Jak pomysł obowiązkowej książeczki zdrowia dziecka ocenia prof. Teresa Jackowska krajowy konsultant w dziedzinie pediatrii?
Książeczka zdrowia dziecka od 1 stycznia obowiązkowa. Pani jest tego zwolenniczką, natomiast lekarze rodzinni mówią, że jest to kłopotliwy spadek po byłym ministrze prof. Zembali. Jak Pani to ocenia?
W jednym z komentarzy dość ważnej osoby usłyszałam, że jest to kłopotliwy spadek. Podaje ona argument, że jeśli nie będzie takiej książeczki zdrowia, to nie będzie mogła wpisać szczepienia. To ja informuję, że zgodnie z dotychczasowym rozporządzeniem w książeczce zdrowia nie ma miejsca na informację o szczepieniach, dlatego że od kilku lat mamy osobną książeczkę szczepień, w której wszystkie szczepienia są wpisywane. Lekarze szczególnie pracujący w szpitalach i poradniach bardzo to popierają i akceptują bo w tej chwili będzie wiadomo, czy dziecko było monitorowane. To co jest podstawą w podstawowej opiece zdrowotnej czyli profilaktyka. W tej chwili wiemy, że ta profilaktyka nie była do tej pory do końca stosowana zgodnie z zaleceniami. Jeżeli taka profilaktyka będzie właściwie wykonywana, wiadomo będzie ile razy i czy w ogóle dziecko zgłaszane jest do lekarza, gdzie było hospitalizowane, to bardzo ułatwia monitorowanie stanu zdrowia dziecka od najmłodszych lat do 18 roku życia. W tej chwili ta dokumentacja była tylko w POZ i jeśli dziecko trafiało do szpitala, to takiej dokumentacji już nie było. Nie mieliśmy w szpitalu żadnej informacji jak przebiegał rozwój fizyczny, psycho-ruchowy, żywienie dziecka. To jeden przemawiający za tym element. Pomysł popierał również rzecznik praw dziecka. A drugi ważny element to taki, że rodzice też muszą pamiętać, o ważnych okresach bilansu zdrowia dziecka. Naprawdę jest wiele dat w okresie życia dziecka, w których te bilanse nie są wykonywane. Raz, że rodzice z dzieckiem nie są wzywani do poradni, a dwa – sami nie mają świadomości, że taki bilans należy wykonywać.
Dlaczego nie udało się wprowadzić książeczki w formie elektronicznej?
A to już nie do mnie to pytanie. Ja jestem bardzo za tym, żeby była w formie elektronicznej. Jeśli w niektórych miejscach taka możliwość elektronicznej dokumentacji jest, to przecież nic nie przeszkodzi, by to robić w formie elektronicznej. A nie przepisywać. Wiemy, jak mało czasu mają dla pacjenta lekarze. Elektroniczną wersję łatwiej też odczytać.