Czy uda się jeszcze w tej kadencji Sejmu uchwalić ustawę dotyczącą in vitro? Zostało coraz mniej czasu i jest coraz większy konflikt i to w samej Platformie Obywatelskiej.
Jak ustawę ocenia PiS? O to Tomasza Latosa przewodniczącego Sejmowej Komisji Zdrowia zapytała Iwona Schymalla:
Ja tu kwestie in vitro podzieliłbym na dwie sprawy. Kwestię nie tylko samej ustawy, ale i jej finansowania, które w ślad za nią będzie szło. Uważam, że niezależnie od poglądów politycznych, tego czy ktoś ma je bardziej konserwatywne czy liberalne, minister zdrowia powinien myśleć przede wszystkim o ratowaniu życia ludzkiego. To jest głównym obowiązkiem ministra zdrowia. Jeśli ja słyszę protesty różnych środowisk, pacjentów onkologicznych, czy chociażby nie tak dawno chorych na raka piersi, podnoszących kwestie nierefundowania nowoczesnych metod terapii np. zaawansowanego raka piersi, które już od dawna są refundowane w innych krajach UE, to uważam, że na to w pierwszej kolejności powinny pójść pieniądze, a nie na procedury jak in vitro. To jest sprawa niezależna od światopoglądu czy finansowania.
Drugą kwestią jest problem braku regulacji prawnych. Moim zdaniem powinno się przyjąć pewne rozwiązania prawne, ale nawet szerzej niż przez pryzmat in vitro. Mówić również szerzej o problemie genomu ludzkiego nie tylko z punktu widzenia tej jednej procedury. Jeżeli mówimy o in vitro, to ja jestem zwolennikiem chociażby poprawek, które zaproponował poseł Gowin. Miały one tę ustawę jednak złagodzić. Myślę tu o nietworzeniu zarodków dodatkowych, zamrażaniu komórek jajowych a nie zarodków, oraz o przeznaczeniu tej procedury wyłącznie dla małżeństw. Te propozycje posła Gowina, jeszcze kilka lat temu, jak był członkiem PO, nie były kontrowersyjne. Wtedy, być może, zabrakło czasu, by takie rozwiązania przyjąć, a dziś stały się one bardzo kontrowersyjne. To pokazuje jak bardzo pod rządami ministra Arłukowicza, w całym rządzie Ewy Kopacz, Platforma skręciła w lewo.