O tym, dla kogo ustawa refundacyjna jest korzystna, a dla kogo nie Iwona Schymalla, redaktor naczelna Medexpress.pl, rozmawia ze Stefanem Bogusławskim, ekspertem ds. zdrowia.
Iwona Schymalla: Ustawa refundacyjna obowiązuje już dwa lata. Gdzie są jej słabe, a gdzie mocne punkty?
Stefan Bogusławski: Z punktu widzenia konsultantów i analityków ustawa refundacyjna jest objawem większej zmiany, która zachodzi w systemie. Z jednej strony mamy poszukiwanie przez płatnika oszczędności i przesuwanie płatności między sektorami, z drugiej objaw tego, co dzieje się na całym świecie, czyli poszukiwanie sposobu na kupowanie większej ilości zdrowia za te same pieniądze. Ustawa jest typowym przykładem takiego działania, które powoduje, że na leki kupowane do tej pory za określoną kwotę, wydajemy mniej. Z punktu widzenia płatnika nastąpiło pozytywne przesunięcie środków, bo mniejsze środki przeznaczane są na zakupy leków. Równocześnie ustawa spowodowała wiele bezpośrednich i pośrednich skutków w całym systemie zdrowia. Jedni pacjenci zyskali, inni nie. Niektórzy muszą obecnie dopłacać do leków więcej niż przed ustawą, a niektórzy odwrotnie. Myślę, że przy przeciętnym wzroście dopłaty do leków nierówności w ich dostępie wzrosły. Patrząc na cały segment leków na receptę, dopłaty wzrosły, co oznacza, że niektórzy pacjenci mają do nich utrudniony dostęp. W związku z tym leczą się oni nieskutecznie.
Czy pułap 17 proc. jest właściwie ustawiony? Czy powinno być więcej pieniędzy?
Nie sądzę, aby administracyjne dekretowanie pułapu było w całym systemie właściwe. Myślę, że powinno odbywać się na zasadzie planowania zasobów w perspektywie długoterminowej. Zasada 17 proc. wprowadza sztuczne zamieszanie i właściwie niefunkcjonujące ograniczenie.