Samorząd lekarski jest „ubezwłasnowolniony” i jest źle traktowany przez ministra zdrowia - mówi nam Zdzisław Szramik z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Jak Pan ocenia podniesienie składki na samorząd lekarski?
Podniesienie składki o połowę jest nieuzasadnione i przez lekarzy, których znam, oceniane negatywnie. Raczej oczekiwaliśmy poprawy skuteczności działania samorządu niż podniesienia składki. W tej sprawie podpisaliśmy petycje do prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej z prośbą o wycofanie się z tego pomysłu. Podwyższenie składki było pewnego rodzaju zaskoczeniem. Podczas Krajowego Zjazdu Lekarskiego, który odbył się pół roku temu, zobowiązano Radę do skuteczniejszego ściągania składek od tych, którzy są objęci obowiązkiem ich uiszczania. Ciągle są z tym kłopoty, mimo że istnieją już indywidualne konta i każdy brak składki jest widoczny. Podniesiono składkę wszystkim, tłumacząc, że nie będą płacić lekarze powyżej 75. roku życia. To zakrawa na ironię, bo ludzie w tym wieku nie powinni już dawno pracować, a co dopiero płacić składkę. Lekarzy, którzy płacą składki, jest ponad 100 tysięcy, to daje olbrzymią kwotę w skali miesiąca czy roku. Dlatego uważam, że ta decyzja jest nieuzasadniona. Wszyscy lekarze, których znam, są do tej decyzji NRL nastawieni negatywnie. Poza tym, do dnia dzisiejszego nie uzyskaliśmy uznania składek na samorząd lekarski jako koszt wykonywania zawodu, mimo, że przynależność do samorządu jest obowiązkowa.
Samorząd lekarski podwyżkę argumentował m.in. tym, że np. adwokaci płacą znacznie wyższe składki…
Nie wiem, jakie płacą składki adwokaci. Na pewno ich samorząd jest dużo skuteczniejszy niż nasz. Nasz do dziś nie załatwił wielu spraw. Przepisy prawa, które nas dotyczą, wchodzą bez względu na nasze opinie i komentarze. Nie możemy się doprosić, a właściwie uzyskać takiego prawa, aby instytucje zaczęły respektować nasze zdanie. To raczej podawanie do wiadomości decyzji, bo Ministerstwo Zdrowia, jeśli ma projekt aktu prawnego, to przysyła nam go tylko ze względów formalnych. Konsultacje społeczne to właściwie puste słowo, bo jeżeli wszystkie lub prawie wszystkie akty prawne pomijają naszą opinię, to pod tym względem samorząd lekarski jest „ubezwłasnowolniony” i jest źle traktowany przez ministra zdrowia.
Protestujący lekarze podkreślali, że samorząd już dawno oderwał się od swojej misji.
Na pewno samorząd jest potrzebny. Ale jego członkowie uważają, że skuteczność działań jest bardzo niska. Same władze bardzo źle traktują samorząd i lekceważą go. Kilkakrotnie minister zdrowia był zapraszany na nasze zjazdy i nie pojawiał się. Nasze opinie są systematycznie odrzucane. Gdy się o coś upominamy, stosowane są różne triki. Można powiedzieć, że Ministerstwo zupełnie nas lekceważy. Byłem członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej w poprzedniej kadencji i coś na ten temat wiem. Powstał wówczas specjalny zespół do spraw kontaktów z Ministerstwem. Doszło wtedy może do trzech spotkań, które właściwie niczego nie zmieniły. Ministerstwo za to afiszowało się współpracą z samorządem. Tymczasem sto procent naszych argumentów było odrzucanych. Wielkim świętem jest, jeśli w jakimś akcie prawnym zostaną uwzględnione nasze uwagi. Samorząd jest traktowany jak dziecko, któremu obiecuje się cukierek, którego nigdy nie dostanie. Dlatego uważam, że powinniśmy skupić się na tym, byśmy byli skuteczni. A jeśli skuteczność będzie wymagała wyższych składek, to pewnie chętnie wszyscy je zapłacą. W tej chwili koledzy traktują składkę jak zwykły haracz. Działalność samorządu postrzegają jako w dużym stopniu działalność pozorowaną.
Czytaj także: Piecha: Składka nie jest wysoka