Dobra strategia, podobnie jak dobry proces leczenia zaczyna się od szukania przyczyn i naprawiania od podstaw. My naprawiamy ten samolot w locie, a portem docelowym są wygrane wybory. Wszystko leczy się „paracetamolem”, a czasami morfiną. Boli, dajmy coś szybko może przestanie, byleby pozbyć się problemu. A może jak boli noga, to stuknijmy w głowę, wtedy już pacjent na chwilę zapomni o bólu nogi. A może znajdźmy winnego, dlaczego boli? A może posiedźmy cicho. Samo zaczęło, samo niech przejdzie – przynajmniej z zewnątrz to tak wygląda.
Rada medyczna się nie dogadała i odeszła. No przykro, a może w sumie „niech jadą”. Jak będzie trzeba, weźmiemy nową. Zdrowie zdrowiem, a polityka polityką. Wrzućmy gdzieś ten „gorący kartofel”, przerzućmy tę piłkę na inne boisko i obwiniajcie tych, co was zarazili. A tymczasem nie ma już twojego dziadka, waszej cioci, ich znajomego.
W pierwszej połowie 2020 r. kontra 2021 r. jesteśmy na plusie o ponad 60 tys. zgonów. Jak podaje GUS: „liczba zgonów w I półroczu 2021 r. przekroczyła o ponad 70 tys. średnioroczną wartość z ostatnich 15 lat (271 tys. do 199 tys.). Najwyższe natężenie zgonów zanotowano na przełomie marca i kwietnia 2021 r. – zarejestrowano ich o ok. 70% więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego”. Nadmiarowo umierali nie tylko pacjenci COVID-owi.
Nie można się nie zgodzić z wybitnym polskim onkologiem, który w krótkim komentarzu do tych danych napisał: „wygląda to, jakbyśmy byli na wojnie”.
Według badań Niezależnego Zespołu Ekspertów Continue Curatio i Fundacji My Pacjenci w połowie 2021 r. roku aż ponad 8% Polaków (czyli jakieś 2,4 mln) było zdania, że od początku pandemii ich zdrowie pogorszyło się̨ z powodu braku dostępu do opieki specjalistycznej, zabiegów, badań medycznych. Również najnowsze badania Fundacji mówią, że 74% badanych Polaków skarży się na gorszy dostęp do diagnostyki innych chorób niż COVID-19, a 67% jest niezadowolonych z tego, jak funkcjonuje ochrona zdrowia.
Wszystko wskazuje na to, że politycznie bezpieczniej łatać bieżące dziury i jechać na środkach przeciwbólowych, niż zdecydować się na strategiczne ruchy, bo wszyscy się już przyzwyczaili, że ochrona zdrowia to loteria. Strategiczna reforma przyczynowa mogłaby tylko zdenerwować tych, którzy nauczyli się w tej mętnej wodzie pływać, a co gorsza, tych, co siedzą w fotelu, mają swoje zdanie i niech ktoś próbuje coś nakazać. Nie można powiedzieć, że ten rząd nie robi nic. Robi nawet książkowo, w tabelce na górze się wszystko zgadza, tylko że to nie są bajki robotów. Na SOR-ze są ludzie, a z za nisko wycenionej procedury i Salomon nie obdzieli.
Jedno jest pewne. „The Lancet” w tym kontekście to wstyd dla Polski. A wyniki nadmiarowych zgonów to dramat. Dobre leczenie, tak jak dobra strategia, szuka przyczyn, błędów i je naprawia. Zła, każdy ból leczy paracetamolem, dziury lepi plasteliną, przerzuca piłkę na drugą stronę boiska i tyle porządzi, co podzieli, i nawet gdy w tabelce się zgadza, to nie działa. A jeśli, jak powiedział profesor – jesteśmy „na wojnie”, to trzeba pamiętać, że u nas czas, gdy wydaje się, że już się do sytuacji przyzwyczailiśmy, zwykle kończył się powstaniem. Nie można traktować Polaków jak pozycji w tabelce. My wiemy, że każde jutro zaczyna się dziś.