lekarz, wiele jest uzyskiwanych podczas prywatnych wizyt lekarskich, nie tylko poza POZ, ale w ogóle poza systemem publicznym.
Co więcej – pod koniec wakacji okazało się, że resort edukacji nie podjął tematu i zasady dotyczące zwolnień się nie zmieniły, jednak w połowie września minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przyznał, że rozpoczęły się już prace nad zreformowaniem prawa. To wygenerowało i generuje, jak mówili posłowie opozycji, ogromny chaos w szkołach – część z nich przestała respektować zwolnienia wystawione przez lekarzy POZ, choć nie ma ku temu podstaw prawnych.
Katarzyna Lubneuer (KO) przypomniała przedstawicielom rządu (ministerstwa reprezentowali jedynie niżsi rangą urzędnicy z poziomu departamentów), że nakreślony kierunek zmian jest sprzeczny z tym, który forsuje resort zdrowia, starając się przesunąć jak największy ciężar opieki nad pacjentami do POZ, żeby maksymalnie skrócić kolejki do specjalistów i jest oderwany od rzeczywistości. - W niektórych specjalizacjach na wizytę w poradni czeka się dłużej niż trwa rok szkolny - podkreśliła. Posłowie PiS ripostowali, że w tej chwili pacjenci mają możliwość skorzystania z informatora NFZ i dowiedzenia się, że w promieniu kilkudziesięciu kilometrów są dostępne poradnie, gdzie świadczenie można uzyskać w krótkim, stosunkowo, czasie.