Ministerstwo Zdrowia przekazało do konsultacji projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia zmieniające rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego.
Ministerstwo argumentuje, że "projektowane przepisy mają na celu umożliwienie świadczeniodawcom optymalnego względem potrzeb zdrowotnych hospitalizowanych pacjentów zaplanowania pracy personelu medycznego mając jednocześnie na uwadze zapewnienie dostępności do świadczeń gwarantowanych oraz intensywność realizacji świadczeń w poszczególnych komórkach organizacyjnych realizujących świadczenia w trybie hospitalizacji i hospitalizacji planowej".
O komentarz poprosiliśmy przewodniczącego Porozumienia Rezydentów OZZL Krzysztofa Hałabuza: Przy pomocy tego rozporządzenia minister ewidentnie przerzuca jeszcze bardziej odpowiedzialność za zachowanie ciągłości opieki nad chorymi ze swoich barków na innych, w tym przypadku na dyrektorów szpitali, ale także lekarzy. Sugeruje on, żeby w przypadku deficytu personelu przechodzono w tryb zrównoważony pracy zwiększając ze razem zakres obowiązków lekarzy dyżurnych głównie względem liczby pacjentów objętych przez nich opieką. Czy ten kierunek działań ministra zażegna kryzysowi kadrowemu, który zacznie być wyraźny od stycznia? Najprawdopodobniej spowoduje on głównie ich rozgoryczenie.Takie postanowienia w żaden sposób nie poprawiają ani warunków pracy ani jakości opieki nad chorymi. Używając przenośni: jeśli mamy zbyt mało koni i wozów, to zwiększenie ładunku nie przyspieszy transportu. Natomiast może doprowadzić do tego, że wóz nie pokona niespodziewanych przeszkód na drodze albo konie padną z wyczerpania. Teraz lekarz w trakcie dyżuru będzie mógł być oddelegowywany do pracy w przychodni. Wszystko świetnie, dopóki nic się nie wydarzy na oddziale, gdy okaże się, że te kilka minut przejścia z gabinetu będzie akurat kluczowe.