Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

„Liczymy się z naszym zdrowiem” – debata Medycznej Racji Stanu

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 6 listopada 2024 09:23

„Liczymy się z naszym zdrowiem” – debata Medycznej Racji Stanu - Obrazek nagłówka
Problemy finansowe publicznego systemu ochrony zdrowia skłaniają do racjonalizowania wydatków. Eksperci Medycznej Racji Stanu podkreślali, że w tej sytuacji szczególnie opłaca się zarządzać zdrowiem poprzez edukację, skuteczną profilaktykę, poprawę adherence i optymalne leczenie. Debata odbyła się pod hasłem „Liczymy się z naszym zdrowiem” 29 października br.

Ze sprawozdania z działalności NFZ za poprzedni rok jednoznacznie wynika, że wzrósł czas oczekiwania na wizyty u specjalistów – zarówno w przypadkach stabilnych, jak i pilnych. Pomimo zwiększających się nakładów, liczba udzielanych świadczeń nie zwiększyła się i w dalszym ciągu nie odpowiada na zapotrzebowanie pacjentów.

Eksperci Medycznej Racji Stanu podkreślali rosnące znaczenie dostępu do profilaktyki i skutecznych terapii w aspekcie pomiaru efektów zdrowotnych i kosztów całościowych w polskim systemie ochrony zdrowia.

Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS poinformował, że wydajemy 29 mld zł na fundusz chorobowy, z czego 19 mld zł na zwolnienia lekarskie. – Jako społeczeństwo starzejemy się i jak nie będziemy dbali o zdrowie, nie będzie komu pracować i nie będzie miał kto opiekować się chorymi - ostrzegał.

6 mld zł kosztuje nas nieprzestrzeganie zaleceń lekarskich (adherence)

Prof. Aleksander Prejbisz, kierownik Zakładu Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie zaznaczył, że stosowanie się do zaleceń lekarskich to nie tylko przyjmowanie leków, ale i modyfikacja stylu życia. A i z jednym i z drugim mamy problem. – Jedna trzecia chorych z zaburzeniami lipidowymi lub nadciśnieniem po wizycie u lekarza i otrzymaniu recepty nie wykupuje leków. To problem społeczny, bo mówimy o milionach pacjentów. Spośród tych, którzy rozpoczną leczenie połowa nie dotrwa do końca pierwszego roku terapii. Najmniej jest takich osób w grupie 70 i 80 latków. Problem niestosowania się do zaleceń lekarskich dotyczy pacjentów młodych w średnim wieku – wyliczał. Jego zdaniem, jedną z przyczyn jest brak jakości w służbie zdrowia. – System jest ilościowy, a nie jakościowy. Nie motywuje ani lekarza, ani pacjenta. A w niektórych krajach wysokość refundacji leku jest uzależniona od poprawy wyników leczenia chorego – powiedział.

Prof. Aleksander Prejbisz zwrócił uwagę, że dziś dostęp do wiedzy medycznej jest łatwiejszy, bo pacjent może znaleźć wiele rzeczy w Internecie. – To zmienia relację miedzy lekarzem a pacjentem w kierunku współodpowiedzialności, partnerstwa, zrozumienia – podkreślił.

Dodał, że stara się ułatwić chorym przestrzeganie zaleceń, przepisując preparaty złożone, aby przyjmowali mniej tabletek. Zaznaczył, że w przypadku chorób przewlekłych pacjent nie widzi efektów leczenia, bo zapobiega ono groźnym ich powikłaniom. – Ważne jest, aby wyjaśnić to pacjentowi – powiedział.

Prof. Artur Mamcarz, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM dodał, że pacjent i jego rodzina mogą zobaczyć efekty nieprzestrzegania zaleceń lekarskich, jeśli chory dostanie udaru mózgu lub zawału serca. Przytoczył przykład Portugali, gdzie 30 lat temu skuteczność leczenia nadciśnienia tętniczego wynosiła 3 proc., a dziś stała się ona wzorcem dla UE, osiągając wynik 50 proc. – Portugalia realizowała program poprawiający przestrzeganie zaleceń lekarskich skierowany do lekarzy, pacjentów, farmaceutów i organizacji pozarządowych – poinformował.

Jego zdaniem, jedną z przyczyn nieprzestrzegania zaleceń jest niewłaściwa komunikacja miedzy lekarzem a pacjentem.

– To problem wielu przewlekłych chorób, który generuje straty medyczne, ale i systemowe i finansowe. W Polsce szacowane są na 6 mld zł, w UE na ponad 120 mld euro. A to nie tylko pieniądze, bo 200 tys. mieszkańców Europy umiera rocznie, gdyż nie przestrzega zaleceń terapeutycznych – powiedział.

Prof. Artur Mamcarz zaapelował, aby w związku z przypadającym 27 marca przyszłego roku w czasie polskiej prezydencji w UE międzynarodowym dniem adherencji terapeutycznej Medyczna Racja Stanu zainicjowała powstanie koalicji skupiającej organizacje pacjenckie i towarzystwa naukowe zajmujące się chorobami przewlekłymi na rzecz poprawy przestrzegania zaleceń lekarskich.

95 proc. hospitalizowanych z powodu RSV to nie wcześniaki

Prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, neonatolog, prezes Fundacji Koalicja dla wcześniaka mówiła o nowej metodzie uodporniania na zakażenia RSV, która jest już dostępna w USA i wielu krajach Europy. Nowe przeciwciało monoklonalne nirsewimab, skierowane przeciwko wirusowi, który atakuje przede wszystkim dzieci do piątego roku życia, a praktycznie każde dziecko do drugiego roku życia się z nim zetknie, skutecznie chroni przed zakażeniem. Wirus RSV, odpowiada za ok. 70 proc. infekcji dolnych dróg oddechowych u niemowląt poniżej 1. roku życia. Jest 4-krotnie bardziej zakaźny niż wirus grypy, a liczba hospitalizacji nim spowodowana jest niemal 16-krotnie większa od tej na skutek grypy. Powoduje obrzęk i złuszczanie się komórek nabłonka oddechowego, co prowadzi do zalegania gęstej wydzieliny, która utrudnia oddychanie.

W Polsce od 2008 r. działa program profilaktyki zakażeń wirusem RSV. Z bezpłatnej immunoprofilaktyki mogą skorzystać wcześniaki, dzieci z dysplazją oskrzelowo-płucną, z wrodzonymi wadami serca, a od tego sezonu również dzieci z SMA i mukowiscydozą. To około 1,5 proc. dzieci w tym wieku. – Wcześniaki otrzymują przeciwciała podawane na początku sezonu pięciokrotnie, co oznacza pięć wkłuć – poinformowała ekspertka. Nirsewimab podawany jest jednorazowo. – Chcemy, aby otrzymywały go wszystkie dzieci, bo 95 proc. małych pacjentów hospitalizowanych z powodu RSV to nie wcześniaki. Zakażenie u maluchów przebiega często bardzo niekorzystnie, niekiedy trafiają na intensywną terapię – przekonywała. Podkreśliła, że już 17 krajów wydało pozytywną rekomendację dla podawania tego przeciwciała wszystkim dzieciom. Takie zalecenia wydało też Polskie Towarzystwo Wakcynologiczne, Polskie Towarzystwo Medycyny Rodzinnej i Polskie Towarzystwo Pediatryczne. To ostanie przygotowało Program Polityki Zdrowotnej RSV, którego celem jest eliminacja ryzyka hospitalizacji z powodu zakażenia RSV.

Program został złożony na ręce wiceministra Wojciecha Koniecznego. Zdaniem ekspertów, podanie nirsewimabu powinno być świadczeniem gwarantowanym w szpitalu dla wszystkich noworodków urodzonych przed sezonem, a dla dzieci, które urodzą się poza sezonem – realizowanym w podstawowej opiece zdrowotnej. Polskie Towarzystwo Wakcynologii mówi w swoich rekomendacjach o wprowadzeniu profilaktyki biernej przeciwko RSV do Programu Szczepień Ochronnych i sugeruje, aby wtedy nazwa programu została zmieniona na Program Uodpornienia – bo profilaktyka bierna to nie szczepienie, choć forma podania i efekt są takie same.

Prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka poinformowała też, że w Polsce jest już dostępna szczepionka dla ciężarnych, aby wytworzyły przeciwciała i przekazały je przez łożysko swoim dzieciom. Jest ona w ocenie AOTMiT. – Problemem jest to, że nie wszystkie kobiety chcą się szczepić. Więc optymalnym rozwiązaniem pozostaje jedno wkłucie dla wszystkich dzieci – zaznaczyła.

9 milinów chorych – koszt 3,6 mld zł rocznie

– Jest nas 9 milionów, a diagnozę i leczenie ma tylko 1 proc. Idąc do lekarza słyszymy, żeby coś ze sobą zrobić i żeby wrócić, jak się schudnie. Nie mamy dostępu do leczenia, a jeśli je podejmiemy na swój koszt, słyszymy że poszliśmy na łatwiznę – powiedziała Katarzyna Głowińska, prezes FLO - Fundacji na Rzecz Leczenia Otyłości.

– Jest to choroba bardzo trudna do leczenia, a silna wola nie pozwala ograniczyć podaży kalorii. Pacjent nie jest w stanie siłą woli zmienić zaburzeń w sygnalizacji czynników środowiskowych, metabolicznych, genetycznych, hormonalnych w centralnym układzie nerwowym – wyjaśniła prof. Lucyna Ostrowska, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.

– Żyjemy w czasach, w których doczekaliśmy się skutecznej farmakoterapii leczenia choroby otyłościowej i powikłań. Tylko wciąż ta farmakoterapia jest dla większości pacjentów niedostępna ze względu na cenę. Jako Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości postulujemy o możliwość refundowania tych leków przynajmniej dla zawężonej grupy pacjentów. Choroba jest wieloprzyczynowa, a patrzymy na nią z perspektywy tego, że pacjent za dużo je. Nie zastanawiamy się, dlaczego spowodował u siebie dodatni bilans energetyczny i ma zaburzenia homeostazy energetycznej – dodała.

Prof. Mariusz Wyleżoł, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, kierownik Warszawskiego Centrum Lecenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim ubolewał, że w Polsce chorobę otyłościową leczy się jedynie paliatywnie, zajmując się łagodzeniem jej następstw, a nie usuwając przyczyny. – Wyniki badań naukowych jednoznacznie wskazują, że wraz z wyleczeniem choroby otyłościowej jesteśmy w stanie doprowadzić do wyleczenia cukrzycy z przywróceniem prawidłowego poziomu glikemii i odstawieniem leków, a także choroby nadciśnieniowej i przywrócenia właściwych wartości ciśnienia tętniczego również z odstawieniem leków. A u wielu chorych kwalifikowanych do zabiegów endoprotezoplastyk stawów biodrowych i kolanowych możemy zrezygnować z tych operacji, dzięki poprawie ogólnego stanu zdrowia i funkcji narządów ruchu – wyliczał. Wskazał na pilną potrzebę zorganizowania przyczynowego leczenia chorych na otyłość. – Taką możliwość mamy w ramach chirurgii bariatrycznej w programie KOS BAR - dodał.

Dr Agnieszka Gorgoń-Komor, wiceprzewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia wskazała, że przyzwyczailiśmy się do otyłości i nie potrafimy rozmawiać z pacjentami o niej. – Uświadomiłam sobie jako lekarz, że czasem boimy się rozmowy z pacjentem, aby go nie urazić. A otyłość to punkt wyjścia do 200 innych jednostek chorobowych. I jeśli pozostawimy pacjenta z otyłością, to będziemy wydawać niebotyczne fundusze na medycynę naprawczą. Musimy więc leczyć pacjentów z otyłością nie tylko objawowo, ale i przyczynowo - zaznaczyła.

– Nie możemy koncentrować się tylko na profilaktyce otyłości, bo skala zjawiska pokazuje, że musimy zająć się leczeniem, zwłaszcza że koszty tych chorób rosną – dodała dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, wiceprzewodnicząca Rady NFZ
30-proc. spowolnienie pogorszania się funkcji poznawczych

Podczas Medycznej Racji Stanu eksperci wskazali na nowe możliwości terapeutyczne, które zmieniają przebieg choroby Alzheimera. Prof. Konrad Rejdak, kierownik Klinicznego Oddziału Neurologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie powiedział, że po ogromnym przełomie w leczeniu SM czas na przełom w leczeniu chorób neurozwyrodnieniowych. Prof. Jacek Staszewski z WIM Centrum Leczenia Zaburzeń Pamięci Affidea wskazał, że terapie antyamyloidowe powodują zahamowanie progresji objawów chorobowych Alzheimera o około dwóch do trzech lat.

– To przełom, który poprawi jakoś życia pacjentów, ich rodzin i opiekunów – podkreślił. Skuteczność kliniczna terapii ukierunkowanych na amyloid (amyloid targeting therapies, ATT) u pacjentów z wczesną objawową chorobą Alzheimera została wykazana w badaniach klinicznych 3 fazy. To 30-procentowe spowolnienie pogorszenia w zakresie funkcji poznawczych we wczesnych stadiach choroby Alzheimera. – I 80% usunięcia nieprawidłowego białka. A jest to element patofizjologii, nie jedyny, ale podstawowy – zaznaczył prof. Jacek Staszewski.

– Leki te są stosowane tylko u osób na wczesnym etapie choroby, przede wszystkim w łagodnych zaburzeniach funkcji poznawczych. Musimy więc zidentyfikować tych pacjentów i postawić wcześnie rozpoznanie etiologiczne. Aby to zrobić, powinniśmy myśleć o wdrożeniu całego systemu, który identyfikowałby pacjentów z zaburzeniami pamięci na wczesnym etapie. Potrzebujemy wdrożyć program szerokiej diagnostyki, która pozwoliłaby na ambulatoryjne postawienie rozpoznania choroby otępiennej czy stanu przedklinicznego otępienia w ramach klinik zaburzeń pamięci. Na świecie takie kliniki są bardzo popularne. Są kosztowo efektywne. Opierają się na współpracy neurologa, geriatry, psychiatry, neuropsychologa. Umożliwiają kompleksową i najskuteczniejszą opiekę – wyjaśnił.

Dr Grzegorz Cessak, prezes URPL mówił, że EMA prowadzi ponowną ocenę lekanemabu. Lek jest dostępny w USA, Japonii, Chinach, Korei, Hongkongu, Izraelu, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Wielkiej Brytanii.

– Ta choroba stanowi ogromne obciążenie dla opiekunów i systemu. Potrzebne jest wczesne rozpoznanie i system umożliwiający jak najdłuższe pozostanie chorego w domu, wsparcia opiekuna w sprawowaniu nadzoru w warunkach domowych – wskazał prof. Jacek Staszewski.

1 na 10 chorych jest obciążony mutacjami

1 na 10 pacjentów z przerzutowym, opornym na kastrację rakiem prostaty jest obciążony mutacjami genów BRCA1 BRCA2, które oznaczają wysokie ryzyko progresji choroby. Obecność mutacji to gorsza odpowiedź na standardowe lecenie, a także wysokie ryzyko progresji choroby oraz zgonu. Dlatego istotna jest prawidłowa identyfikacja mutacji BRCA za pomocą nowoczesnej diagnostyki oraz wczesna intensyfikacja leczenia za pomocą leków ukierunkowanych molekularnie.

– Badania genetyczne u chorych na raka prostaty nie są dostępne z poziomu poradni onkologicznej. Dla urologów i radioterapeutów ta informacja ma znaczenie, bo mamy szeroką ofertę nawet przy leczeniu choroby zlokalizowanej – od aktywnej obserwacji, przez jakąś formę radioterapii do radykalnej prostatektomii. Wiedza o obecności mutacji pozwala skierować pacjenta wcześniej na leczenie radyklane, które może zapobiec uogólnieniu się choroby – wskazała dr Iwona Skoneczna, kierownik Oddziału Chemioterapii Szpitala Grochowskiego w Warszawie. Badania molekularne, zwłaszcza diagnostyka mutacji genów BRCA1 i BRCA2, odgrywają kluczową rolę w leczeniu raka prostaty. Zgodnie z zaleceniami ekspertów, wczesne przeprowadzenie tych badań już na etapie pobierania tkanki przez urologa jest kluczowe dla identyfikacji pacjentów, którzy mogą skorzystać z terapii celowanej. Jest to szczególnie istotne w przypadku agresywnych postaci raka prostaty, gdzie terapia celowana może przynieść znaczące korzyści kliniczne. Sposobem na wczesną intensyfikację leczenia jest zastosowanie skojarzenia leku ukierunkowanego molekularnie (inhibitor PARP) z nowym lekiem hormonalnym (np. abirateron), co pozwala wydłużyć czas do progresji choroby i przeżycie całkowite pacjentów. Niedawno pojawiły się nowe schematy terapeutyczne (skojarzenie inhibitora PARP z nowym lekiem hormonalnym), które pozwalają zniwelować ryzyko związane z obecnością mutacji BRCA, jednak nie są jeszcze refundowane.

Analiza dostępnych danych oraz nowych badań sugeruje, że wczesna intensyfikacja leczenia poprzez stosowanie kombinacji inhibitora NHT z inhibitorem PARP może być kluczowa dla uzyskania dłuższych i głębszych odpowiedzi terapeutycznych u pacjentów z zaawansowanym rakiem prostaty. Badania wskazują, że część pacjentów nie doczeka się inhibitora PARP w kolejnej linii terapii, co podkreśla znaczenie wczesnej intensyfikacji leczenia.

– Mamy coraz więcej danych, że połączenie tych leków jest dla pacjentów korzystne, nie tylko dla tych z mutacjami, ale nawet w całej grupie chorych – zaznaczyła dr Iwona Skoneczna.

Slajd_29-października_2024

Podobne artykuły

zz
Medyczna Racja Stanu

MRS o wyzwaniach senioralnej opieki zdrowotnej

3 października 2024
Obraz1
Medyczna Racja Stanu

Odpowiedzialni dla najsłabszych

11 lipca 2024
103801624
Medyczna Racja Stanu

Zapowiedź: „Solidarność w zdrowiu”

28 czerwca 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także