Zmiany jednak już ruszyły, bo pod koniec lipca NFZ ogłosił wykaz podmiotów zakwalifikowanych do poszczególnych poziomów sieci, dzięki czemu resort zdrowia będzie mógł uruchomić konkurs dla onkologii o wartości 5,5 mld zł. Jak mówił Konrad Korbiński, pieniądze te mają służyć poprawie jakości opieki nad pacjentem onkologicznym oraz – cele są oczywiście powiązane – spełnieniu przez szpitale docelowych, wyższych niż obecne, kryteriów kwalifikacji do sieci.
Równolegle w ministerstwie trwają dyskusje nad zmianami w ustawie. Jednym z kluczowych punktów jest karta e-DILO. - Chodzi o brak przepisów dotyczących karty e-DiLO, która jest nie tylko nośnikiem informacji o tym, jak prowadzony jest proces diagnostyki i leczenia, ale także narzędziem, które umożliwia koordynację tego procesu. Ma też ułatwić pracę onkologom poprzez automatyzację wpisywania pewnych danych, co jest istotne, bo monitorowanie jakości będzie się wiązało z większym obciążeniem administracyjnym lekarzy - tłumaczył dyrektor Korbiński.
Z punktu widzenia pacjenta (ale też efektywności systemowej) rewolucyjną zmianą ma być ciągłość opieki. W tej chwili przepisy ustawy skupiają się na procesie leczenia szpitalnego. Nie obejmują POZ, rehabilitacji, czy kluczowej dla pacjentów onkologicznych opieki kontrolnej, która powinna być sprawowana na poziomie opieki specjalistycznej, ale także w POZ. - Dlatego będziemy uzupełniać przepisy ustawy - za zapewnienie ciągłości opieki od wczesnej diagnostyki po zakończenie leczenia i opiekę kontrolną odpowiedzialni będą koordynatorzy. Docelowo zamierzamy monitorować cały ten proces z wykorzystaniem karty e-DiLO - zapowiedział przedstawiciel MZ.
Organizację samej sieci też czekają poważne zmiany. Jedną z osi krytyki była pionizacja KSO – i resort zdrowia chce od niej odejść. - W naszej ocenie pionizacja nie uwzględnia tego, że często ośrodki zakwalifikowane do niższych poziomów referencyjności ze względu na realizowane obszary wcale nie mają niższych kompetencji. Po prostu wyspecjalizowały się w określonych zakresach. Dlatego każdy podmiot zakwalifikowany do SOLO powinien mieć niezależność i to właśnie ona ma wspierać współpracę. Regulator nie będzie wskazywał modelu, czy formy tej współpracy, bo nie zawsze musi być ona sformalizowana, wskaże jedynie kierunek - wyjaśniał Korbiński.
Niepewne są natomiast losy „spłaszczenia” sieci. Ministerstwo chciałoby zrezygnować z poziomu SOLO III, ale czy to będzie możliwe w tej chwili, nie wiadomo. Potrzebna jest akceptacja Komisji Europejskiej, bo KSO została wpisana do kilku kamieni milowych a pieniądze z KPO mają płynąć do szpitali trzech poziomów. Być może więc ten krok zostanie przeprowadzony w następnym etapie. - Finał rozmów z KE nie jest jeszcze znany, ale jeśli nie uda nam się uprościć sieci teraz, zrobimy to w najbliższym możliwym terminie - przekonywał urzędnik.