Gościem Iwony Schymalli jest Maria Libura z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
- Obecny kryzys związany z epidemią koronawirusa pokazuje, jak ważny dla naszego bezpieczeństwa jako obywateli, potencjalnych pacjentów, jest dobrze zorganizowany system publiczny.
- Są też pacjenci, którzy mają inne potrzeby np. pójścia do dentysty z powodu stanu nagłego. Jak się okazuje, możemy w takich sytuacjach liczyć na sieci publiczne i na to czy regulator publiczny potrafi szybko zareagować, tak jak zrobił to ostatnio NFZ, wysyłając do pacjentów komunikat, w jaki sposób właśnie nagłe potrzeby w tym zakresie będą zabezpieczone.
- System publiczny to jest ten system, którego nie zamyka się na czas epidemii, ponieważ ma odpowiedzialność za całość zdrowia społeczeństwa.
- E-zdrowie przestaje być teoretycznym konceptem omawianym na panelach, tylko staje się rzeczywistym ratunkiem.
- Ten olbrzymi kryzys dotyka nie tylko Polski, ale widzimy go w bardzo bogatych krajach o wysokich wydatkach na ochronę zdrowia. Jeżeli brakuje twardej infrastruktury np. respiratorów, to jesteśmy w bardzo dużym kłopocie i tak jak we Włoszech nagle muszą się pojawiać wytyczne dotyczące tego kogo ratujemy w pierwszej kolejności.
- To są tragiczne wybory pokazujące, jak potrzebna jest równowaga pomiędzy tymi dwoma elementami: to co można wykonać zdalnie i za pomocą nowoczesnych środków, a z drugiej strony potrzebne jest zabezpieczenie łóżek, ludzi i sprzętu.
- Zupełnie inaczej będzie wyglądała sytuacja, jeżeli uda się zapanować nad tą nową chorobą, przy pomocy jakiś środków farmakologicznych, a inaczej jeżeli okaże się, że zostanie ona z nami na dłużej jako sezonowa i niebezpieczna choroba zakaźna.
- Widać konieczność przewartościowania w obliczu choroby zakaźnej myślenia o zdrowiu jako tylko pewnej odpowiedzialności jednostkowej, indywidualnej. Bo tu bardzo wyraźnie widać tę dynamikę, czyli to jak zachowuje się jednostka, wpływa na zdrowie całego społeczeństwa.
- Jeżeli ktoś złamie kwarantannę, to spowoduje zagrożenie zdrowia innych osób, a z drugiej strony to nie jest rzecz, którą można całkowicie zostawić osobistej odpowiedzialności. Potrzebne jest myślenie kolektywne, czyli moje zdrowie, o które muszę dbać nie tylko we własnym interesie, ale także po to, by chronić innych.
- To jest specyfika chorób zakaźnych, która w naszym społeczeństwie trochę została przyćmiona dzięki osiągnięciom medycyny.
- Na początku zlekceważono tę pandemię, uznając, że medycyna w krajach Zachodu poradzi sobie z jakimś patogenem, tak samo jak radzi sobie z innymi chorobami zakaźnymi.
- Teraz my – społeczeństwa musimy uczyć się z powrotem pewnej kolektywnej odpowiedzialności za zdrowie.
- Jeśli popatrzymy na inne kraje jak Stany Zjednoczone, to wyraźnie widać, że systemy niedające powszechnego zabezpieczenia zdrowotnego w tej chwili stają przed dylematem, że chorzy bez ubezpieczenia wręcz unikają kontaktu z systemem ochrony zdrowia po to, żeby nie płacić kosztów związanych z leczeniem. Co źle wypływa na sytuację nie tylko ich samych, ale także ich otoczenia społecznego.
- Redaktor naczelny czołowego pisma medycznego „Lancet” zwraca uwagę na to, że być może najważniejszym wyzwaniem, przed którym teraz stoimy, jest pytanie w jakim społeczeństwie chcemy żyć i że to będzie bardzo ściśle związane z tym, jak uporządkujemy sobie kwestię systemu zdrowia publicznego.