Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Małe porodówki do likwidacji

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 13 stycznia 2023 17:25

Małe porodówki do likwidacji - Obrazek nagłówka
Fot. Getty Images/iStockphoto
Likwidacja małych oddziałów położniczych, w których rodzi się rocznie sto, dwieście dzieci, powinna być kontynuowana. Takie oddziały mogą mieć uzasadnienie tylko na obszarach geograficznie wykluczonych, takich jak np. Bieszczady. Wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, szpitale powinny się porozumiewać i łączyć małe porodówki. Nie tylko dla rachunku ekonomicznego, ale przede wszystkim – bezpieczeństwa.

To najważniejsze wnioski, płynące z czwartkowego posiedzenia Komisji Zdrowia, która zajęła się informacją ministra o sytuacji oddziałów pediatrycznych i ginekologiczno-położniczych. W obydwu obszarach oddziałów ubywa, jedną z kluczowych przesłanek jest oczywiście demografia, ale recepty na tę sytuację są odmienne: w przypadku pediatrii wyzwaniem jest znalezienie takiego modelu kontraktowania i finansowania świadczeń pediatrycznych, by nawet w małych szpitalach, przede wszystkim w sezonach infekcyjnych, możliwe było leczenie pacjentów. W przypadku porodówek – uzyskanie konsensusu, że w obecnych uwarunkowaniach utrzymywanie ich w każdym szpitalu jest pozbawione sensu.

– Utrzymywanie dwóch oddziałów ginekologiczno-położniczych w odległości 15 km jest nieuzasadnione, jeśli każdy realizuje 150-200 porodów rocznie. Dyrektorzy oddziałów NFZ podpowiadali rozwiązania konsolidacji takich oddziałów, mając na uwadze interes zarządzających, systemu i pacjentów. (…) Na mapie Polski nadal można wskazać pewną liczbę małych oddziałów. Jedyna rzecz, nad którą należy się zastanowić, to właśnie regiony wykluczone geograficznie. W przypadku dynamicznej akcji porodowej, jeśli czas dojazdu do placówki jest długi, pacjentka może po prostu nie zdążyć – mówił Michał Dzięgielewski, dyrektor Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia.

Proces likwidacji małych porodówek postępuje, ale wolniej niż chciałoby ministerstwo i eksperci. W 2015 roku oddziałów ginekologiczno-położniczych było w Polsce 424, pod koniec 2022 roku - 364. Są takie województwa - np. podlaskie - gdzie w latach 2015-2023 liczba oddziałów nie uległa zmianie, są jednak też takie, gdzie znacząco spadła. – To właśnie obrazuje trend, o którym mówiłem. Województwo podlaskie to region rozległy, z dużymi odległościami pomiędzy miejscowościami, gdzie mogłoby dojść do wykluczenia geograficznego, stąd tam polityka wobec oddziałów ginekologiczno-położniczych była inna niż np. w województwie dolnośląskim, gdzie odległości pomiędzy szpitalami są małe - dodał dyrektor Dzięgielewski.

Podczas dyskusji pojawiły się jednak również zastrzeżenia. Zdaniem Marceliny Zawiszy (Lewica), oddziały ginekologiczno-położnicze znikają z mapy Polski „na ślepo”, a – co gorsza – ich likwidacji wcale nie towarzyszy wzmocnienie tych porodówek, które przejmują porody. W efekcie jakość opieki i warunki, w jakich Polki rodzą, zamiast się poprawiać, pogarszają się. Pogarsza się też bezpieczeństwo rodzących. Co, zdaniem posłanki, z jednej strony przekłada się na niechęć Polek do rodzenia dzieci, z drugiej – wpływa na zwiększający się odsetek cięć cesarskich. Kobiety uznają to – wbrew wiedzy medycznej – za bezpieczniejszy i bardziej komfortowy sposób rodzenia niż poród naturalny. Zwłaszcza, że duża część szpitali nie gwarantuje rodzącym znieczulenia (brak i słaba dostępność anestezjologów).

– Brakuje jasnych standardów, jakie oddziały i gdzie zlokalizowane powinny funkcjonować. W przestrzeni publicznej od lat krąży liczba czterystu porodów rocznie jako kryterium działania oddziału ginekologiczno-położniczego, które i tak nie jest przestrzegane. Trzeba zachęcać samorządy, aby to wykonywały tam, gdzie jest to uzasadnione – zwracał uwagę Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także