Czy lekarze rodzinni zlecają mniej badań i „przejedli” podwyżkę stawki kapitacyjnej kosztem pacjentów? Jest odpowiedź lekarzy POZ.
W Dzienniku Gazecie Prawnej ukazał się artykuł, z którego wynika, że pomimo bezprecedensowej podwyżki stawki kapitacyjnej, która przyniosła wzrost przychodów lekarzy rodzinnych niemal o połowę, nie zlecają oni więcej badań diagnostycznych. W tytule tekstu stwierdzono wprost, że lekarze „przejedli” swoją podwyżkę, a z samej treści wynika, że zrobili to kosztem pacjentów. Przekaz jest jasny: dobre państwo dało więcej na podstawową opiekę zdrowotną, ale pazerni lekarze wszystko roztrwonili. Lekarze POZ tłumaczą, że ani podwyżka nie jest „bezprecedensowa”, ani przychody lekarzy nie wzrosły o połowę (w tym przypadku „niemal” nie robi wielkiej różnicy), a czy badań jest rzeczywiście mniej – to sprawa co najmniej dyskusyjna.
Na poparcie tej karkołomnej tezy dr Elżbieta Puacz, prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, mówi o enigmatycznych „sygnałach” płynących z pracowni diagnostycznych, dodatkowo autorka tekstu wspiera się statystykami NFZ. Dotyczą one jednak tylko pierwszego kwartału (dane dotyczące II kw. są przekazywane do funduszu przez świadczeniodawców do 20 lipca), nie mogą więc być miarodajne.
- Za wcześnie na tego rodzaju analizy, tym bardziej, że tegoroczny pierwszy kwartał był specyficzny – podkreśla Wojciech Pacholicki wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie. – Na początku roku trwał spór Porozumienia Zielonogórskiego z resortem, nie było wiadomo, jaki jest zakres kompetencji lekarzy rodzinnych w kwestii zlecanych badań. Poza tym miesiące styczeń, luty, marzec to okres wzmożonych zachorowań na infekcje dróg oddechowych, więc w przychodniach POZ dominują pacjenci z tym problemem. Żeby rzetelnie ocenić wpływ zmian finansowania POZ na liczbę zleconych badań, należałoby wziąć pod uwagę statystyki z całego roku. Nawiasem mówiąc, założenie, że liczba badań diagnostycznych przekłada się na jakość opieki medycznej, także nie należy do prawdziwych. Nie jest to miarodajny wskaźnik jakości.
Dlatego zdaniem lekarzy rodzinnych na tym etapie realizacji kontraktów w POZ, w połowie bieżącego roku, nie mając twardych i rzetelnych danych, nie można absolutnie postawić tezy, że lekarze obecnie zlecają mniej badań.
Ktoś kto nie zna szczegółowego i dość skomplikowanego mechanizmu finansowania POZ w 2015 roku oraz jego różnic w stosunku do lat poprzednich, poprzez samo spojrzenia na suche cyfry 140 złotych obecnej stawki bazowej do 96 złotych w roku 2014 może wyciągnąć fałszywy wniosek, że o taką dużą kwotę wzrosło finansowanie.
Lekarze przypominają, że NFZ zlikwidował w bieżącym roku osobne finansowanie niektórych chorób kardiologicznych, diabetologicznych oraz układu oddechowego. Ponadto przestał finansować pacjentów, którzy zostali negatywnie zweryfikowani poprzez system e-WUŚ w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych - w wielu przychodniach skreślono ponad 10 procent pacjentów. Sama stawka kapitacyjna zmieniła zatem swój charakter i wymiar. Nie można również nie dostrzec jak wiele obowiązków płatnik dołożył w POZ mi.in od stycznia zwiększając obowiązki biurokratyczne związane ze sprawozdawczością. Pojawiła się poza tym ogromna grupa pacjentów okulistycznych i dermatologicznych, którzy zostali przesunięci z AOS do POZ.
- Sam wzrost bazowej stawki rzeczywiście spowodował wzrost dochodów dużych, sieciowych przychodni, których lekarze nigdy nie mieli motywacji do pozyskiwania pacjentów z cukrzycą czy chorobami układu krążenia – mówi Wojciech Pacholicki, podkreślając, że wymagało to aktywności ze strony przychodni. – W pozostałych przypadkach nie ma o tym mowy.
Eksperci Porozumienia Zielonogórskiego zauważają także, że obecny poziom finansowania POZ wrócił do tego z 2009 roku, ale nadal nie odzwierciedla faktycznych potrzeb medycyny rodzinnej. Finansowanie POZ w Polsce jest na poziomie 11-13 proc., podczas gdy w krajach Europy Zachodniej to 20 proc. Ale o to nie da się już winić lekarzy rodzinnych…
Źródło: materiały prasowe