- Nawet 380-700 tys. Polaków może chorować na dnę moczanową - mówi prof. Brygida Kwiatkowska z Instytutu Reumatologii w Warszawie.
Dane wskazują, że w Europie problem dny dotyczy około 1,4 proc. populacji osób dorosłych, ale w ostatniej dekadzie w krajach wysoko rozwiniętych odnotowano wzrost zachorowalności na dnę moczanową o ponad 200 proc.
Dna moczanowa to zapalenie stawów wywołane odkładaniem się kryształów moczanu sodu w płynie stawowym oraz wystąpienie innych objawów klinicznych będących konsekwencją gromadzenia się tych kryształów w tkankach i narządach.
Choroba może przebiegać w postaci ostrego napadu z obrzękiem i silnym bólem zwykle jedynego stawu, ale wraz ze zwiększaniem się częstości napadów rozwija się przewlekłe zapalenie i dochodzi do trwałego uszkodzenia stawów. Na dnę moczanową, potocznie nazywaną podagrą lub chorobą królów cierpieli m.in. Leonardo da Vinci, Henryk VII, Jacques Chirac czy Luciano Pavarotti.
Jak powiedziała prof. Kwiatkowska atak dny jest dużym zaskoczeniem dla pacjenta. Wiąże się z silnym bólem, obrzękiem i tkliwością. Pacjenci często zgłaszają się do chirurga, łącząc ból z jakimś urazem albo idą do lekarza POZ. Dlatego choroba często jest źle diagnozowana i źle leczona.
- Dna moczanowa należy do chorób reumatoidalnych. Choroba często powiązana jest z otyłością. To choroba cywilizacyjna. Dna jest chorobą śmiertelną. Może powodować duży stopień inwalidztwa. 6 razy częściej choroba dotyka mężczyzn i jej prawdopodobieństwo wzrasta z wiekiem – wyjaśnia prof. Brygida Kwiatkowska.
Czynniki ryzyka rozwoju dny moczanowej i hiperurykemii:
- Płeć męska
- Podeszły wiek
- Predyspozycje genetyczne
- Nadciśnienie tętnicze
- Nadwaga
- Cukrzyca
- Stan po transplantacji narządów
- Zespół metaboliczny
- Nadużywanie alkoholu
- Niedawny uraz/operacja
- Odwodnienie
- Zwiększone stężenie kwasu moczowego w surowicy
- Leki: diuretyki pętlowe i tiazydy, cyklosporyna, etambutol, pirazynamid, kwas acetylosalicylowy
Terapia dny moczanowej powinna bazować na kompleksowym podejściu. Optymalnym rozwiązaniem byłoby leczenie prowadzone przez reumatologa z pomocą dietetyka, rehabilitanta i lekarzy innych specjalności – zależnie od chorób towarzyszących. Podstawowym założeniem terapii dny moczanowej jest edukacja chorego oraz zmiana przez niego nawyków żywieniowych i stylu życia, a także zastosowanie leków obniżających stężenie kwasu moczowego. Prof. Kwiatkowska podkreśliła, że dieta jest bardzo ważnym elementem terapii : 10 proc. powodzenia to dieta, 90 proc. inne zalecenia. Dodała, że pacjent nie musi ze wszystkiego rezygnować, ale musi ograniczać szkodliwe czynniki.
Dla pacjentów zmiana sposobu odżywiania polegająca między innymi na eliminacji pokarmów sprzyjających napadom dny jak alkohol, podroby, niektóre mięsa, tłuste ryby czy sery oraz zwiększenie aktywności fizycznej (w celu obniżenia masy ciała) są często trudne do zaakceptowania i wymagają dużego wysiłku. Dlatego kluczowe znaczenie ma dobra współpraca pomiędzy lekarzem i pacjentem. Jeżeli konieczne jest stosowanie leków obniżających stężenie kwasu moczowego jak np. allopurynol czy febuksostat, lekarz musi dobrać odpowiednią dawkę oraz uwzględnić wszystkie przeciwwskazania. Powszechnym zjawiskiem w Polsce jest stosowanie zbyt niskich dawek allopurynolu, co bezpośrednio przekłada się na znaczne obniżenie efektywność terapii. Dodatkowo zbyt rzadko rozważa się zastosowanie febuksostatu, który jest lekiem zalecanym w przypadku złej tolerancji allopurynolu lub niewydolności nerek (w stadium niewielkim lub umiarkowanym). Wśród nowych opcji terapeutycznych dostępne są już na świecie leki biologiczne, które przede wszystkim hamują aktywność interleukiny 1 (IL-1) głównej cytokiny odpowiedzialnej za rozwój zapalenia w dnie. Jednak takie leczenie zarezerwowane jest dla ciężkich przypadków dny oraz niesie ryzyko różnych działań niepożądanych. Barierą dla dostępności terapii biologicznych jest i zapewne pozostanie również ich wysoka cena.
Według Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w 2013 roku dna moczanowa była przyczyną wystawienia ponad 30 tys. zwolnień lekarskich na łączną liczbę 280 tys. dni. Koszt utraconej produktywności w wyniku samej absencji chorobowej wyniósł blisko 52 mln zł.