Czy wzrost nakładów na zdrowie w wysokości 6,8 proc. PKB wystarczy by uleczyć służbę zdrowia?
Żadnego z elementów ochrony zdrowia nie można rozpatrywać osobno. To sprawa kompleksowa, wymagająca pochylenia się nad nią ponad podziałami a jednocześnie całego rządu, nie tylko ministra zdrowia. Doświadczenie ostatnich dziesiątek lat wyraźnie wskazuje, że poszczególni ministrowie czy wiceministrowie mieli niezłe pomysły, natomiast nie było zrozumienia ponad resortowego. Inwestycja w zdrowie to jednak jedna z najważniejszych gałęzi gospodarki, bo cóż może być lepszego. I dlatego, jeżeli mówimy o tym, że trzeba zwiększyć procent PKB, oczywiście trzeba ale nie samodzielnie i w oderwaniu od całościowej reformy, gdzie w grę musi wchodzić uporządkowanie koszyka, dobra wycena świadczeń, odpowiednia referencyjność kolejnych stopni placówek, które mają diagnozować i leczyć chorych, jakość mająca znaczenie szczególnie w onkologii oraz monitorowanie tej jakości, i właściwie prolongacja szpitalowi po kolejnych weryfikacjach rocznych czy dwurocznych, ale nie na zasadzie, że jak ktoś raz dostanie akredytację to już później może już sobie swobodnie pracować. W onkologii szczególne istotna jest kompleksowość leczenia w oparciu o konsylia lekarskie. I też świadomość, że ośrodki leczące najlepiej (ma być zachowana właśnie ta jakość) są nagradzane przez to, że z jednej strony pacjenci są nimi bardziej zainteresowani, z drugiej płatnik który musi wiedzieć że płaci za jakość a nie zaliczenia kolejnych procedur. Myślę, że system sieci szpitalnej, przede wszystkim ośrodków referencyjnych najwyższego stopnia jest bardzo ważny dla płatnika oraz personelu w nich pracującego, również dla pacjentów. Nie ma lepszej opieki jak całościowa od momentu przekroczenia szpitala, od zdiagnozowania nowotworu przez proces diagnostyki, kolejne etapy leczenia skojarzonego w jednym miejscu przez najlepiej do tego dobraną ekipę lekarsko-pielęgniarką, po kolejne nawroty choroby nowotworowej, bo coraz więcej chorób nowotworowych staje się przewlekłymi i nieśmiertelnymi w związku z postępem wiedzy medycznej, dostępu coraz większej ilości ludzi do takich placówek najwyższego stopnia referencyjności. I muszą być nagradzane te placówki. A nie, tak jak ten nieszczęśliwy pakiet onkologiczny, który spowodował zadłużenie tych, co najlepiej leczą i gdzie przychodzi najwięcej ludzi, który w innych miejscach mówią, że niestety, my nie możemy pomóc. A takie procedury są najczęściej wysoko kosztowne. Placówki przyjmujące takich pacjentów powinny być nagradzane. Trwają nad tym prace na poziomie decydenckim, tylko muszą one być przyspieszone. I tak mamy już opóźnienie w odpowiednim wprowadzaniu reformy. Musi tu być przychylność ze strony parlamentu i rządu. Wszystkie te elementy muszą być uwzględnione a nie mówić, że trzeba więcej procent PKB. Trzeba więcej procent PKB, ale też trzeba racjonalniej i mądrzej wydawać środki, które już posiadamy.
Ale rozumiem, że jest to jeden z niezbędnych elementów?
To podstawa, bo trudno sobie wyobrazić, że będąc w UE jesteśmy krajem na jednym z ostatnich miejsc pod kątem nakładów na ochronę zdrowia. Nie da się zrobić reformy bez środków finansowych. Oczywiście są różne sposoby podnoszenia procent PKB, mówi się m.in. o podniesieniu składki czy ubezpieczeniach komplementarnych. Myślę, że jeśli uporządkuje się koszyk i będzie wiadomo które procedury się w nim nie znajdą (bo wiadomo, że nigdzie nie ma tak, że wszystko jest dla wszystkich, o równym dostępie) i wykorzystać wszystkie elementy, jakie – myślę – są do zaaprobowania przez społeczeństwo. Bo jeśli skrócą się kolejki, będzie wiadomo, że tafia się do najlepszych specjalistów, i mamy świadomość, że od dziecka odkładamy na to by mieć pewną pulę środków zgromadzonych na ten moment, w którym przyjdzie nam zachorować na poważną chorobę, i mieć dostęp do nowych technologii i metod postępowania, które są bardzo drogie. Ale jeśli ubezpieczenie będzie gwarantowane, zbierane przez całe życie przez każdego człowieka, to łatwo będzie akceptować różne sposoby podwyższenia tej składki.