O realizacji strategii walki z rakiem, a także o pakiecie onkologicznym z prof. Jackiem Jassemem, kierownikiem Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, uczestnikiem panelu "Optymalny model opieki onkologicznej z uwzględnieniem właściwej organizacji, zarządzania i finansowania" Forum Ochrony Zdrowia, rozmawia Iwona Schymalla.
Iwona Schymalla: Czy Pan jest zadowolony z kolejnych etapów realizacji pakietu onkologicznego i innych tego typu projektów?
prof. Jacek Jassem: Zacznę od tego, że to, co robimy w walce z rakiem, to nie tylko element medyczny. To znacznie szerszy program obejmujący rozwój nauki, profilaktykę i diagnostykę. Czyli znacznie więcej niż diagnostyka i leczenie, dlatego jest on programem międzyresortowym. Państwo powinno go realizować w większym wymiarze niż Ministerstwo Zdrowia. Odpowiadając na drugą część pytania: wiem o jednym etapie, przyjętym niedawno, tzw. pakiecie onkologicznym. Stanowi on jeden z kilku elementów nowych rozwiązań legislacyjnych. W pakiecie tym znalazło się kilka rzeczy, które my proponujemy w strategii, ale jest to bardzo wąski wycinek. Policzyliśmy, że jest to zaledwie 4 proc. tego, co w jest strategii zawarte w odniesieniu do wszystkich działań. Pakiet ma pewne elementy, które nas cieszą, np. zniesienie limitów, o które walczyliśmy. Limity w onkologii były, powiedziałbym, rzeczą dramatyczną, ponieważ chory dowiadywał się o tym, że ma nowotwór i ma czekać. To ponad siły człowieka, by otrzymać tak złe wiadomości naraz. To się udało zmienić przynajmniej w sferze obietnicy. Są też inne dobre elementy: wielodyscyplinarność podejmowania decyzji, skoordynowanie procesu, odejście od ekstensywnego modelu szpitalnej opieki. Są też elementy ryzykowne. Najbardziej ryzykownym pomysłem jest karta diagnostyki leczenia onkologicznego, którą, według naszych obliczeń, lekarze POZ wręczą w przyszłym roku około miliona obywatelom naszego kraju. To będzie przepustka do bardzo wielu przeróżnych działań bardziej i mniej racjonalnych. Towarzyszyć temu będzie cały mechanizm kontroli oraz restrykcji wobec lekarzy POZ, co budzi ich duży niepokój. Lekarze POZ w każdym kraju są ważnym elementem walki z rakiem, bowiem oni mają wykryć nowotwór i prowadzić oświatę. Mają też rozpoznać czynniki ryzyka.
Czy to nie za dużo obowiązków?
Nie, to się da zrobić. W Polsce rozpoznaje się ok. 150 tysięcy nowych zachorowań na nowotwory. Lekarzy POZ jest prawie 30 tysięcy. Część rozpoznań nowotworowych następuje poza lekarzem POZ, wśród specjalistów: ginekologów, onkologów i innych. Oceniam, że lekarz POZ rozpoznaje rocznie około trzech nowotworów. Nie jest to więc horrendalny dodatkowy obowiązek. To, że lekarz POZ powinien wykazywać się czujnością onkologiczną, jest rzeczą oczywistą. Nie potrzeba tego nawet regulować ustawowo. To podstawowy jego obowiązek, tak jak czujność w stosunku do innych schorzeń.
Rozumiem więc, że strategia jest o wiele szersza, a pakiet onkologiczny jest w niej dopiero pierwszym krokiem. Trzeba jeszcze cały czas dyskusji i ścierania się Ministerstwa z ekspertami?
Oczywiście. Ten pakiet onkologiczny częściowo wychodzi naprzeciw naszym postulatom. Czeka nas jeszcze ogromna praca. My stworzyliśmy dokument, ale nie ma on sensu, jeśli nie jest wdrożony. W tej chwili wprowadzono mały wycinek tego dokumentu. Trzeba jeszcze stworzyć instytucję, która będzie koordynowała wdrażanie dużej strategii – projektu międzyresortowego – z żelazną konsekwencją. Są w nim podane terminy, wskaźniki monitorowania i rozliczania realizacji, których do tej pory nie było w Polsce. Dotychczasowy "Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych" miał charakter pomocowy dla onkologii. Co roku jest dyskusja, czy program jest realizowany dobrze czy źle, bo nikt go nie monitorował.