W ten sposób bagatelizujemy chorobę, która wg szacunków Światowej Organizacji Zdrowia zabija rocznie ponad 2,5 miliona osób.
Od lat obserwuje się niepokojące tendencje – nadwaga i otyłość dotyczą coraz liczniejszej grupy osób oraz diagnozowane są w coraz młodszym wieku. To już nie domena seniorów, osób na emeryturze, kobiet po menopauzie, ale ludzi w tzw. sile wieku, a nawet dzieci i młodzieży. Na efekty tego, że społeczeństwo jest coraz cięższe, nie trzeba było długo czekać. Także cukrzyca typu 2., która ściśle koreluje z masą ciała, diagnozowana jest coraz częściej i w coraz młodszych grupach wiekowych.
Pandemia koronawirusa, z którą obecnie się zmagamy oraz wynikające z niej ograniczenia (zdalna edukacja i praca, brak zorganizowanych zajęć sportowych, zamknięcie basenów i siłowni) problem nadwagi i otyłości jedynie pogłębią. Są już na to pierwsze dowody.
Masa ciała w pandemii
W październiku 2020 roku Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego – Państwowy Zakład Higieny przeprowadził badanie na losowej próbie 2 tys. osób (sondaż telefoniczny, dobór próby – mieszkańcy wszystkich województw, miast i wsi, z zachowaniem proporcji płci i wieku w grupach 20–39, 40–59, 60+ lat).
Wyniki badania wskazują, że wiosną 2020 roku nadmierną masę ciała (BMI ≥25) stwierdzono u 54% Polaków, w tym u 64% mężczyzn i u 46% kobiet. Uzyskane wyniki były zbliżone do obserwowanych w Europejskim Ankietowym Badaniu Zdrowia (EHIS) zrealizowanym przez GUS w 2014 roku – nadwagę lub otyłość stwierdzono wówczas u 62% mężczyzn i 46% kobiet.
W okresie pandemii od wiosny do jesieni 2020 roku 28% Polaków w wieku 20 lat lub więcej (28% mężczyzn i 29% kobiet) odnotowało przyrost masy ciała.
Najczęściej przytyły kobiety w wieku 45–64 lata (36%) oraz mężczyźni w wieku 20–44 lata (30%). W najmniejszym stopniu pandemia odbiła się na masie ciała osób starszych (65+ lat), co może wynikać z faktu, że pandemia nie zmieniła aż tak bardzo ich trybu życia, jak miało to miejsce u osób młodszych.
Choć w obliczu wyzwań związanych z COVID-19, przyrost masy ciała społeczeństwa może wydawać się błahym problemem, to w rzeczywistości otyłość oraz wynikające z niej problemy zdrowotne będą kolejnym, długofalowym skutkiem tej pandemii.
Nadwaga jak stan przedcukrzycowy
Pojęcia nadwagi i otyłości często bywają stosowane zamiennie, co nie jest podejściem prawidłowym. Otyłość to choroba, którą charakteryzuje patologiczne nagromadzenie tkanki tłuszczowej w organizmie (>15% masy ciała dorosłego mężczyzny i >25% masy ciała dorosłej kobiety), przekraczające jego fizjologiczne potrzeby.
Nadwagę powinno się traktować jak wstęp do otyłości, sygnał alarmujący, że najwyższy czas zacząć walczyć z nadmiarem kilogramów.
Robiąc analogię do cukrzycy, otyłość to odpowiednik cukrzycy typu 2.; nadwaga to odpowiednik stanu przedcukrzycowego. I nadwagę, i stan przedcukrzycowy, traktować należy jak sygnał ostrzegawczy organizmu. Jeśli nie podejmiemy odpowiednich działań, nieprawidłowości te przejdą w stany chorobowe. Przy czym nadwaga może doprowadzić do dwóch chorób jednocześnie – otyłości i cukrzycy typu 2. A od cukrzycy typu 2. tylko krok od miażdżycy, zaburzeń lipidowych, nadciśnienia i problemów z układem krążenia.
Tak jak cukrzycę i stan przedcukrzycowy diagnozuje się na podstawie konkretnych parametrów, czyli poziomu glukozy we krwi na czczo lub doustnego testu obciążenia glukozą, tak podobne konkretne wskaźniki mamy w przypadku nadwagi i otyłości, które również należy diagnozować i różnicować. Najprostszym i najczęściej stosowanym w tym celu „narzędziem” jest wskaźnik BMI.
Zgodnie z kalkulatorem opracowanym na podstawie danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) poszczególne wartości BMI oznaczają:
Co charakterystyczne, o ile wynik glukozy na czczo w granicach 100-126 mg/dl, interpretowany jako stan przedcukrzycowy, jest dla lekarzy i samych pacjentów impulsem do podjęcia leczenia, o tyle nadwaga, a nawet otyłość ciągle jeszcze bywają bagatelizowane, szczególnie wśród pacjentów. Tymczasem w przypadku cukrzycy typu 2. te dwa czynniki – glikemia oraz nadmiar tłuszczu – niemalże w równym stopniu wpływają na rozwój powikłań, w szczególności powikłań sercowo-naczyniowych, które są główną przyczyną zgonów u pacjentów z cukrzycą.
Tłuszcz trzewny – wróg osób zdrowych i diabetyków
Okazuje się, że nie tylko ilość tkanki tłuszczowej ma znaczenia dla naszego zdrowia, ale także jej rozmieszczenie. Niekorzystny dla zdrowia jest przede wszystkim tłuszcz trzewny, rozmieszczony w okolicy talii. Pomiar tłuszczu trzewnego jest jeszcze łatwiejszy niż obliczanie BMI, do tego celu wystarczy metr krawiecki.
Tkanka tłuszczowa trzewna jest aktywna hormonalnie, czyli działa jak gruczoł endokrynny. Zgromadzona w nadmiarze w jamie brzusznej produkuje i uwalnia do krwioobiegu substancje, z których cześć pogarsza wrażliwość tkanek obwodowych (mięśni, wątroby, serca) na działanie insuliny, powodując insulinooporność, od której przez stan przedcukrzycowy dochodzi się do cukrzycy typy 2.
Substancje, które wydziela tzw. tłuszcz trzewny mają również niekorzystny wpływ na budowę i funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego. Udowodnione zostało, że osoby z otyłością, a w szczególności właśnie z otyłością brzuszną, znacznie częściej mają nadciśnienie tętnicze, zaburzenia gospodarki węglowodanowej oraz lipidowej.
Na rozmieszczenie tkanki tłuszczowej w organizmie powinni zwracać uwagę wszyscy – i osoby zdrowe, i diabetycy. W tej pierwszej grupie jest to prognostyk rozwoju chorób układu krążenia oraz cukrzycy typu 2. U pacjentów z cukrzycą tłuszcz trzewny: zwiększa insulinooporność, utrudnia utrzymanie normoglikemii, sprzyja nadciśnieniu tętniczemu i zwiększa ryzyko rozwoju powikłań (w szczególności powikłań sercowo-naczyniowych).
To nie tyle sama cukrzyca typu 2. tak negatywnie wpływa na ogólny stan zdrowia, co cukrzyca połączona z nadmiarem kilogramów. A od nadwagi i otyłości do cukrzycy już tylko jeden krok. Róbmy wszystko, by nie wpaść w to błędne koło.