"Pan z Porozumienia? A to sami jesteście sobie winni!! " - mówi urzędniczka NFZ...
Problemy z wystawianiem kart DiLO, z jakimi lekarze mają do czynienia od początku roku, w niektórych oddziałach mogą potrwać nawet do połowy lutego. Za tę sytuację odpowiada system informatyczny NFZ, który z opóźnieniem przetwarza dane, konieczne do wydania karty.
FPZ podaje przykład, jak wygląda informacja w tej sprawie ze strony funduszu. Do lekarza rodzinnego z Wrocławia w pierwszych dniach stycznia trafił pacjent z podejrzeniem choroby nowotworowej.
- Próba wystawienia mu karty DiLO się nie powiodła – relacjonował lekarz. - Procedura zawiesiła się na okienku "jednostka organizacyjna uprawniona do wystawienia karty", które pozostały puste. Usiłowaliśmy wyjaśnić sprawę w oddziale NFZ. Po kilkukrotnym odsyłaniu od urzędnika do urzędnika w końcu trafiamy do działu kontraktów i aneksów. Urzędniczka niemal od razu wypala "pan z Porozumienia? A to sami jesteście sobie winni!! Zawsze czekacie do ostatniej chwili to macie za swoje!!". Na sugestię, że rozmówca nie ma ochoty na wbijanie sobie szpil, a problem ciężko chorego pacjenta trzeba szybko rozwiązać, urzędniczka rozłącza się...
Lekarz usiłujący uzyskać jakiekolwiek konkretne informacje, usłyszał, że plików z umowami nie ma i nie wiadomo, kiedy będą. Ponadto dwie różne urzędniczki z satysfakcją stwierdziły, że wina leży no stronie FPZ. Tylko jedna osoba przejęła się losem chorego, jednocześnie przyznając, że jest bezsilna.
Ostatecznie pacjent został wysłany na oddział chirurgii szczękowo-twarzowej w trybie pilnym, z dopiskiem "brak przekazania pliku z kontraktem ze strony NFZ skutkujący niemożnością wystawienia karty DiLO". A cała sytuacja pokazuje dobitnie, co jest najsłabszym ogniwem w systemie ochrony zdrowia – i bynajmniej nie jest to POZ ani też – jak chcą to widzieć niektórzy urzędnicy – Porozumienie Zielonogórskie...
Źródło: Porozumienie Zielonogórskie