W ostatnich dniach Komisja Europejska zarejestrowała ocrelizumab, który stosowany jest m.in. w postępującej postaci stwardnienia rozsianego. Jakie znaczenie ma dla pacjentów ma ta decyzja?
Ta decyzja ma ogromne znaczenie dlatego, że dla tej grupy pacjentów nie było do tej pory żadnego nowoczesnego preparatu leczniczego. Chorzy byli leczeni lub nieleczeni, właściwie pozostawieni głównie sami sobie. Trzeba dodać, że ocrelizumab jest zarejestrowany nie tylko do postaci pierwotnie postępującej, ale także do postaci rzutowych. Ale pacjenci z pierwotnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego są dla nas niezwykle istotni z uwagi na to, że właśnie dla nich tego leczenia do tej pory nie było.
Dlaczego takie ważne jest, co podkreślają wszyscy eksperci, by leczyć tym lekiem od momentu diagnozy?
To właściwie dotyczy wszystkich postaci stwardnienia rozsianego. Międzynarodowe tendencje są takie, że pacjent powinien być szybko włączany do leczenia, a ewentualnie później przestawiamy go między różnymi lekami. Tu, kiedy się okazuje, że pacjent ma pierwotnie postępującą postać, to ten lek jest dla niego idealny, bo dotyczy właśnie wczesnych postaci. Wówczas jesteśmy w stanie powstrzymać postęp ewentualnej niepełnosprawności. Postaci postępujące, są niestety bardzo niebezpieczne, ponieważ zmiany demielinizacyjne pojawiają się głównie w rdzeniu kręgowym. A zatem może dojść dość szybko niesprawność ruchowa, szczególnie dotycząca kończyn dolnych.
Ocrelizumab został zarejestrowany przez Komisję Europejską, ale nie jest dostępny dla pacjentów w Polsce. Jak więc wygląda sytuacja tych pacjentów? Czym grozi niestosowanie nowoczesnego leczenia?
Grozi tym, że chorzy będą osobami niepełnosprawnymi i to w dość szybkim tempie. Postać postępująca stwardnienia rozsianego może niepełnosprawność szybko spowodować. Dlatego czas tu ma ogromne znaczenie. I absolutnie nie można zwlekać z podaniem takiego leku. Teraz czekamy na przejście wszystkich procedur. Firma musi zgłosić lek do Ministerstwa Zdrowia, AOTiM i potem to znowu do MZ. To zawsze zajmuje kilka miesięcy. Ponieważ jest to pierwszy lek dla postaci pierwotnie postępującej SM mam nadzieję, że ten proces będzie jak najszybciej, na ile się da, przebiegał.
Trzeba powiedzieć, że brak dostępu do ocrelizumabu w Polsce to w konsekwencji złe leczenie tych pacjentów.
Oczywiście. Tak. Trzeba też pamiętać o tym, że to dotyczy, jeśli chodzi o postać pierwotnie postępującą, około kilkunastu procent całej grupy osób żyjących z SM. Nie mamy tak naprawdę danych. Liczy się to na podstawie danych demograficznych innych krajów tej szerokości geograficznej. I jest to od 10 do 15 procent osób chorujących na SM. Ma to ogromne znaczenie, dlatego my zawsze mówimy o tym, że dzisiejsze patrzenie na SM, to jest projekcja osoby szybko i dobrze leczonej, która może normalnie funkcjonować w życiu, nie ma niepełnosprawności i może w pełni pracować oraz realizować się życiowo, rodzinnie i społecznie.