O diagnostyce i leczeniu raka stercza w rozmowie z Iwoną Schymallą mówi dr Roman Sosnowski z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego, Centrum Onkologii w Warszawie.
Czy uważa Pan za konieczne tworzenie w Polsce w tej chwili centrów leczenia raka prostaty u mężczyzn?
W dzisiejszej urologii czy uroonkologii obowiązkiem jest leczenie pacjenta z rakiem gruczołu krokowego przez zespół wielodyscyplinarny, w składzie z: urologiem, radioterapeutą, psychoonkologiem, fizjoterapeutą, patologiem i innymi specjalistami. Na pewno budowanie takiego centrum leczenia prostaty jest wymogiem czasu. Nie wiem czy pod jednym dachem czy jako połączenie kilku ośrodków, ale dążenie musi być jedno, pacjent musi mieć zaoferowane leczenie poprzez zespół wielodyscyplinarny. Na pewno w sytuacji kiedy będziemy budować specjalne oddziały leczenia raka gruczołu krokowego, takie postępowanie diagnostyczne i terapeutyczne będzie łatwe dla medyka, ale przede wszystkim dla pacjenta, który wszystko będzie miał w jednym miejscu.
Czy odbiegamy od standardów europejskich, jeśli chodzi o terapię zgodną ze standardami nowoczesnego leczenia raka stercza?
Cały czas jesteśmy na bieżąco. Polska urologia i uroonkologia śledzi zmiany zachodzące w świecie medycznym w związku z leczeniem raka gruczołu krokowego. Może trochę jeszcze za nami jest technologia, np. systemy robotowe dostępne w Europie czy USA, a które właściwie wyparły klasyczne sposoby usunięcia gruczołu krokowego. To jeszcze przed nami. Ale, postępowanie diagnostyczne, koncepcja w podejściu do pacjenta, dostęp do nowoczesnych leków systemowych, jest leczeniem dostępnym. Może jeszcze nie powszechnie, ale na jego podstawie budujemy szeroki wachlarz możliwości terapeutycznych. Wydaje mi się ważne, że my, medycy, mamy coraz lepszą świadomość podejścia do pacjenta, współpracy z nim i zachęcenia go do współudziału w leczeniu. Ważne jest bycie z pacjentem, a nie dyrygowanie nim.
Dlaczego cały czas duże kontrowersje wywołuje kwestia badań przesiewowych w raku prostaty?
Badanie przesiewowe jest trudne, gdyż nie mamy markera, czyli narzędzia, które by pozwoliło na wykrycie takiego raka krokowego, który powinien być leczony. Posługujemy się białkiem PSA, czyli antygen sterczowy, który daje, owszem, szanse wykrycia raka gruczołu krokowego, ale także chorych z nieagresywnym, o niskim ryzyku, rakiem prostaty, a który nie powinien być od razu leczony. Kontrowersje wzbudza to, że w ten sposób musimy polegać na PSA, gdzie mamy tzw. nadrozpoznawalność, w tym nadmierne leczenie. Aby tego uniknąć szukamy nowych markerów, po drugie nowych sposobów diagnostyki obrazowej. Głównie jest to rezonans magnetyczny. Pacjentowi tłumaczymy różne sposoby postępowania, między innymi polegające na aktywnej obserwacji, bacznym patrzeniu na chorego właśnie z rakiem niskiego ryzyka.