Wirusolodzy potwierdzili, że nowy wariant został zlokalizowany w regionie miast Mococa, Caconde i Itapira w São Paulo, w pobliżu granicy z Minas Gerais, a także w regionie Porto Ferreira. Wciąż jednak brakuje pełnych danych na temat tego, czy nowy szczep jest bardziej śmiercionośny od innych lub czy szybciej się rozprzestrzenia. Z informacji, które przekazał dziennik „El Mundo” wynika, że P4 jest odporny na przeciwciała występujące po przechorowaniu COVID-19.
Prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Gut z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny studzi tę sensację i wyjaśnia, czym tak naprawdę jest ta informacja. Zdaniem profesora chodzi o określoną zmianę konfiguracyjną w białku wirusa, czyli o wymianę jednego aminokwasu na drugi. "Ktokolwiek zaczyna pracować z wirusami ten znajdzie całe serie mutacji. Wirusy po prostu mutują. Dla określonego białka istnieje określona liczba dopuszczalnych mutacji. W tym przypadku białko jest dość duże, zawiera kilkaset aminokwasów, więc może się zdarzyć całe mnóstwo mutacji koronawirusa o charakterze losowym" - tłumaczy w rozmowie z Medexpressem prof. Gut. Niewykrycie określonej mutacji może doprowadzić do tego, że będzie się ona szerzyć wśród osób, które zostaną uznane za zdrowe, dopóki nie wystąpią objawy kliniczne.
Jak należy zrozumieć informację, którą podaje dziennik "El Mundo" o odporności nowego wariantu na przeciwciała? Tu znów trzeba wrócić do charakterystycznej cechy wirusa, czyli skłonności do mutacji. Obserwując rozwój wirusa można na pewnym etapie stwierdzić niewrażliwość na leki oparte o monoklonalne przeciwciała, które reagują z obszarem ok. siedmiu aminokwasów. Zatem jeśli coś tam się zmieni, to rzeczywiście dane przeciwciało może nie reagować.
Zapytaliśmy prof. Guta o prawdopodobieństwo wystąpienia czwartej fali. Wirusolog sprostował, że jak do tej pory można było odnotować dwa wzrosty zakażeń SARS-CoV-2. Pierwszy po powrocie do szkół, zaś druga fala wystąpiła po powrocie większej liczby Polaków z Wielkiej Brytanii, kiedy były zamykane granice. "Mamy zaszczepioną ok. połowę społeczeństwa przynajmniej jedną dawką, a przechorowań ok. 3 miliony. Z badań wynika, że pacjenci bezobjawowi stanowią 40 procent objawowych, czyli w tej chwili mamy ok. 20 milionów osób, które już uodporniły się w ten czy inny sposób na COVID-19, a to grozi pełzającą epidemią" - komentuje prof. Gut i dodaje, że odporność stadna jest wtedy, kiedy osobnik zakażony, który wchodzi w populację nie ma kogo zakazić, bo wszyscy wkoło są odporni.
Oznacza to, że podobnych informacji o mutacjach wirusa może być jeszcze wiele. Czy powstaną z tego kolejne fale?
Wykorzystane źródło: The Rio Times /SBV