Powinno też przeprowadzić kampanię informacyjną, skierowaną do kobiet, by o zamykaniu najbliższych porodówek nie dowiadywały się z mediów – przekonywała w Sejmie Marcelina Zawisza (Lewica).
Posłanka w ramach pytań bieżących pytała Ministerstwo Zdrowia o proponowane przez prezesa NFZ lepsze finansowanie oddziałów położniczych, które przyjmują minimum czterysta porodów rocznie. To miałoby, pośrednio, doprowadzić do konsolidacji porodówek, na których przychodzi na świat setka, a nawet mniej dzieci rocznie. Ministerstwo Zdrowia już od wielu miesięcy tłumaczy, że przy tak małej liczbie porodów nie można zagwarantować wysokiej jakości świadczeń, a więc bezpieczeństwo rodzących i noworodków nie jest wystarczające.
Marcelina Zawisza, która już w kampanii wyborczej zajmowała się zamykanymi i zawieszającymi działalność oddziałami położniczymi (Zawisza jest posłanką z Opolszczyzny, gdzie problem jest wyjątkowo duży), pytała jednak resort, czy zamykanie oddziałów ma być przeprowadzone w sposób planowy i kontrolowany (odpowiedzi nie uzyskała) i w jaki sposób można tę operację pogodzić z głoszoną prorodzinną polityką rządu i – przede wszystkim – bezpieczeństwem kobiet i dzieci. - Jak rząd, likwidując porodówki, chce zapewnić bezpieczeństwo kobietom w ciąży, rodzącym, noworodkom, szczególnie wcześniakom i dzieciom wymagającym natychmiastowej pomocy medycznej? Niedofinansowanie szpitali i brak lekarzy i lekarek powodują zamykanie porodówek w całej Polsce. Porodówki są zamykane bądź zawieszane jest ich działanie, tak jak w Prudniku, Głubczycach czy Kluczborku – mówiła.
Posłanka usłyszała zapewnienie, że „opieka nad kobietą ciężarną, kobietą rodzącą jest w obszarze wyjątkowej troski ministra zdrowia”. - Dowodem na to są m.in. regulacje, które zostały wprowadzone. Były one odpowiedzią na oczekiwania środowisk, głównie kobiet. Wprowadziliśmy m.in. standard organizacyjny opieki okołoporodowej, który wyraźnie definiuje, jakie świadczenia są należne kobiecie ciężarnej, jak również w trakcie porodu – mówiła wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko.
Wiceminister podkreśliła, że w tej chwili zadania z zakresu opieki położniczej realizuje w skali kraju 381 świadczeniodawców. - Część tych szpitali wykonuje bardzo dużo tego typu świadczeń, ale są szpitale, które realizują np. 64 porody rocznie, 74 porody rocznie czy 150 porodów rocznie – poinformowała. Liczba wykonywanych procedur bezpośrednio przekłada się na ich jakość, „dlatego też rozważa się to, czy ewentualnie nie premiować dodatkowo tych świadczeniodawców, którzy wykonują dużą ilość procedur, bo w tym momencie jest zagwarantowana jakość”. Większa liczba porodów to również wyższy kontrakt, więc – na przykład – możliwość zatrudnienia anestezjologa i zagwarantowanie porodu ze znieczuleniem.