Przeciwnicy celebrowania Halloween już od lat wpadali na przeróżne pomysły na to, w jaki sposób obrzydzić dzieciom to pogańskie, a zdaniem niektórych, co zagorzalszych w swoich przekonaniach, satanistyczne wręcz święto. Do standardowego repertuaru zachowań, takich jak mniej lub bardziej uprzejme przepędzanie i niewybredne wyzwiska, w tym roku doszło też wkładanie do cukierków niemiłych niespodzianek. O ile jednak zamiana migdałowego orzeszka na ząbek czosnku w popularnej pralince nikomu większej krzywdy nie zrobi, o tyle wkładanie do cukierka gwoździ, szpilek czy nawet żyletek może być śmiertelnie niebezpieczne.
– Połknięcie takiego cukierka przez dziecko grozi, najprościej mówiąc, skaleczeniem błony śluzowej przełyku, żołądka lub jelita. Te ciała obce czasem mogą przejść swobodnie przez przewód pokarmowy i nie wyrządzić szkód, ale w większości przypadków niestety trzeba je wyjąć i wcale nie jest to łatwe. Każde uszkodzenie przewodu pokarmowego ciałem obcym niesie za sobą ryzyko dla życia i dla zdrowia. Skutki mogą być długotrwałe – komentuje lek. Iga Detka-Kowalska, specjalista gastroenterolog, kierownik pracowni endoskopii Szpitala Kieleckiego św. Aleksandra.
Sygnały od rodziców, których dzieci natknęły się na słodycze z takimi dodatkami płynęły z całej Polski. Lekarze są oburzeni.
– Tego po prostu nie da się skomentować. Nie wiem, co tkwi tym ludziom w głowach i w jakim celu to robią. Nie mam na to słów – mówi Iga Detka-Kowalska.