- To nie jest pierwszy taki przypadek - mówi Ireneusz Szafraniec, rzecznik PRRM. - Problem istnieje od dłuższego czasu. Do podobnych przypadków dochodziło w różnych stacjach ratownictwa medycznego w całym kraju. A wszystko przez to, że dysponenci nie opłacają lub opłacają niepełne AC i w razie uszkodzenia ambulansu ratownicy zmuszani są usunąć uszkodzenie karetki we własnym zakresie lub zapłacić za uszkodzenie. W Krakowie jest taka sytuacja, że ubezpieczalnia pokrywa koszty naprawy z AC, jeśli przekroczą one 3 tys. złotych. A za takie usterki, jak np. otarcia lakieru, uszkodzenia opony czy uszkodzenia lusterek, co wpisane jest w ryzyko zawodu, ratownicy muszą sami płacić. To są różne kwoty. Natomiast kwota, której domaga się od ratownika administracja krakowskiego pogotowia, jest nie do zaakceptowania.
PRRM skieruje pismo do Ministerstwa Zdrowia oraz wojewodów, którzy są organizatorami ratownictwa medycznego i powinno im zależeć na rozwiązaniu problemu bo w przeciwnym razie sytuacja ta może mieć negatywny wpływ dla pacjentów.
- Dziwi mnie brak zrozumienia dla tej sprawy - mówi Ireneusz Szafraniec. - Naszej pracy towarzyszy ciągła presja czasu, zależy nam aby jak najszybciej dotrzeć do osoby w stanie zagrożenia życia i zdrowia a w tej sytuacji może dojść do uszkodzenia auta, bo bardzo często jeździmy po drogach szutrowych, polnych czy leśnych. Zdarza się, że karetka musi przejechać po krawężnikach. Jeśli dysponenci każą nam płacić za uszkodzenia, to proszę się nie dziwić, że kierowcy pogotowia zdejmują nogę z gazu. Nie jest przecież tajemnicą, że sytuacja materialna ratowników nie jest najlepsza, więc dodatkowe obciążanie kierowców za usterki może spowodować rezygnację z funkcji kierowcy.
Rozwiązaniem może być nałożenie na dysponentów pogotowia obowiązku opłat AC w pełnej kwocie i od wszystkich ambulansów.
- Należy pamiętać o tym, że od ratowników medycznych już się wymaga dużo. Żeby zostać ratownikiem medycznym trzeba skończyć studia I stopnia, odbyć 6 miesięczną praktykę, zdać egzamin państwowy. W kolejnych latach należy się szkolić, co pięć lat odbyć kurs doskonalący, za który ratownik musi zapłacić z własnej kieszeni. A żeby dodatkowo zostać kierowcą karetki trzeba odbyć szkolenie prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych i za to ratownik też musi zapłacić sam - mówi Ireneusz Szafraniec i dodaje - Obawiam się, że coraz mniej chętnych będzie chciało zostać kierowcą ambulansu….