Według opublikowanego raportu Najwyższej Izby Kontroli, najsłabszą stroną POZ jest profilaktyka, zwłaszcza w odniesieniu do chorób cywilizacyjnych. Co na to lekarze POZ?
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego zgadza się z tym, że profilaktyka w POZ kuleje. Czy jednak jest to zarzut, który można kierować wyłącznie do lekarzy? Zdaniem Krajewskiego za coraz gorszy stan profilaktyki odpowiada polityka resortu zdrowia i NFZ, przez którą nie tylko brakuje lekarzy, ale także ci, którzy pracują, obarczeni są zbyt wieloma obowiązkami biurokratycznymi.
- Na profilaktykę większość lekarzy POZ po prostu nie ma czasu. W Polsce na 10 tys. mieszkańców przypada 22 lekarzy. To jeden z najgorszych wskaźników spośród wszystkich państw OECD. Stanowczo za mało jest też lekarzy rodzinnych. Słusznie NIK wskazuje, że podstawowa opieka zdrowotna powinna być filarem systemu ochrony zdrowia. Absolutnie się z tym zgadzamy. Problem w tym, że w ostatnich latach działania rządzących zmierzały raczej w przeciwnym kierunku – do niszczenia POZ i umniejszania jej roli w systemie. Obecny stan, opisany w raporcie NIK, to efekt takiej właśnie polityki - tłumaczy Jacek Krajewski prezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Z raportu wynika, że w latach 2012-2014 lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielali coraz mniej porad profilaktycznych: liczba świadczeń na rzecz profilaktyki chorób układu krążenia, które są najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce, spadła o ponad 26 proc. NIK przytacza dane NFZ, według których średnio rocznie bada się pod tym kątem zaledwie ok. 3 proc. populacji kwalifikującej się do takich badań. W latach objętych kontrolą udzielano też mniej porad w zakresie profilaktyki gruźlicy (o blisko 15 proc.) oraz chorób związanych z paleniem tytoniu, w tym nowotworów (o 23 proc.).
-Przyjmujący dziennie nawet 80 pacjentów lekarz rodzinny nie ma wyboru. Skupia się na problemie zdrowotnym, z jakim pacjent przyszedł. Nie ma czasu robić pogadanek na temat szkodliwości palenia lub dokumentować stan uzębienia. Tym bardziej że NFZ narzuca na niego coraz więcej obowiązków biurokratycznych. Ostatni przykład to wprowadzenie książeczki zdrowia dziecka, która zobowiązuje nas do dublowania dokumentacji medycznej zupełnie bez potrzeby – powiedział Krajewski.
Źródło: materiały prasowe