Zdaniem szefa Porozumienia Zielonogórskiego Jacka Krajewskiego za chaos w systemie ochrony zdrowia pacjenci winą obarczają lekarzy i pielęgniarki.
Czy mógłby Pan skomentować wyniki raportu Raport Public Trust in Physician, w którym Polska zajęła ostatnie miejsce pod względem zaufania do lekarzy? Jak należy interpretować wyniki raportu: czy raport odzwierciedla brak zaufania do lekarzy czy do systemu?
W mojej poradni lekarza rodzinnego, nie wyczuwam tak ogromnego braku zaufania. Pracuję w tym miejscu dwadzieścia dziewięć lat, w związku z tym znam pacjentów, a ich zaufanie budowałem przez lata. Jeżeli w systemie jest niestabilność, a lekarze zmieniają miejsca pracy ze względu na różne motywacje życiowe, bytowe i nie dba się o to, by tworzyć warunki do budowania relacji z pacjentem, niezależnie gdzie by był, w POZ, w szpitalu, czy ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, to rzeczywiście wpływ na to ma właśnie ta niestabilność systemu. Nie jest tak, że lekarze nagli stali się źli, a pacjenci mają nagle zaufanie do „doktora Google”, tylko pacjenci przez niestabilność warunków, chaos w systemie, traktują lekarzy i system jako jedno. Lekarz jest winny, albo nie ma możliwości zrealizowania wielu potrzeb na miejscu, czyli jedna porada nie wystarczy do tego, by załatwić jak najwięcej potrzeb pacjenta w momencie zgłoszenia się do lekarza i musi on ze swoimi sprawami chodzić po różnych instytucjach służby zdrowia, to powoduje u pacjenta brak zaufania nie tyle do samego lekarza, ale do systemu. Oczywiście lekarz i pielęgniarka są tym frontmenem w systemie i na nich spada odium tego, że pacjent jest niezadowolony i nie załatwia wszystkich potrzeb zdrowotnych szybko i w jednym miejscu. A winę za to ponosi system, który oskalpował zwłaszcza lekarzy POZ z wielu kompetencji, które mieli na samym początku, zwłaszcza lekarze rodzinni. To efekt i konsekwencja tego, że system nie zapewnia pacjentowi, na podstawowych poziomach, przynajmniej 80-90 procent potrzeb, które pacjenci zgłaszają. Komentując ranking mogę powiedzieć: nie jest to wotum nieufności czy brak zaufania do samych lekarzy i ich umiejętności, tylko brak zaufania do systemu, gdzie pacjenci identyfikują lekarzy jako frontmenów, przedstawicieli systemu ochrony zdrowia.
Co się stanie po pierwszym stycznia nowego roku? Pacjent oczekuje, że od skrócą się kolejki, a doskonale wiemy, że nie będzie tak, jak zapowiada minister? Do kogo pacjenci będą mieć pretensje?
Nie będzie tak jak zapowiada minister i mam nadzieję, że do pacjentów też to zaczyna powoli docierać, bo ostrze tej propagandy trochę stępiło. Kolejki mogą być mniejsze, ale dopiero za jakiś czas, ale nie od pierwszego stycznia przy gabinetach specjalistycznych. To co na razie wiemy odnośnie tego, jak ma wyglądać system, a wiemy niewiele, bo szczegółów nam Ministerstwo skąpi, i jeśli nawet będziemy już te szczegóły znać, to od pierwszego stycznia kolejki nadal będą, a proces ich likwidacji będzie się odbywał przez parę lat. Jeżeli nie doprowadzi się do wzmocnienia podstawowej opieki zdrowotnej, u lekarzy pierwszego kontaktu, w postaci motywacji, finansowania, stworzenia warunków do zabezpieczania potrzeb zdrowotnych na poziomie podstawowym, nie odwróci się tendencji polegającej na tym, że młodzi lekarze specjalizują się w wąskich specjalnościach, a do podstawowej opieki zdrowotnej niewielu deklaruje swoją chęć pójścia i pracy, to nic z tego nie będzie. Kolejki będą się zwiększać w POZ, a zmniejszać w gabinetach AOS. Biorąc pod uwagę plan finansowy NFZ na 2015 rok, trudno mieć nadzieję, aby w tym zakresie nastąpiła radykalna zmiana. Bardzo w to wątpię. Kolejki w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej od pierwszego stycznia 2015 roku na pewno się nie zmniejszą.
Czytaj także: Ile zarabiają urzędnicy NFZ?
