W Sejmie ruszyły prace nad ustawą o zawodzie fizjoterapeuty. Jakie zastrzeżenia do ustawy mają sami zainteresowani? O tym z dr. n. kultury fizycznej Maciejem Krawczykiem ze Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska rozmawia Alicja Dusza.
Od lat walczycie o ustawę o zawodzie fizjoterapeuty. Teraz projekt ustawy trafił do Sejmu, ale macie do niego zastrzeżenia. Jakie?
Mamy zastrzeżenia nie tyle do ustawy, co do pewnych jej zapisów, niezwykle istotnych dla pacjentów, finansów polskiego systemu ochrony zdrowia oraz dla obecnie pracujących fizjoterapeutów. Chodzi o kompetencje zawarte w ustawie, które w bardzo radykalny sposób odcinają uprawnienia na poszczególnych poziomach wykształcenia fizjoterapeutów. Fizjoterapeuci mogli kiedyś kształcić się tylko jako technicy, w tej chwili kształcą się jako licencjaci i mogą kontynuować studia magisterskie, a potem robić specjalizację z fizjoterapii. Czyli, poziomów kształcenia jest kilka. Zgadzamy się co do zasady, że kompetencje powinny być stopniowane, natomiast, kompetencje zaproponowane w obrębie obecnego projektu ustawy, ograniczają, a właściwie pogarszają dostępność do fizjoterapii w porównaniu ze stanem obecnym. Codziennie z fizjoterapii korzysta w Polsce około pół miliona osób. Plan fizjoterapii musi być ustalany przez lekarza lub fizjoterapeutę ze specjalizacją (w Polsce jest mniej niż 2,500 takich specjalistów). W związku z tym, to powoduje, że kilka tysięcy licencjatów, czy kilkadziesiąt tysięcy magistrów fizjoterapii, nie będzie mogło przyjmować bezpośrednio chorych, tylko będą musieli mieć zlecenie na przeprowadzenie konkretnych zabiegów fizjoterapii. Z takiego rozwiązania dawno wycofało się większość krajów. W Niemczech, Austrii czy nawet Francji, w których fizjoterapeuci kształcą się krócej niż w Polsce, tylko fizjoterapeuta może planować proces fizjoterapii po uprzednim skierowaniu osoby od lekarza. Jest niebywałym, że ratownicy medyczni po 3-letnich studiach mają prawo podawania wielu leków w bezpośrednim zagrożeniu życia pacjenta, a fizjoterapeutom odmawia się prawa do planowania ćwiczeń ruchowych! Jako Stowarzyszenie reprezentujemy większość fizjoterapeutów polskich, spotykamy się z opiniami różnych stowarzyszeń pacjenckich, które się do nas zwracają. Obecnie, dostęp do fizjoterapeuty jest bardzo utrudniony, co można porównać do dostępności do lekarzy wąskich specjalizacji. To powoduje, że pacjent dopiero po kilku miesiącach od zaistnienia choroby trafia do fizjoterapeuty, a nie w fazie ostrej. W większości są to sytuacje, w których fizjoterapeuta powinien działać doraźnie, zaraz po zaistnieniu/rozpoznaniu choroby. Jego pomoc czasami wystarczy, kiedy jest ograniczona do kilku wizyt np. w stanach bólowych, zaleceniach po operacjach na narządzie ruchu, u dziecka z mózgowym porażeniem dziecięcym itp. Obecnie chory trafia do fizjoterapeuty po pół roku, kiedy jego problem staje się albo nieistotny, bo doszło do samowyleczenia, albo często w tym czasie dochodzi do trudnych powikłań. Jest to absurd w dobie oszczędności w służbie zdrowia nie mówiąc o kwestiach etycznych.
Drugą sprawą, do której mamy zastrzeżenia jest zapis, który mówi, że niezależną praktykę fizjoterapeutyczną mogą prowadzić tylko fizjoterapeuci ze specjalizacją. Taki zapis w ustawie jest dla nas także absurdalny. Obecnie w Polsce mamy ponad 30 tys. takich praktyk. Zapis ten jest więc niezgodny z Konstytucją, ponieważ odbiera uprawnienia tym, którzy już taką praktykę prowadzą. Można powiedzieć, że to główne zastrzeżenie. Podkreślamy też, że my nie krytykujemy w całości tego projektu. Cieszymy się, że projekt doszedł do etapu komisji zdrowia i że się ona tym zajęła. Ale nasze uwagi są bardzo zasadnicze. Według nas zapis o uprawnieniach fizjoterapeutów powinien być bardzo ogólny. Natomiast minister zdrowia powinien mieć kompetencje, by poprzez rozporządzenie decydować o stopniowaniu kompetencji, w zależności od potrzeb społecznych, rynku i rozwoju zawodowego, fizjoterapeutów.
Czy ktoś wysłuchał Państwa uwag? Czy zaproponowano Wam współpracę nad tą ustawą?
Tak. Zgłaszaliśmy swoje uwagi wielokrotnie, gównie w klubie parlamentarnym PO. Ale projekt PO utknął w Klubie Parlamentarnym podobnie jak projekt ustawy o zawodzie fizjoterapeuty Ministerstwa Zdrowia. Gotowy projekt środowiskowy przekazaliśmy dwa lata temu panu ministrowi Arłukowiczowi. On go zablokował i nic się z nim nie dzieje.
Czy jesteście zdania, że jeżeli ustawa miałaby wejść w życie w obecnej formie, to lepiej jakby nie wchodziła wcale?
Tak, ale wierzę w rozsądek Podkomisji Zdrowia, że zmieni te projekty przepisów, które są sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i prawem. Eksperci sejmowi wyrazili opinie, które są całkowicie zbieżne z naszymi i skrytykowali część zapisów projektu. Można je odczytać na stronach sejmowych. Chodzi głównie o zablokowanie prowadzenia praktyki prywatnej oraz utrudnienie dostępu do fizjoterapeutów w zakresie NFZ. Zapisy te nie są też zgodne z zapisami Światowej Konfederacji Fizjoterapii i polityką rozwiniętych krajów, które dawno już zorientowały się, że łatwiej jest włączyć wcześnie postępowanie fizjoterapeutyczne, niż leczyć powikłania. Zamiast odsyłać pacjenta do szeregu lekarzy, którzy w ostateczności i tak skierują pacjenta do fizjoterapeuty. Wówczas jest już jednak za późno.
Przeczytaj również: Takiej ustawy fizjoterapeuci nie chcą!