Subskrybuj
Logo małe
Szukaj
Jacek Jassem

Dokument dotyczący Krajowej Sieci Onkologicznej oceniam bardzo krytycznie

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 12 października 2018 19:14

Dokument dotyczący Krajowej Sieci Onkologicznej oceniam bardzo krytycznie - Obrazek nagłówka
Fot. MedExpress TV
- Moje największe zastrzeżenia do tej koncepcji budzą zawłaszczenie opieki onkologicznej przez kilkanaście dużych szpitali onkologicznych, naruszenie zasady uczciwej konkurencji i niemal całkowite wykluczenie z opieki onkologicznej ośrodków akademickich - powiedział Medexpressowi prof. Jacek Jassem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Martyna Chmielewska: Jak Pan ocenia dokument dotyczący Krajowej Sieci Onkologicznej?

Jacek Jassem: Bardzo krytycznie. Zespół składający się niemal wyłącznie z przedstawicieli tzw. Zrzeszenia Publicznych Centrów i Instytutów Onkologii miał przygotować koncepcję Narodowego Instytutu Onkologii. Taka instytucja, niezależnie od jej nazwy, jest rzeczywiście w Polsce potrzebna. Zespół nie uporał się jednak z tym zadaniem i w zamian stworzył - praktycznie dla siebie - koncepcję sieci onkologicznej. Teraz pokrętnie próbuje się argumentować, że sieć to właśnie instytut, choć to dwa zupełnie różne byty. Co najważniejsze - nie widzę tam żadnych rozwiązań, które mogłyby poprawić sytuację chorych. Dokument dotyczy wyłącznie organizacji sytemu świadczeń onkologicznych, jest wyrwany z celów i działań zawartych w Strategii Walki z Rakiem w Polsce 2015-2024 - dokumentu, nad którym w 10 grupach roboczych pracowało blisko 200 ekspertów różnych dziedzin. Zresztą jeden z pięciu rozdziałów tego opracowania poświęcony jest właśnie organizacji i zarządzaniu polskim systemem walki z rakiem. Głównym celem sieci jest centralizacją świadczeń onkologicznych, co ma poprawić ich skuteczność. Zgoda, taka centralizacja jest potrzebna, zwłaszcza w odniesieniu do diagnostyki onkologicznej i leczenia chirurgicznego. Trzeba jednak przy tym zachować zasadę: dobra jakość świadczeń, ale możliwie jak najbliżej pacjenta. Tworzenie zhierarchizowanej, biurokratycznej struktury i wpychanie chorych do ośrodków, które już obecnie zmagają się z dużymi problemami organizacyjnymi i finansowymi, na pewno nie poprawi sytuacji. Tzw. koordynacja opieki będzie wymagała zatrudnienia rzeszy dodatkowych urzędników. Niemal wszystkie informacje, które mają tam być zbierane, znajdują się w zasobach NFZ, wiec nie rozumiem po co tworzyć równoległy system sprawozdawczy. Co najważniejsze, koncepcja nie zawiera żadnych wskaźników, które pozwoliłyby ocenić jej efektywność, co jest rzeczą fundamentalną. Ocenianie jej efektywności np. na podstawie liczby telefonów do call centers zakrawa na żart.

M.Ch.: Które zapisy w dokumencie Krajowej Sieci Onkologicznej budzą Pana największe zastrzeżenia?

J.J.: Przede wszystkim zawłaszczenie opieki onkologicznej przez kilkanaście dużych szpitali onkologicznych, które równocześnie mają monitorować i nadzorować pozostałe jednostki, wyznaczać im zadania i standardy czy prowadzić tzw. call centers dla pacjentów. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, że takie call centers będą informować o możliwości leczenia poza jednostką udzielającą takich informacji – będą raczej pozyskiwać dla swoich szpitali najbardziej „intratnych” chorych. Jest to klasyczny system nakazowo-rozdzielczy, rażąco naruszający zasady uczciwej konkurencji np. w ubieganiu się o kontrakty czy środki na rozwój. Koncepcja niemal całkowicie wyklucza z opieki onkologicznej ośrodki akademickie, które wszędzie w świecie pełnią w nim wiodącą rolę i zapewniają najwyższy poziom świadczeń. Ciekaw jestem, jak przyjmą one propozycję, aby merytorycznie podlegały one wojewódzkim szpitalom onkologicznym, spowiadały się im ze swojej działalności itd. Systemem opieki onkologicznej w kraju ma kierować Narodowa Rada Onkologii (ostatnio słyszałem też nazwę Polska Rada Onkologii), która będzie się składała niemal wyłącznie z przedstawicieli administracji państwowej i ośrodków tworzących Sieć - najpewniej będą to dyrektorzy tych ośrodków. Ośrodki akademickie reprezentuje w tym gremium jedna osoba, nie ma tam przedstawicieli towarzystw naukowych czy jakichkolwiek ekspertów, choćby od systemów ochrony zdrowia. Pilotaż programu mają przeprowadzić dwa szpitale onkologiczne: we Wrocławiu i Kielcach. Dyrektorem pierwszego z nich jest prezes Zrzeszenia Publicznych Centrów i Instytutów Onkologii, a drugiego jego zastępca; obaj opracowywali założenia sieci. W województwie świętokrzyskim jest tylko jeden ośrodek onkologiczny, wiec będzie koordynował własną działalność. Niezależnie od tego nie mam wątpliwości, że obaj dyrektorzy potwierdzą w pilotażu doskonałość swojego dzieła. Bulwersujący jest zapis, że świadczenia onkologiczne w obu jednostkach prowadzących pilotaż będą wycenione o odpowiednio 35% i 30% wyżej niż u pozostałych świadczeniodawców. Tego zupełnie nie rozumiem – przecież koordynacja nie ma żadnego wpływu na koszt czy jakość wykonywanych świadczeń. Łatwo policzyć, że ten eksperyment będzie kosztował NFZ dodatkowe kilkadziesiąt milionów złotych. Podsumowując: twórcy sieci, używając eufemistycznego terminu „koordynacja”, stworzyli dla siebie system, który sami będą pilotować, realizować i oceniać, a przy tym - kosztem wszystkich pozostałych jednostek – zarabiać na nim ogromne pieniądze.

Martyna Chmielewska: Jednym z założeń dokumentu ws. Krajowej Sieci Onkologicznej jest kompleksowa, skoordynowana opieka nad pacjentem. Jak według Pana powinna wyglądać opieka nad chorym?

J.J: Skoordynowana opieka to obecnie paradygmat opieki w medycynie, nie tylko w onkologii, jestem osobiście bardzo zaangażowany w kilka projektów w tym obszarze. Powinna ona polegać na odpowiedzialności jednego podmiotu za chorego od rozpoznania, poprzez diagnostykę, leczenie i wychodzenie z choroby. Chory nie powinien biegać od jednego do drugiego lekarza ze skierowaniami tylko być pod opieką jednego ośrodka. Taki ośrodek nie musi jednak posiadać "pod jednym dachem" infrastruktury dla realizacji wszystkich świadczeń, bo to jest niemożliwe; niektóre elementy może realizować w ramach konsorcjów leczniczych. Musi jednak przejąć całkowitą odpowiedzialność za sprawne przeprowadzenie całego procesu i być z tego rozliczony. Trzeba jednak pamiętać, że chorzy na nowotwory, to najczęściej ludzie w starszym wieku i wielu z nich wymaga równocześnie pełnoprofilowej opieki medycznej, np. kardiologicznej, nefrologicznej czy diabetologicznej. Taką opiekę mogą najlepiej zapewnić szpitale wielospecjalistyczne, zwłaszcza kliniczne. Szpitale onkologiczne na ogół nie mają do tego bazy i specjalistów. Otrzymuję sygnały, że w jednym z najbardziej renomowanych szpitali onkologicznych w Polsce w obawie o powikłania nie wykonuje się podstawowych zabiegów specjalistycznych, np. biopsji wątroby, trzustki czy płuca. Nie wykonuje się tam także embolizacji, bo wymaga to położenia chorego na dwa lub trzy dni. W innym chorzy dowożeni są na radioterapie z innych szpitali, bo trzymanie ich u siebie „jest nieopłacalne”. Nie ma mowy o leczeniu chorych np. ze współistniejącą niewydolnością nerek, bo nie można ich dializować. Stworzenie sieci onkologicznej może tylko pogorszyć tę sytuację, zamiast ją poprawić.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także