Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
„Służba Zdrowia”

Ludobójcza samba z wirusem

MedExpress Team

Krzysztof Boczek

Opublikowano 6 czerwca 2021 18:35

Ludobójcza samba z wirusem - Obrazek nagłówka
Fot. Getty Images/iStockphoto
Według analityków Brazylia najgorzej na świecie reaguje na pandemię. To „zasługa” ultraprawicowego prezydenta, który wyśmiewa wirusa, blokuje walkę z nim, a nawet wspiera jego ekspansję. Oskarżany o ludobójstwo, eksterminację swojego narodu, zgłaszany do Międzynarodowego Trybunału Karnego, stał się też przedmiotem senackiego dochodzenia.

Pod koniec kwietnia br. liczba zgonów na COVID-19 w Brazylii sięga prawie 400 tys. – to jedna ósma ofiar pandemii na całym świecie. W liczbach bezwzględnych ten kraj wyprzedzają tylko Stany Zjednoczone.

Jak to jest możliwe, skoro brazylijskie społeczeństwo jest znacznie młodsze od europejskich, więc bardziej odporne na wirusa? Koronawirus ma tu największego na świecie sprzymierzeńca – prezydenta Jaira Bolsonaro. Lista jego grzechów jest długa. Przerażająco długa.

„Umrą tylko ci, którzy i tak mieli umrzeć”

„Odczuwamy teraz tylko mały kryzys. Temat koronawirusa jest fantazją” – mówił Bolsonaro 7 marca 2020 r. podczas podróży do Miami – regionu najbardziej wówczas dotkniętego pandemią w USA. W czasie tego wojażu COVID-19 zaraziły się m.in. 23 osoby z jego świty.

17 marca mówił: „Histeria, jakby to był koniec świata. Naród podobny do brazylijskiego uniknie jej tylko w przypadku pewnej liczby osób zarażonych i tworzących przeciwciała” – to zdanie stanie się mottem jego działań. 22 marca przekonywał: „Wkrótce ludzie poznają, że byli zwodzeni przez rządy państw i dużą część mediów w sprawie koronawirusa”. Efekty tego bagatelizowania zagrożenia? Już w marcu z braku miejsc odmawiano pomocy medycznej ludziom w ciężkich stanach. Nie tylko w interiorze, ale nawet w bogatych miastach: Rio de Janeiro, Belo Horizonte czy Porto Alegre. Tam chorzy byli wpisywani na listy... oczekujących na przyjęcie do szpitala.

W kwietniu 2020 r. Bolsonaro odwołał ministra zdrowia Luiza Henrique Mandettę – lekarza i polityka – ze względu na spór dotyczący stosowania... chlorochiny. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie zalecała jej stosowania, bo skuteczność tego leku w terapii COVID-19 nie została potwierdzona, a potem nawet obalona.

Bolsonaro wiedział lepiej. „Z tym małym pudełkiem chlorochiny w ręku pracownicy wrócą do pracy, wrócą do produkcji (…) Umrą tylko ci, którzy i tak mieli umrzeć” – mówił. Kolejny minister, lekarz Nelson Teich, szybko zrezygnował ze stanowiska, bo nie chciał wspierać szaleństw prezydenta w propagowaniu nieskutecznej chlorochiny. Jego następca gen. Eduardo Pazzuelo, podczas oficjalnej ceremonii przyznał, że przed objęciem urzędu „nawet nie wiedział, czym jest SUS” – brazylijski system opieki zdrowotnej. Ale wg Bolsonaro nadawał się na to stanowisko. Bo wykonywał jego rozkazy. Podczas rządów generała, Ministerstwo Zdrowia wyglądało jak po wojskowym zamachu stanu – gęściej tam było od mundurowych niż urzędników i specjalistów. Żołnierze nakazywali stosowanie nieskutecznej chlorochiny we wszystkich przypadkach z COVID-19. Armia nawet kupiła podstawowy składnik tego leku za 167 proc. jej ceny. Bo to: „Nadzieja dla udręczonych serc”.

Bolsonaro rozpętał wojnę z gubernatorami, którzy starali się ograniczać ekspansję koronawirusa. Osiem miliardów reali przeznaczonych na walkę z pandemią nie zostało wysłanych do stanów i gmin, które cierpiały z powodu braku podstawowych materiałów, respiratorów i łóżek szpitalnych. W kraju rozpoczęto kampanię, by zmusić urzędników podległych prezydentowi do udrożnienia tych funduszy. A Bolsonaro objeżdżał kraj, ostentacyjnie spotykając się z tłumami bez maseczki i zabezpieczeń. Podburzał liderów biznesu, aby torpedowali blokady gubernatorów. Dekretami rozpruwał obostrzenia epidemiologiczne ustanowione przez nich lub przez Kongres. Dzięki Bolsonaro sektory budownictwa, salony kosmetyczne i fryzjerskie, siłownie i centra sportowe wszelkiego rodzaju stały się „podstawowymi działaniami”, więc mogły dalej pracować. Wprowadzone ograniczenia wykastrowano.

Prezydent starał się także zwolnić od odpowiedzialności urzędników za czyny lub zaniechania w walce z pandemią (brzmi znajomo?).

„Mała grypa”

„Wszyscy kiedyś umrą” – tłumaczył 22 maja ub.r. Kiedy świat obiegały zdjęcia setek świeżych grobów w laterytowej ziemi, prezydent wmawiał swoim rodakom, że to „mała grypa”. I wielokrotnie powtarzał, że ważniejsza jest gospodarka, biznes, a zamknięcie ludzi w domach zabije ich bardziej niż koronawirus. W czerwcu namawiał swoich zwolenników do inwazji na szpitale i filmowania ich. Bo wg Bolsonaro, liczba pacjentów i zajętych łóżek szpitalnych była zawyżona. Strona Ministerstwa Zdrowia próbowała ukrywać dane nt. ilości chorych i zgonów (brzmi znajomo?). Społeczeństwo straciło zaufanie do oficjalnych danych, a 6 głównych gazet i serwisów informacyjnych w kraju – G1, „O Globo”, Extra Globo, „O Estado de São Paulo”, „Folha de S.Paulo” i UOL – utworzyło konsorcjum rejestrujące liczbę ofiar pandemii.

Kpił z masek, twierdził, że są nieistotne. W lipcu, przy ponad 71 tys. zgonów, Bolsonaro zawetował obowiązkowe stosowanie maseczek w sklepach i obiektach przemysłowych, świątyniach, szkołach i tym podobnych miejscach, w których zbierają się ludzie. Zakazał też kar dla placówek, które nie zapewniały płynów do dezynfekcji rąk. Zawetował nakaz dostarczania przez zakłady ochronnych masek pracownikom oraz przyznane przez Kongres środki ochrony dla rdzennych społeczności, m.in. dostęp do wody pitnej, środków czystości, higieny osobistej, szpitali i całej ich infrastruktury. Blokował też ustawę, która gwarantowała odszkodowania dla pracowników służby zdrowia, którzy ulegli zakażeniu w czasie walki z COVID-19, by zniechęcić ich do brania udziału w tymże. Próbował też odebrać różnym kategoriom pracowników prawo do doraźnej pomocy w wysokości 600 reali zapewnionej przez Kongres. Wiele z jego wet i działań zostało później obalonych przez Najwyższy Sąd Federalny (STF) lub Kongres, ale ile do tego czasu wyrządziły zła?

Gdy w lipcu 2020 r. Bolsonaro zachorował na COVID-19, zaprosił na konferencję do siebie media. By zdjąć maseczkę, oddalił się od mikrofonów i dziennikarzy na jakieś 3 metry. Gdy się zbliżał, zakładał ją. Po wyzdrowieniu wspomniał nawet, że się zaszczepi. Ale ten stan otrzeźwienia nie trwał długo.

„Ludobójstwo”

W lipcu, krytykując militaryzację MZ, główny sędzia Sądu Najwyższego Gilmar Mendes stwierdził, iż rząd federalny dokonuje ludobójstwa, w czym armia pomaga. „To się musi skończyć ” – apelował. Bolsonaro tymczasem tłumaczył tłumom, że ludzie umierają każdego dnia i z wielu powodów. Przekonywał, że już nie ma koronawirusa (brzmi znajomo?) i pytał obywateli: „Czego się boicie? Zmierzcie się z tym”. 24 sierpnia, gdy dziennie wykrywano 40 tys. nowych chorych, rząd Bolsonaro ogłaszał: „Brazylia pokonuje COVID-19” (też brzmi znajomo?). 11 września, 30 tys. nowych przypadków dziennie: „Zwyciężamy pandemię, rząd zrobił wszystko, by zminimalizować jej negatywne skutki”. Także jakby skądś znane...

Kolejny etap wsparcia dla wirusa – rząd odrzucił propozycję Pfizera na dostawy szczepionek do 20 grudnia 2020 r. Bolsonaro anulował też zakup 46 milionów dawek chińskiej szczepionki Coronavac, bo „Brazylijczycy nie będą niczyją świnką morską”. Prezydent zapowiadał, że się nie zaszczepi. Gdy Najwyższy Sąd Federalny zapytał MZ o krajowy plan szczepień, okazało się że harmonogramu... brak. 11 byłych ministrów zdrowia z różnych partii opublikowało artykuł krytykujący „katastrofalne i nieefektywne postępowanie MZ” w kwestii strategii szczepienia przeciwko COVID-19. Sędzia Sądu Najwyższego, Luis Roberto Barroso, ostrzegał, że to „zagrożenie dla życia i zdrowia ludów tubylczych”. Według Agencji FAPESP prezydenckie weta przekierowały w 2020 r. aż 9,1 miliarda reali na inwestycje w naukę, technologię i innowacje, powstrzymując Brazylię przed opracowaniem własnej szczepionki przeciwko COVID-19. Ten kraj ma do tego wystarczającą infrastrukturę i zasoby ludzkie.

Ministerstwo odmówiło też przyjęcia darowizny, tj. 20 000 zestawów testów PCR od firmy LG International. W zamian rząd zalecał, jako skuteczne w walce z wirusem, iwermektynę i nitazoksanid – leki pasożytnicze. I sprawił, że można je było już uzyskać bez recepty. Ale badania naukowe obalały ich rzekomą skuteczność. Bolsonaro i MZ nadal przekonywali też Brazylijczyków, że chlorochina zapewnia stuprocentowe wyleczenie.

Krajowa Rada Sekretarzy Zdrowia (CONASS) wezwała do wprowadzenia godziny policyjnej w całym kraju i zamknięcia barów, plaż, szkół, zakazu zgromadzeń publicznych i wydarzeń religijnych. Bolsonaro odrzucił kategorycznie ten pomysł. Jego generałowie oświadczyli, że nie będą egzekwować takich środków na ulicach Brazylii.

Kościołów nie dotknęły żadne obostrzenia (brzmi znajomo?). Bo ultrareligijni obywatele, głównie katolicy, to podstawowy elektorat Bolsonaro, którego potrzebuje on w wyborach w 2022 r. Prezydent nie pozwoliłby też zaszkodzić dużemu biznesowi dewocjonaliów, np. zamykając świątynie.

„Zbrodnia przeciwko ludzkości”

Na początku grudnia ub.r., gdy dziennie wykrywano 25–70 tys. nowych przypadków, prezydent przekonywał, że Brazylia jest jednym z krajów najmniej dotkniętych przez koronawirusa. „Pandemia naprawdę się kończy” – Bolsonaro zaklinał rzeczywistość. Ale także w grudniu brazylijski MSZ zakupił z Indii 2 mln szczepionek. Rząd od razu przeprowadził wielką kampanię propagandową z hasłem „Szczepienia – Brazylia zaszczepiona – Jesteśmy jedynym narodem”, co było ordynarną bujdą na resorach, bo nawet te skromne 2 mln szczepionek z Indii nie dotarło (Brazylia ma 211 mln mieszkańców). Za to w szpitalach Manaus – stolicy Amazonii – pacjenci umierali, dusząc się, z braku tlenu. Minister zdrowia w stopniu generała zapytany, co zamierza w tej sytuacji zrobić, odparł: „Nic. Będziecie czekać, aż tlen do was dotrze”. Te słowa zagotowały krew w żyłach Brazylijczyków.

Centrum Badań i Studiów w zakresie Prawa Zdrowia Publicznego (CEPEDISA) Kolegium Zdrowia Publicznego (FSP) Uniwersytetu w São Paulo (USP) i Koalicja Praw Człowieka Organizacji Pozarządowych – jeden z najbardziej szanowanych NGO-sów z Ameryki Łacińskiej – zebrały i przeanalizowały 3049 federalne i stanowe przepisy dotyczące koronawirusa, jakie wprowadzono od marca 2020 r. do połowy stycznia br. Raport opublikowany 21 stycznia br. dowodził, że rząd brazylijski zrealizował celowy i systematyczny plan... rozprzestrzeniania wirusa – zarażenia jak największej liczby osób w jak najkrótszym czasie. By uodpornić naród i wznowić pełną działalność gospodarczą. „Nasze badania ujawniły istnienie instytucjonalnej strategii rozprzestrzeniania wirusa, promowanej przez rząd brazylijski pod przewodnictwem Prezydenta Republiki” – pisali autorzy. Podkreślali, że wykonywano to z „zaangażowaniem”. „Większości zgonów można było uniknąć, stosując strategię powstrzymania choroby” – napisali. Działo się to „bez pociągania do odpowiedzialności” któregokolwiek z decydentów, choć instytucje takie jak Najwyższy Sąd Federalny i Federalny Sąd Obrachunkowy „niezliczoną liczbę razy wskazywały na świadome i celowe postępowania i zaniechania administratorów federalnych”. Autorzy napisali w podsumowaniu o „zbrodni przeciwko zdrowiu publicznemu” i „zbrodni przeciwko ludzkości popełnionej podczas pandemii COVID-19 w Brazylii”. Jednym z celów tej planowanej zbrodni ma być niszczenie ludów tubylczych – im Bolsonaro nawet odmówił dostępu do wody pitnej w ww. wecie. Hiszpański „El País”, opisując temat, zachęcał do zbierania dokumentacji, by postawić Bolsonaro przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym.

W marcu br., gdy liczba nowych przypadków ponownie wystrzeliła, przekraczając 75 tys. dziennie, Bolsonaro ponownie odrzucił nie tyko pomysł wprowadzenia krajowych obostrzeń, ale nawet jego rozważenie. – Niektórzy gubernatorzy śmią twierdzić, że armia powinna pomóc. Wojsko nie wyjdzie na ulice, by trzymać ludzi w domach – krzyczał na konferencji. W szczytowym momencie u niemal 100 tys. osób dziennie stwierdzano koronawirusa, a ponad 4 tys. umierało z jego powodu. Ponad 70 proc. Brazylijczyków wtedy popierało wprowadzenie lockdownu. Szpitale były przeciążone, łóżka na intensywnej terapii zajęte w ponad 90 proc. w 24 z 27 stanów. Brakowało tlenu do terapii, ludzie umierali w kolejkach do lekarza, w oczekiwaniu na pierwszą pomoc.

„Przestańcie marudzić”

Dzień po tym, gdy Brazylia znów stała się światowym liderem w liczbie zakażeń i zgonów, Bolsonaro powiedział rodakom, aby „przestali marudzić” i utrzymywali gospodarkę w ruchu. Te słowa prezydenta, w sytuacji, gdy setki tysięcy rodaków opłakiwało zmarłych w rodzinach, a już miliony drżały ze strachu, spowodowały takie oburzenie, że znalazły się na czołówkach mediów na świecie. Hiszpański „El País” pisał, że zamienił on Brazylię w światowego „pariasa”, podkreślając, że dramatyczna sytuacja to efekt zaprojektowanego chaosu i polityki śmierci oraz planu eksterminacji. Napisano w tym dzienniku, że w Brazylii prowadzone jest doświadczenie na ludziach, jak na świnkach morskich, w „laboratorium perwersji” Bolsonaro.

Pod koniec marca w 13 stanach łóżka z respiratorami były zajęte w 90–99 proc., a w jednym – Rio Grande – w 100 proc. Brazylia przechodziła większą gehennę niż rok wcześniej. Krytyka ministra zdrowia z generalskimi gwiazdkami była tak wielka, że odwołano go ze stanowiska. Wybrana na nie kardiochirurg Ludhmila Hajjar, odrzuciła ofertę, tłumacząc, że tak wiele różni podejście lekarzy do pandemii, z tym, jakie ma Bolsonaro, że nie da się tego pogodzić. Czwartym ministrem zdrowia w ciągu roku pandemii został Marcelo Queiroga – też lekarz. Według obserwatorów i on będzie jedynie „słupem” prezydenta, który nie zmieni działań rządu w postępowaniu z pandemią. Bolsonaro zaakceptował zakupy szczepionek dopiero w połowie marca br., po masowej jego krytyce na świecie.

Ponad 60 wniosków o odwołanie Bolsonaro trafiło do przewodniczącego Izby Deputowanych Rodrigo Maia, a 3 wnioski o ściganie go wysłano do Międzynarodowego Trybunału Karnego. W nich także działania prezydenta nazywano „ludobójstwem” i „zbrodniami przeciwko ludzkości”. W senacie przewodniczący Rodrigo Pacheco początkowo odmówił zgody na śledztwo przeciwko Bolsonaro, choć senat je przegłosował. Ale ustąpił w kwietniu, kilka minut po orzeczeniu sędziego z Sądu Najwyższego, Luisa Roberto Barroso, który nakazał prowadzić śledztwo w sprawie „działań i zaniechań rządu federalnego” w kwestii pandemii. Dochodzenie ma się skupić m.in. na „pogłębieniu się kryzysu zdrowotnego w stanie Amazonas, po braku tlenu dla hospitalizowanych pacjentów” – w styczniu dziesiątki osób zmarły w Manaus, gdy w szpitalach zabrakło tlenu.

„Ludzie oskarżają mnie o ludobójstwo tylko dlatego że inaczej myślę” – żalił się w mediach Bolsonaro. Nawet przy ponad 350 tys. ofiar nadal wspierał leki, których przydatność w leczeniu COVID-19 dawno temu została obalona.

FANATYZM+

Sondaż przeprowadzony w połowie marca pokazał, że 44 proc. Brazylijczyków uważa, że rząd kierowany przez Bolsonaro wykonuje „kiepską” lub „bardzo złą” robotę w walce z kryzysem. Aż 79 proc. uważało, że pandemia wymknęła się spod kontroli. Mimo już ponad 350 tys. ofiar, aż 30 proc. Brazylijczyków nadal popierało prezydenta (brzmi znajomo?).

Nadal tak duże poparcie może świadczyć o tym, że z demokratycznego kraju Brazylia ponownie stacza się w otchłań reżimowych republik. Podczas dyktatury cywilno-wojskowej w latach 1964–1985 tylko niewielka mniejszość zdecydowała się przeciwstawić reżimowi. Większość Brazylijczyków wolała udawać, że nie słyszy krzyków torturowanych, setek z nich na śmierć lub ponad 8 tys. rdzennych mieszkańców zamordowanych wraz z amazońską dżunglą.

WHO szacowała, że podczas gdy na świecie średnia zgonów na COVID-19 wynosi 6 proc. to w Brazylii prawie dwa razy tyle – 11 proc. Średnio, w ciągu ponad roku pandemii, codziennie wykopywano tysiąc grobów dla jej ofiar.

Mimo że nadrzędną wartością dla Bolsonaro jest ratowanie gospodarki, w 2020 r. Brazylia odnotowała najniższy PKB od 24 lat. Gdy wiosną br. kraje cywilizowane zaczynają wychodzić z lockdownów, południowoamerykańskie imperium tkwi w kryzysie epidemiologicznym po uszy.

W rankingu Bloomberga, który ocenia skuteczność walki z koronawirusem w 53 cywilizowanych krajach na świecie, Brazylia jest 3 od końca. O jedno miejsce wyprzedza... Polskę – najgorsze pod tym względem państwo w UE. To już na pewno brzmi znajomo.

Źródło: „Służba Zdrowia” 5/2021

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także