Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o niektórych zawodach medycznych. Według ministerstwa zdrowia, celem przyjętego projektu jest uregulowanie warunków i zasad wykonywania tych zawodów, które dotychczas nie były objęte regulacjami ustawowymi, a także kwestii dotyczących doskonalenia zawodowego, rejestru oraz odpowiedzialności zawodowej tych osób. Projekt zawiera regulacje odnoszące się do 17 zawodów, w tym logopedy. Obok logopedów znajdują się tam takie zawody, jak asystentka stomatologiczna, dietetyk, elektroradiolog czy higienistka stomatologiczna. Czy możemy powiedzieć, że logopeda to zawód medyczny, czy może bardziej należałoby go rozumieć jako zawód interdyscyplinarny?
W opinii Polskiego Związku Logopedów, jak i Polskiego Towarzystwa Logopedycznego, logopeda wykonuje zawód interdyscyplinarny. Posługuje się metodami zarówno typowo logopedycznymi, jak i medycznymi, psychologicznymi, pedagogicznymi czy językoznawczymi. Logopeda jest więc zawodem interdyscyplinarnym, ale nie można odmówić mu także definicji zawodu medycznego, jeżeli swoje usługi wykonuje w placówkach medycznych.
Usytuowanie logopedów w ustawie o niektórych zawodach medycznych budzi nasz niepokój, ponieważ ministerstwo, przygotowując legislację tej ustawy, nie zbadało dokładnie struktury zatrudnienia. Placówki medyczne zatrudniają proporcjonalnie bardzo niewielu logopedów, w porównaniu do tych, którzy pracują w innych podmiotach publicznych i niepublicznych, głównie w resorcie edukacji, a także prowadząc własną działalność gospodarczą.
Ministerstwo zdrowia założyło, że logopeda to tylko zawód medyczny i usytuowano nas w tej ustawie. Pozostałe zawody, które nią objęto, mają zupełnie inną specyfikę funkcjonowania i odrębną ścieżkę kształcenia niż logopedzi. Są to zawody, dla których kwalifikacje uzyskuje się zwykle w ramach kształcenia policealnego, a niewiele z tych zawodów zdobywa kwalifikacje poprzez studia czy w ramach kształcenia podyplomowego. Paradoksalne dla nas jest to, że resort zdrowia zakłada, że tą ustawą ureguluje pracę logopedów, którzy funkcjonują również poza placówkami medycznymi. Jest tam zapis o ochronie tytułu zawodowego logopedy. W praktyce, będzie on niejako odbierał prawo do posługiwania się tytułem logopedy osobom, które nie wpiszą się do rejestru, jaki ma powstać na podstawie przepisów tej ustawy.
Ustawa niewątpliwie jest próbą regulacji tego zawodu. Państwo też zwracali uwagę na potrzebę regulacji. Czy podejmowaliście wcześniej w tym celu jakieś działania czy rozmowy z ministerstwem zdrowia?
Ten zawód na pewno wymaga regulacji. Podjęliśmy próby, żeby przygotować projekt odrębnej ustawy o zawodzie logopedy. Zwracaliśmy się zarówno do ministerstwa zdrowia, jak i ministerstwa rodziny i polityki społecznej z prośbą o międzyresortowe uzgodnienia dotyczące przygotowania rządowej ustawy o zawodzie logopedy. Zawody pokrewne, typu psychoterapeuta czy psycholog, mają podobne formy pracy jak logopedzi. Zawody te funkcjonują też zarówno w podmiotach medycznych, jak i niemedycznych. Im umożliwiono regulację zawodu w ramach odrębnej ustawy. Z nami żadne z ministerstw nie podjęło współpracy w tym obszarze.
Na początku naszej rozmowy zwróciła pani uwagę na to, że odsetek logopedów pracujących w systemie ochrony zdrowia jest bardzo mały. Jak przedstawia się struktura zatrudnienia w tym zawodzie?
Zaniepokoiło nas to, że strona rządowa nie prowadzi takich statystyk i nie ma takich informacji. Polski Związek Logopedów nie prowadzi takich statystyk, ale mamy szacunkowe dane, opracowane na podstawie deklaracji o zatrudnieniu. Z osób należących do Polskiego Związku Logopedów, 12 proc. zatrudnionych jest w resorcie zdrowia, 76 proc. w resorcie edukacji, a 12 proc. prowadzi prywatną praktykę logopedyczną. Wydaje nam się, że osób prowadzących praktykę logopedyczną faktycznie jest jednak więcej, ponieważ w deklaracjach często wykazują one tylko podstawowe miejsce zatrudnienia. Proporcjonalnie zatem resort zdrowia zatrudnia niewielką liczbę logopedów.
Oznacza to, że ustawa i wynikające z niej wymogi powstały w oparciu o to co dotyczy tylko 12 proc. osób będących w zawodzie? Jakie więc warunki będzie trzeba spełnić, żeby pracować w tym zawodzie, czy to w placówkach medycznych, oświatowych, czy prowadzić własny gabinet logopedyczny?
Przyszłe rozwiązania budzą nasz niepokój, ponieważ ustawa jest na tyle ogólna, że nie wskazuje szczegółowych odpowiedzi na te pytania. Na podstawie obecnych zapisów ustawy oraz interpretacji ministerstwa, wszyscy logopedzi zatrudnieni w placówkach medycznych będą musieli wpisać się do Rejestru Logopedów. Ich kwalifikacje będą weryfikowane przez powołane do tego komisje. W opinii ministerstwa, logopeda zatrudniony w resorcie edukacji, czyli w szkole, przedszkolu lub poradniach psychologiczno-pedagogicznych nie jest logopedą, tylko jest nauczycielem logopedą. Jeżeli logopeda pracuje i w placówce medycznej i oświatowej, będzie musiał spełniać podwójne standardy.
Co do logopedów prowadzących działalność gospodarczą, uzyskaliśmy interpretację ustną. Zgodnie z nią, logopedzi, żeby móc prowadzić praktykę prywatną, powinni się identyfikować z wykonywaniem zawodu medycznego i wpisać do rejestru. Jeżeli tego nie zrobią, to grożą im sankcje prawne za posługiwanie się tytułem logopedy. Nie będzie więc można prowadzić działalności gospodarczej, nie poddając się zapisom tej ustawy.
Oznacza to, że prywatny gabinet logopedyczny będzie musiał spełnić szereg wymogów, związanych z prowadzeniem placówki medycznej?
Interpretacje mogą być różne i akty wykonawcze jeszcze są w trakcie dopracowywania. Natomiast, jeżeli gabinety logopedyczne byłyby zobligowane, aby rejestrować się jako podmioty medyczne, to będą musiały spełnić wszystkie wymagania, które wynikają z ustawy o działalności medycznej. Wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Funkcjonowanie placówki typowo medycznej wymaga tego, żeby to był osobny lokal z dostępnością dla osób niepełnosprawnych czy dwoma toaletami. Właściciel powinien też na przykład zawrzeć umowę na odprowadzanie odpadów medycznych. W przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, koszty prowadzenia jej w ramach podmiotu medycznego przewyższyłyby dochody. Logopedzi obawiają się, że duże sieci medyczne będą przejmowały usługi logopedyczne. Wiąże się to z niższym wynagrodzeniem dla osób, których nie będzie stać na własny gabinet. W konsekwencji mogą też wzrosnąć ceny usług, a także może rozwinąć się szara strefa.
Istotnym sektorem w tym rynku są usługi logopedów mobilnych. To osoby, które dojeżdżają do pacjenta. Takie usługi sprawdzają się na przykład w zaburzeniach takich jak mutyzm czy autyzm. Co z osobami, które do prowadzenia praktyki tak naprawdę wcale nie potrzebują lokalu?
W ustawie raczej nie uwzględniono takiego typu działalności, a pomoc logopedyczna trafia nie tylko do osób z takimi zaburzeniami jak pan wymienił, ale i na przykład do pacjentów z afazją po udarze. Potrzebują oni wsparcia terapeutycznego neurologopedy i często dzieje się to właśnie w sytuacji domowej. Logopedzi nierzadko prowadzą praktykę bezpośrednio w domach swoich pacjentów, zarówno tych małych, jak i dorosłych. Co więcej, diagnozowanie wymaga przeprowadzenia testów, które trwają na przykład 45 minut-1,5 godziny. Wizyta w placówce ochrony zdrowia trwa natomiast tylko 30 minut. Dla każdego rodzaju zaburzenia potrzebny jest ponadto inny rodzaj pomocy i inne wyposażenie.
Jak proponowane zmiany mogą się odbić na dostępności usług logopedycznych?
Przez to, że warunki świadczenia pomocy logopedycznej będą regulowane w taki a nie inny sposób, może dojść do tego, że logopedzi będą zamykali gabinety prywatne i decydowali się na pracę w resorcie edukacji, oczywiście jeśli będą tam dla nich etaty. Należałoby sobie też życzyć, żeby w resorcie zdrowia było więcej etatów dla logopedów. Zatrudnia się ich obligatoryjnie na oddziałach udarowych czy neurologicznych, a logopeda powinien być też między innymi na oddziale otolaryngologicznym i neonatologicznym. Umów o pracę w ramach stałych etatów logopedzi w placówkach medycznych najczęściej nie mają. Właściwe też byłoby zatrudnianie większej liczby logopedów w placówkach publicznych. Liczba godzin, która została określona w standardach też jest niewystarczająca, ponieważ wprowadzając dodatkowe zatrudnienie dla pedagogów specjalnych, jednocześnie ogranicza się zatrudnienie logopedom. Rozwiązania, jakie przewiduje ustawa nie zaspokajają naszym zdaniem potrzeb osób, które chciałyby lub powinny korzystać z pomocy logopedycznej.
Jak będzie wyglądało wchodzenie nowych osób do zawodu i czy będą narzucone jakieś rygory na osoby, które mają już uprawnienia, ale jeszcze nie podejmowały pracy jako logopeda?
Kwalifikacje będą weryfikowane w ramach Rejestru Logopedów. Niepokoi nas to, że w komisjach, które będą do tego powołane zasiądą urzędnicy, a nie będą tam mieli reprezentacji logopedzi. Nie będziemy mieli wpływu na jakość merytoryczną oceny weryfikacji kompetencji logopedów. Te przepisy nas niepokoją, ponieważ są one niedookreślone.
A jak będzie przebiegała weryfikacja? Ma to być tylko sprawdzenie dokumentów, czy logopeda miałby stawać przed jakąś komisją?
Będzie to raczej wyglądało tak, że po wniesieniu opłaty trzeba będzie przedstawić różnego rodzaju dokumenty potwierdzające kwalifikacje, a potem logopeda będzie zobligowany do tego, żeby ustawicznie podnosić poziom kwalifikacji w określonych przez ministerstwo ośrodkach doskonalenia.
Co z osobami, które uprawnienia zdobyły kilka lat temu, ale jeszcze nie rozpoczęły pracy w zawodzie?
W mojej opinii ta ustawa zakłada przepisy przejściowe. Na pewno będzie czas, żeby przystosować się do tych wymagań. Z całą pewnością nie powinno być tak, że jeżeli ktoś jest wykształconym logopedą i ma tytuł logopedy wynikający z wykształcenia, to nie uzyska poświadczenia kwalifikacji.
Jakie dalsze działania planuje środowisko logopedów w związku z tym projektem ustawy?
Już od 2022 roku, kiedy to pojawił się projekt ustawy, formułowaliśmy postulaty dotyczące głównie utworzenia niezależnej izby zawodowej logopedów. Uwagi zebrane przez ministerstwo w ramach konsultacji społecznych zostały upublicznione dopiero po roku, czyli w styczniu w 2023 roku. Pojawiło się aż 700 uwag od różnych podmiotów, a raport z konsultacji zawiera 400 stron. Niewiele z tych uwag uwzględniono w trakcie dalszego procedowania. Teraz ustawa trafi do Sejmu. Stanowiska, które kierowaliśmy do ministerstwa zdrowia i do ministerstwa rodziny i polityki społecznej przekazaliśmy więc również do komisji sejmowych i senackich. Będziemy starali się o to, żeby parlamentarzyści nas wysłuchali i żeby nasi reprezentanci uczestniczyli w posiedzeniach tych komisji.
Dziękuję za rozmowę.