Zdaniem prokuratury mieli oni przyczynić się do śmierci dziecka, bo zbyt długo zwlekali z decyzją o przyjeździe karetki - informuje TVN24.pl
Chodzi o sprawę z 2013 r. 8-miesięczna dziewczynka zachorowała i trafiła do prywatnej przychodni. W związku z tym, że stan dziewczynki niepokoił lekarzy zdecydowali o hospitalizacji dziecka. Z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych 8-miesięczna Amelka trafiła do szpital w Głowie, tam stan pogarszał się, dlatego potrzebne było wysokospecjalistyczne leczenie. Lekarze podjęli decyzję o przewiezieniu dziecka do Wrocławia. I tu zaczęły się problemy. Bo wcześniej dziecko powinien zobaczyć anestezjolog. Poza tym dziewczynka powinna zostać przewieziona specjalistyczną karetką.
Gdy dziecko trafiło na oddział intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, jego stan był krytyczny. Trzy dni potem niemowlę zmarło.
Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy tłumaczy, że dwóch oskarżonych lekarzy nie przyznaje się do winy. – Biegli z zakresu medycyny sądowej ocenili postępowanie kolejnych lekarzy, którzy mieli kontakt z dzieckiem i stwierdzili, że doszło do pewnych nieprawidłowości w postępowaniu leczniczym ze strony dwojga lekarzy. Usłyszeli oni zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, a także narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania niebezpiecznego uszczerbku na zdrowiu. Oboje lekarze przesłuchani w charakterze podejrzanych nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im czynu. Oskarżona lekarka odmówiła składania wyjaśnień, natomiast oskarżony lekarz stwierdził, że działania, które podejmował, żeby jak najszybciej przetransportować dziecko i uratować jego życie – tłumaczy Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Lekarzom grozi do dwóch lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl/xnews