W połowie lipca na świecie odnotowano czwarty pod rząd tydzień ze wzrostami liczby nowych zakażeń koronawirusem, po 10 tygodniach spadków. Rośnie także liczba zgonów. I za to odpowiedzialne jest B.1.617.2. „Wariant Delta rozchodzi się na całym świecie w szybkim tempie, powodując nowy wzrost liczby przypadków i śmierci” – mówił dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Gebreyesus podczas konferencji prasowej COVID-19 w poniedziałek 11 lipca. Superłatwo i szybko roznosi się w terenie z dużą liczbą osób niezaszczepionych. Wolniej, ale także błyskawicznie transmituje się przy dużym wyszczepieniu przeciwko COVID-19. Opublikowane na początku lipca nowe badania dowodzą, że obecne szczepionki są nieco mniej efektywne wobec wariantu Delta – np. AstraZeneca daje tylko 30 proc. ochrony po jednej dawce. „Jedna dawka, zwłaszcza AstraZenecą, daje relatywnie niewielką ochronę – podkreśla Martin McKee, prof. w Londyńskiej Szkole Higieny i Medycyny Tropikalnej. Jednak przy pełnym wyszczepieniu ta ochrona jest bardzo wysoka, oceniana na „wspaniałą” (excellent). Według CDC tylko 0,01% w pełni zaszczepionych zakaża się Deltą.
EUROPA
Na Starym Kontynencie Delta przyrasta w zawrotnym tempie, zwłaszcza w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Francji. Na przykład na początku lipca w ojczyźnie corridy wykrywano średnio 12 tys. przypadków, a już 13 lipca aż 44 tys.! Toteż w Hiszpanii Deltę głównie złapali niezaszczepieni 15–30-latkowie, którzy po imprezowaniu na Riwierze czy Maderze, rozwieźli tę mutację koronawirusa po Europie. Setki milionów Europejczyków nie ma nadal żadnej dawki lub drugiej dawki, czyli nie są bezpieczni. Dlatego niektóre kraje wprowadzają nowe restrykcje w związku z Deltą. We Francji prezydent Emmanuel Macron ogłosił 11 lipca, że przy wejściu do barów, kawiarni, restauracji, teatrów, muzeów itp. miejsc trzeba pokazywać paszport covidowy dowodzący pełnego zaszczepienia. W Grecji i Portugalii wprowadzono podobne regulacje, także w hotelach. W Holandii znów zamknięto kluby nocne i dyskoteki. Funkcjonowały dosłownie kilka dni, po rocznym lockdownie, by znów pójść w odstawkę. „To, co myśleliśmy, że jest możliwe, okazało się błędem” – tłumaczył się z nagłej zmiany holenderski premier Mark Rutte. W ojczyźnie tulipanów, od czasu zniesienia obostrzeń pandemicznych, liczba nowo wykrytych przypadków wzrosła aż o 500 proc.! Podobna sytuacja ma miejsce w Barcelonie – tam też gwałtownie, do ponad 8 tys. dziennie, skoczyła liczba nowych zakażeń, więc kluby nocne i dyskoteki otwarte przez raptem 2 tygodnie, ponownie zamknięto. Zaś pozostałe biznesy typu bary, restauracje mogą działać do 00.30. Hiszpania wprowadza godziny policyjne, a władze zapowiadają kolejne restrykcje, jeśli tego będzie wymagać sytuacja. W portugalskiej Lizbonie zanotowano tak wiele przypadków Delty, że już w połowie czerwca br. zakazano podróży z i do tego miasta. Na Malcie, gdzie zaszczepionych w pełni jest już ponad 70 proc. populacji, rząd zakazał wjazdu osobom niezaszczepionym.
ECDC – Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób naciska na kraje członkowskie, by przyśpieszyły akcje szczepień, tak by jak najwięcej osób było w pełni zaszczepionych przed jesienią. Okazuje się, że najlepszą motywacją do szczepień są ograniczenia dla nieszczepionych – gdy prezydent Macron ogłosił, że do barów restauracji itp. będą wchodzili tylko w pełni zaszczepieni, w ciągu kilku godzin aż 1,3 mln Francuzów umówiło się na którąś z dawek!
W tym samym czasie w Europie prowadzono Euro2020. W większości krajów UE, gdzie odbywały się rozgrywki, stadiony były tylko częściowo zapełnione. W Wlk. Brytanii londyńskie Wembley wypełniało kilka razy po 60 tys. fanów futbolu. Gęsto upakowanych, bez masek czy innych zabezpieczeń. „Czy ja mam się cieszyć z oglądania tej transmisji?” – zatwitterowała w czasie finałowego meczu Euro2020 Maria Van Kerkhove, epidemiolog chorób zakaźnych w WHO. Euro2020 będzie miało swój wpływ na sytuację epidemiologiczną w Europie.
Gdy premier Boris Johnson zaplanował „Dzień Wolności” – całkowite uwolnienie kraju od restrykcji związanych z pandemią – 115 naukowców, lekarzy i epidemiologów protestowało przeciwko temu w otwartym liście, opublikowanym też w piśmie „Lancet”. Protestowali, mimo że sytuacja Wlk. Brytanii z wyszczepieniem należy do najlepszych na świecie – ok. 70 proc. obywateli tego kraju dostało min. 1 dawkę, w tym 52 proc. już obie. Mimo tego UE nie dodała Wlk. Brytanii do listy krajów „bezpiecznych” dla turystów/ podróżujących. I jest ku temu powód – wg prof. Tima Spectora z ZOE COVID Study, aż 97 proc. zbadanych w lipcu próbek od chorych w UK, była zakażona wersją Delta. Malta nawet zamknęła swoje podwoje dla Brytyjczyków zaszczepionych AstraZenecą – bo ta daje przy 1 dawce niewielką ochronę przed zakażeniem.
Rosja w połowie lipca bije rekordy w liczbie zgonów na COVID-19 od początku pandemii – w połowie lipca dziennie umiera od 750 do prawie 800 osób. Oficjalnie. Bo faktycznie trudno to ustalić. To efekt nie tylko Delty, ale też ultraniskiego wyszczepienia narodu – w połowie lipca ledwo 20 proc. dostało przynajmniej jedną dawkę.
AMERYKA PŁN.
Amerykańskie CDC Centrum Kontroli Chorób i Prewencji – w połowie lipca podało, że Delta w ich kraju odpowiada już za 58 proc. zakażeń COVID-19. Dwa tygodnie wcześniej było to jedynie 31 proc., a 1,5 miesiąca wcześniej – ledwo 3 proc. Wniosek? Delta rozpycha się z nieprawdopodobną wręcz szybkością, wyrzucając z rynku pandemii mniej zakaźne mutacje koronawirusa. I to wszystko po 3 miesiącach spadków w liczbie nowych zakażonych. Teraz znów ich liczba rośnie. W ciągu 3 tygodni – koniec czerwca i połowa lipca – liczba nowych przypadków w USA podwoiła się. Pierwszy raz Deltę w tym kraju stwierdzono w marcu br., a teraz jest obecna we wszystkich 50 stanach. W połowie lipca 56 proc. Amerykanów było zaszczepionych przynajmniej jedną dawką, a codziennie kolejne ćwierć miliona osób dołącza do tego grona. Dzięki temu śmiertelność w USA jest znacznie niższa niż zimą – 260 vs 3400 dziennie. Ale ciągle są olbrzymie połacie kraju, gdzie mieszkańcy bronią się przed szczepieniami, głównie na południu kraju. Na przykład Luizjana – drugi z najgorzej wyszczepionych stanów, jest jednocześnie 4. pod względem największego skoku nowych zakażeń.
AMERYKA PŁD.
W Brazylii za to Delta dalej zbiera żniwo śmierci – dziennie w tym kraju umiera 1,5–2 tys. osób, choć to już trend spadkowy – w kwietniu te liczby były 3 razy wyższe.
AZJA
Indonezja jest jednym z krajów, który najbardziej cierpi na IV fali pandemii związanej z Deltą. W połowie lipca odnotowywała rekordowe ponad 54 tys. przypadków dziennie – to 10 razy więcej niż jeszcze na początku czerwca. Głównie pandemia uderzyła w najbardziej zaludnioną – Jawę. Tę wyspę o powierzchni nieco ponad 1/3 Polski zamieszkuje aż 145 mln ludzi! Szpitale Jawy są przepełnione od tygodni, brakuje w nich łóżek, tlenu, wentylatorów, personelu. Lekarze muszą dokonywać wyborów, jak niegdyś ich koledzy w Lombardii – komu dać tlen i uratować życie, a komu już nie. Wybierają młodszych. Delta dotarła też do wielu innych wysp z kilkunastu tysięcy w archipelagu, w tym także Borneo czy Papui Nowej Gwinei. Sytuacja jest tak dramatyczna, że Filipiny w połowie lipca ogłosiły zamknięcie granic dla ruchu turystycznego z Indonezją.
Birma, sąsiadująca ze źródłem Delty – Indiami – przechodzi najgorsze dni pandemii od jej początku. Rządząca od lutego wojskowa junta doprowadziła do upadku systemu opieki zdrowotnej, zwłaszcza szpitali, a akcję szczepień zamieniła w igrzyska chaosu. W służbie zdrowia większość lekarzy już nie pracuje – junta wyrzuciła ich z państwowych posad za protesty przeciwko wojskowym rządom. Aresztowano m.in. 157 medyków, kilkuset kolejnych wojskowi poszukują, by ich posadzić. Placówki zdrowia były najeżdżane przez wojsko, karetki – ostrzeliwane, a medycy – atakowani. Efekty? Mało kto ma możliwość leczenia w placówkach publicznych. Ludzie sami siebie kurują, lub robią to po domach lekarze, działając w ukryciu. W lipcu Birmańczycy dosłownie wręcz walczyli o tlen dla chorych na koronawirusa. Social media zalała fala próśb o tlen. „U mnie poziom tlenu we krwi spadł do 55 proc. Potrzebuję tlenu znów. Starsze osoby w moim domu także. Możemy sami po niego podjechać. Proszę pomóżcie nam!” – pisał jakiś student na Facebooku, w relacji dziennika „Guardian” z Birmy. Ludzie ustawiają się w długich kolejkach, by zdobyć tlen, nawet nocą, gdy jest godzina policyjna. Oficjalnie podawane dane o liczbie wykrytych zakażonych – ponad 5 tys. dziennie – to tylko czubek góry lodowej. Junta, która nie ma skrupułów, by zabijać setki ludzi na ulicach w biały dzień, tym bardziej nie brzydzi się kłamaniem dla swojego PR-u. Dodatkowo Birmańczycy donoszą o tym, że nie sposób tu nawet wykonać testu – tych nie ma, czasami w całych miastach. A jeśli są, to nie ma ich kto wykonać. Jedną dawkę szczepionki dostało ledwo 4 proc. obywateli tego kraju.
Jak niebezpieczna jest wersja Delta świadczy choćby przykład Wietnamu. To kraj, który w kilku rankingach zajmował najwyższe miejsca na świecie w kwestii kontroli pandemii. Prawie nikt się tam nie zakażał, bo rząd wprowadził bardzo ostre regulacje. Do końca kwietnia br. przez całą pandemię w tym kraju odnotowano zaledwie 2,9 tys. przypadków z COVID-19. Wtedy wariant Delta zaczął przenikać do Wietnamu i w maju nastąpił gwałtowny wzrost liczby zakażeń. 14 lipca odnotowywano już 2,9 tys. nowych przypadków. Czyli Delta spowodowała, że zakażało się tyle samo osób jednego dnia, co przez 15 miesięcy pandemii wcześniej! Najwięcej odnotowano w najbardziej ludnym mieście Ho Chi Min.
W tym regionie świata Singapur też w połowie lipca odnotował największą liczbę nowych zakażeń od 10 miesięcy. Władze dokładnie sprawdzają źródła i stąd wiedzą, że ponad 70 proc. przypadków zakażeń miało miejsce w niezwykle tam popularnych barach karaoke. Korea Płd. – także jeden z prymusów, jeśli chodzi o kontrolę COVID-19 – też teraz odnotowuje rekordową od początku pandemii liczbę nowo wykrytych zakażeń – aż 1,6 tys. dziennie. Rząd wprowadza regulacje wymuszające społeczny dystans. Szybkość i łatwość, z jaką rozprzestrzenia się Delta, powoduje, że w Japonii – gdzie właśnie trwają igrzyska olimpijskie – większość mieszkańców obawia się wpływu uczestników tychże na relatywnie dobrze izolujący się naród. W połowie lipca tylko 22 proc. Japończyków chciało, aby igrzyska zorganizowano w tej sytuacji pandemicznej.
Iran dzięki Delcie przechodzi już piątą falę pandemii – to rekord w skali świata. W połowie lipca wykrywano tutaj 23 tys. nowych przypadków dziennie. Tymczasem w tej republice wyznaniowej zaledwie 5,3 mln osób zostało zaszczepionych na 83 mln mieszkańców! Delta może więc w tym kraju zbierać niezwykle krwawe żniwo.
W Australii, która dotychczas przechodziła przez pandemię suchą stopą (w sumie tylko 29,5 tys. wykrytych przypadków i 982 zgony) Delta napędziła dużego stracha. Takiego, że Gladys Berejiklian, premier Nowej Południowej Walii – stanu na południu kraju, ogłosiła, że najważniejsi pracownicy w firmach muszą być testowani co... trzy dni. W Sydney ustawiły się długie kolejki do szczepień, a ludzie pomstowali na ten radykalny przepis. Liczba wykrytych przypadków rośnie, ale niewiele – nadal raczej nie przekracza setki dziennie.
AFRYKA
W Afryce liczą na naturalną odporność – to najmłodszy na świecie kontynent pod względem średniej wieku życia, więc większość jego mieszkańców przechodzi COVID-19 łagodnie. Państw nie tylko nie stać na szczepionki, ale nawet nie mają odpowiedniego systemu opieki zdrowotnej i personelu, by przeprowadzić masowe akcje szczepień. W połowie lipca ledwo 2,9 proc mieszkańców Czarnego Kontynentu otrzymało przynajmniej jedną dawkę. Kropla w morzu. Tymczasem jedno z badań opublikowanych 8 lipca w „Nature” nt. wariantu Delta burzy mury obronne w strategii Afryki. Wynika z niego, że rok po infekcji poziom antyciał w organizmie jest już taki, że 88 proc. z badanych chroni przed ponowną infekcją zwyczajnymi wersjami SARS-CoV-2. Ale w przypadku Delty już tylko 50 proc. Choć to łatwo poprawić – z badań wynika, że osoba, która przeszła COVID-19 i została w pełni zaszczepiona ma do 100 razy więcej antyciał niż ci z naturalną ochroną po przejściu choroby. Wyniki tych badań zmieniają mocno sytuację Czarnego Lądu. A statystyki to potwierdzają – Delta powoduje, że liczba nowych przypadków wykrywanych na Czarnym Lądzie rośnie znacznie szybciej, niż przy dwóch poprzednich falach pandemii. Według Reutersa dzienne rekordy nowych przypadków, w czasie całej pandemii, odnotowuje wiele państw, m.in. RPA, Tunezja, Zimbabwe. Stąd dr Matshidiso Moeti, w WHO regionalny dyrektor na Afrykę, zachęca mieszkańców tego kontynentu przynajmniej do noszenia masek. Jeśli w prosty sposób Afrykańczycy nie ograniczą transmisji tego mocno zakaźnego wariantu koronawirusa, po Indiach, Brazylii i USA, to istnieje zagrożenie, że Afryka stanie się kolejnym wielkim cmentarzem, ku pamięci SARS-CoV-2.
PROGNOZY
O 40 do 60 proc. wyższa transmisja Delty niż poprzednich mutacji koronawirusa tylko przyśpieszy kolejną falę pandemii, zwłaszcza w krajach o niskim wyszczepieniu. Według prognoz w sierpniu Delta może w Europie odpowiadać za 70–90 proc. wszystkich zakażeń koronawirusem. Nadal ma tutaj kogo zarażać – w połowie lipca zaszczepiono przynajmniej jedną dawką 55 proc. z 413 mln mieszkańców UE. Więcej osób zakażonych Deltą trafia do szpitali – to może oznaczać ew. większe obciążenia systemów opieki zdrowotnej niż w poprzednich falach, ale w krajach o niskim wyszczepieniu.
Delta i inne bardzo zakaźne warianty wywołują „katastrofalne fale” infekcji COVID-19, z tego powodu dyrektor generalny WHO wezwał producentów szczepionek, by najpierw dostarczali dawki do biedniejszych krajów o niskim wskaźniku wyszczepień. „Globalna luka w podaży szczepionek jest bardzo nierówna i niesprawiedliwa. Niektóre kraje i regiony faktycznie zamawiają miliony dawek przypominających, zanim inne kraje będą miały zapasy do zaszczepienia swoich pracowników służby zdrowia i najbardziej narażonych” – mówił Tedros Adhanom na konferencji 11 lipca br.
Naukowcy wykrywają kolejne warianty koronawirusa. W Wlk. Brytanii już dość powszechny jest Delta plus, opisany dopiero 11 czerwca br. Nie stwierdzono na razie, aby był groźniejszy od swojego starszego brata. Ale być może pałeczkę przodownictwa przejmie kolejny mutant koronawirusa – lambda. Ta pierwszy raz została zidentyfikowana w Peru i szybko opanowała Amerykę Południową. Według WHO, aż 80 proc przypadków w Peru, 1/3 w Chile czy Argentynie właśnie „zawdzięczamy” lambdzie. Jej parametry nie są jeszcze zbytnio zbadane i opisane – artykuły o niej są w trakcie recenzji i korekt. Jednak WHO już podaje, że lambda niesie ze sobą „wysokie ryzyko”. Bo wiadomo, że potrafi szybko podróżować – jest już obecna w 30 krajach.
Walka z pandemią na pewno nie jest na świecie zakończona. Fala wyszczepień w krajach cywilizowanych to raczej bitwa pod Kurskiem niż Waterloo dla koronawirusa.
źródło: „Służba Zdrowia” 7-8/2021