Zmiany w projekcie są dokonywane dosłownie na ostatnią chwilę, bo projekt miał być już przyjęty przez rząd 5 listopada, jednak ministrowie zajmą się nim tydzień później – tak przynajmniej mówiła, na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami, minister zdrowia Izabela Leszczyna. - Mam nadzieję, że to uspokoi obawy społeczne - powiedziała szefowa MZ.
Racjonalizacja sieci oddziałów położniczych to jeden z ważnych elementów zmian, które Izabela Leszczyna chce wprowadzić w systemie ochrony zdrowia. Gdy w sierpniu opublikowano projekt, w załączniku znalazł się wykaz oddziałów położniczych, w których w ubiegłym roku przyjęto mniej niż 400 porodów – to co trzeci oddział w kraju. Opozycja (ale też posłanki Lewicy) zaczęła alarmować, że rząd planuje masowe zamykanie porodówek. Przedstawiciele MZ i autorzy koncepcji zmian w szpitalnictwie, a także wielu specjalistów argumentowali, że mniejsza liczba porodów stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa kobiet i dzieci. Jednak nawet wprowadzenie dodatkowego kryterium geograficznego nie uspokoiło sytuacji.
Izabela Leszczyna ocenia, że opozycja zachowała się w tej sprawie nieetycznie. - Uważam, że nasi adwersarze polityczni w sposób absolutnie niegodny wykorzystali tę sytuację, strasząc kobiety, strasząc pacjentów. Minister zdrowia nie może pozwolić na to, żeby ludzie żyli w lęku, że im zabiorą szpital, albo zabiorą porodówkę i kobiety nie będą miały gdzie rodzić. (...) Dlatego postanowiłam zmienić ten twardo brzmiący przepis w ustawie, że minister zdrowia określi liczbę porodów – powiedziała, przypominając, że przygotowanie kryterium liczbowego, jeśli chodzi o gwarancje bezpieczeństwa dla rodzących, zlecili jeszcze ministrowie PiS – Łukasz Szumowski i Adam Niedzielski.
Minister chce teraz, by na poziomie regionów były ustalane zasady stanowiące, ile i gdzie porodówek będzie funkcjonować. Będą to ustalać zespoły powoływane przy wojewodach (wojewoda, organy tworzące szpitale (starostowie, marszałkowie, prezydenci miast, konsultant wojewódzki ds. ginekologii i położnictwa). – Mają ustalić zasady dla swojego województwa. Dla jednego to może być jakaś odległość, dla drugiego to może być liczba porodów, ale nie muszą to być w ogóle takie twarde dane. Zespół może ustalić pewne zasady i porozumieć się, że porodówka będzie np. nie w pięciu miejscach, ale w trzech. Takie stanowisko dla ministra zdrowia będzie wiążące – przekazała Leszczyna.
Izabela Leszczyna przypomniała też, że zamykanie oddziałów jest dobrowolne, a decyzja zawsze należy do organu prowadzącego. – Minister zdrowia nie ma prawa zamknąć żadnej porodówki, może to zrobić tylko organ tworzący – stwierdziła.
Dodatkowym bezpiecznikiem dla powiatów, w których zostaną zlikwidowane oddziały położnicze, mają być nowe zespoły ratownictwa medycznego – to rozwiązanie dla kobiet, które nie zdążą udać się do szpitala w trybie planowym (jak dzieje się, co podkreślała minister, w znakomitej większości przypadków).