Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
Paulina Kieszkowska-Knapik

Gdyby NSA nie stanął po stronie chorej na algodystrofię, to wrócilibyśmy do antypacjenckich interpretacji przepisów

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 31 lipca 2018 12:16

Gdyby NSA nie stanął po stronie chorej na algodystrofię, to wrócilibyśmy do antypacjenckich interpretacji przepisów - Obrazek nagłówka
- Całość kwoty rocznej, o którą walczymy, to około sześciu tysięcy złotych. Trudno zrozumieć, że państwo nie może przeznaczyć tak małej sumy na leczenie cierpiącej osoby z chorobą ultrarzadką - powiedziała w rozmowie z Medexpressem Paulina Kieszkowska-Knapik, adwokat specjalizujący się w prawie medycznym i farmaceutycznym.

Martyna Chmielewska: Pani Kancelaria wygrała sprawę w Naczelnym Sądzie Administracyjnym dotyczącą refundacji medycznej marihuany dla Marty Potężnej, kobiety zmagającej się z bólem w ultrarzadkiej chorobie. Jak Pani zareagowała na tę wiadomość?

Paulina Kieszkowska-Knapik: W Polsce nie bierze się pod uwagę tego, że algodystrofia, której doświadcza moja klientka (i może jeszcze kilka innych osób w Polsce) powoduje, że pacjent nie umiera, tylko żyje z ciągłym bólem. Choroba ta powoduje, że pacjent odczuwa ból nóg, który jest porównywalny z bólem porodowym. Tymczasem państwo polskie może zaproponować chorej jedynie leki opioidalne. Marta Potężna używała ich. Są to leki pochodne heroiny, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. A poza tym też nie są refundowane. Bulwersującym było to, że minister zdrowia nie zaproponował chorej innej metody refundowanej, by złagodzić ból. Mówił jedynie: „Lecz się opioidami”.

M.C.: Z punktu widzenia praw chorej jest to zupełne nieporozumienie…

P.K-K.: Lekarz prowadzący i konsultant wojewódzki bezdyskusyjnie potwierdził konieczność refundacji leku dla pacjentki. Powiedzieli, że jest to metoda, która pozwala pacjentce złagodzić ból i żyć w miarę normalnie. Minister zdrowia zebrał sporo opinii różnych osób, którzy w niejednoznaczny sposób podchodzili do refundowania marihuany leczniczej. Nie uwzględnił jednak tego, że opinie te bazowały tylko na częściowej dokumentacji medycznej chorej, a poza tym były w nich faktyczne błędy dotyczące sytuacji chorej. Niestety nie stało to na przeszkodzie, aby minister zdrowia odrzucił jej wniosek. Całość kwoty rocznej, o którą walczymy, to około sześciu tysięcy złotych. Trudno zrozumieć, że państwo nie może przeznaczyć tak małej sumy na leczenie cierpiącej osoby z chorobą ultrarzadką.

M.C.: Czy trudno było wygrać tę sprawę w Naczelnym Sądzie Administracyjnym ?

P.K-K.: Była to trudna sytuacja, ponieważ wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego był dla Marty Potężnej niekorzystny. Rzadko się to zdarza, ponieważ sądy wojewódzkie raczej przyjmują interpretację propacjencką. Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego był zaskakujący i wadliwie uzasadniony. Wynikało z niego, że marihuana medyczna jest nieskuteczna. Tymczasem lekarz potwierdził, że lek bardzo pomaga w leczeniu choroby mojej klientki. Zarzut nieskuteczności marihuany w łagodzeniu bólu był też niespójny z przekazem władz po uchwaleniu tzw. ustawy Liroya. W tej ustawie dopuszczono marihuanę medyczną w szerszym stopniu do stosowania właśnie w leczeniu bólu. Dodam, że tzw. ustawa Liroya jest fikcją, ponieważ Urząd Rejestracji Leków do dziś żadnego specyfiku w tym trybie nie dopuścił do obrotu. Na szczęście NSA stanęło po stronie pacjentki. Jestem zadowolona, że udało nam się przekonać sędziów NSA do naszych racji. Gdyby NSA nie stanął po naszej stronie, to mielibyśmy odwrót od propacjenckiej wykładni wypracowanej już przez sądy administracyjne. Dlatego właśnie sądy administracyjne muszą być niepolityczne. Jeżeli, sądy zostaną uzależnione od polityków, to pacjent nie będzie mógł bronić swoich praw.

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także