- Trudno zrozumieć, czemu zrobił to dopiero konserwatywny rząd pani Beaty Szydło. Niezależnie od dzielących nas różnic, chcę w imieniu wszystkich chorych podziękować pani premier Szydło za ten odważny ruch - powiedział w rozmowie z Onetem Andrzej Rozenek, który odniósł się do doniesień dziennika "Rzeczpospolita" o refundacji leczniczej marihuany.
Z kolei Andrzej Dolecki w rozmowie z "Super Expressem" chwalił Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza w sprawie legalnego dostępu do medycznej marihuany.
Jak powiedział "Super Expressowi" prezes Wolnych Konopi w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają pracę nad projektem legalizującym medyczną marihuanę. Jak podkreśla Dolecki, rząd PiS to rząd, który chce się wywiązać z obietnic. Dolecki mówi też, że nie jest to dla niego zaskoczeniem, że akurat PiS a nie PO zajął się tak kontrowersyjnym tematem, bo Jarosław Kaczyński był jednym z 5 posłów, którzy "odpowiedzieli merytorycznie i z zainteresowaniem" na pytania w sprawie medycznej marihuany. Stowarzyszenie nie dostało odpowiedzi w tej sprawie nawet od Palikota i Millera.
Dolecki skomentował też sprawę dr. Bachańskiego z CZD: - Obserwując to, co się działo w Centrum Zdrowia Dziecka, z czym personalnie powiązany był minister Arłukowicz, mam podejrzenia, że chodziło o jakieś pieniądze, a dopiero później o strach. Myślę, że zainteresujemy odpowiednie organa tym, do czego tam doszło. A skończyło się to śmiercią dwójki dzieci i powinien w to wejść prokurator.
Przypomnijmy: Dr Marek Bachański: publicznie dokonuje się linczu na mojej osobie.
Lekarz z CZD, któremu zabronili leczyć marihuaną, pisze gorzki list do ministra zdrowia.
Dr Marek Bachański w liście do ministra zdrowia pisze, że w Instytucie Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka publicznie dokonano linczu na jego osobie – To, co mnie spotkało w ostatnim roku ze strony Dyrekcji Instytutu i Ministerstwa Zdrowia – z tytułu tylko i wyłącznie leczenia bardzo chorych dzieci, na których tak naprawdę leczenie nikt nie miał pomysłu – stawia pod znakiem zapytania sens pracy lekarza a także stosowania innowacyjnych metod w medycynie w naszym – rzekomo otwartym na różnego rodzaju eksperymenty naukowe – kraju. Wspomniana sytuacja jest również ostrzeżeniem – zwłaszcza dla młodych adeptów sztuki medycznej – że warto z naszego kraju emigrować natychmiast, gdyż jakakolwiek innowacyjność i możliwość – po prostu – leczenia pacjentów będzie zabita i zduszona w zarodku.
Dr Bachański odpiera zarzuty CZD i wyjaśnia, że nie jest prawdą, że jego przełożeni nie wiedzieli o leczonych przez niego pacjentach: – to było wiadome od początku – a pierwsze rozmowy na ten temat odbyły się jeszcze w lipcu 2014 roku. Otrzymałem od nich wtedy zgodę na leczenie nie więcej niż 10 pacjentów. Dodatkowym potwierdzeniem, że wiedziano o takim leczeniu są przecież wnioski na import docelowy, które podpisywali moi przełożeni.
(…)
Podsumowując, tak właśnie wygląda służba zdrowia Anno Domni 2015 pod Pańskim światłym przewodnictwem. Przepraszam, że pozwalam sobie na passus o wymowie politycznej, ale dziś jest Pan dla mnie politykiem, który wraz z usłużną armią urzędników-lekarzy próbuje mi odebrać nie tylko możliwość tego co umiem robić najlepiej, ale i również poczucie zwykłej, ludzkiej godności. Porażające jest dla mnie to, że tego typu słowa muszę kierować pod adresem polityka, lekarza-kontynuatora działań Prof. Zbigniewa Religi, który uchodził za wzór otwartości w dziedzinie badań naukowych. W kontekście tego co piszę, za zupełnie groteskową sytuację należy uznać to, że w zeszłym roku zostałem odznaczony przez Fundację „Zdążyć z pomocą” medalem „Wyjątkowy lekarz” im Prof. Zbigniewa Religi (październik 2014, jeszcze przed badaniami z wykorzystaniem medycznej marihuany). W najbliższym czasie zwrócę ten medal, gdyż – używając nomenklatury Dyrekcji mojego zakładu pracy – ktoś, kto „leczy nielegalnie oraz… niezgodnie z wiedzą medyczną i prawem”, zapewne nie zasługuje na medal z wizerunkiem tak wybitnego poprzednika.
Przypomnijmy sprawę:
Lekarz nie pokazał dotychczas żadnych wyników badań potwierdzających skuteczność leczenia. Również nie złożył podania do komisji bioetycznej szpitala, która decyduje o rozpoczęciu innowacyjnego leczenia. Dr Katarzyna Kotulska-Jóźwiak z Kliniki Neurologii i Epileptologii, Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” powiedziała, że lekarz w piątek złożył wniosek urlopowy ma miesiąc.
- Pan doktor już w marcu, kiedy rozpoczął leczenie, został poproszony o złożenie wniosku o zgodę na leczenie do komisji bioetycznej. Pomimo wielu ponagleń do dzisiaj takiej zgody nie złożył. A kwestia ciągłości terapii w przypadku padaczki lekoopornej ma bardzo duże znaczenia. Tymczasem w piątek pan doktor złożył podanie o urlop – powiedziała Kotulska-Jóźwiak.
Skoro takiego wniosku nie ma, to lekarz nie może podawać dzieciom kannabinoidów.
- Prowadzenie eksperymentu bez zgody komisji bioetycznej jest niemożliwe – powiedziała dr Kotulska-Jóźwiak.
Jak powiedziała pacjenci, którzy chcą dalej kontynuować leczenie muszą zgłosić się do szpitala z wynikami badań, które potwierdzają skuteczność terapii. Na razie takich wyników badań szpital nie posiada. Jednocześnie dr Katarzyna Kotulska-Jóźwiak zapowiedziała, że Centrum Zdrowia Dziecka rozważa wprowadzenie leczenia także u innych pacjentów chorujących na padaczkę.
Źródło: onet.pl/ ”Super Express” / tvn24.pl/x-news/medexpress.pl