Martyna Chmielewska: Rząd przyjął we wtorek projekt nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego, zasadniczego wynagrodzenia pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych, przedstawiony przez ministra zdrowia. Czy środowisko medyczne akceptuje te zmiany?
Maria Ochmann: Jest już zmiana w tytule ustawy - niektórych pracowników wykonujących zawody medyczne. Należałoby zadać dziś pytanie, co oznacza środowisko zatrudnionych w ochronie zdrowia. Nie wiemy czy rejestratorka medyczna jest pracownikiem medycznym, czy ulubiona przez ministra funkcja sekretarki medycznej należy do zawodów medycznych. Postulatem Solidarności od początku tworzenia ustawy było rozszerzenie zakresu podmiotowego na wszystkich zatrudnionych w szpitalu. Uznajemy, że to rozszerzenie jest krokiem w dobrą stronę. Jednocześnie minister zdrowia z tej ustawy wyłączył pielęgniarki, lekarzy, lekarzy rezydentów i uczących się specjalizacji.
M.C.: Jakie jeszcze zmiany powinny być wprowadzone Pani zdaniem w projekcie nowelizacji ustawy?
M.O.: Nie chodzi o to, aby ustawa znowu podzieliła system na biednych i bogatych. Bogaci będą zasobniejsi i mieli swoje rozwiązania, a reszta będzie na wskaźniku 0,53 od zamrożonej kwoty 3900 zł. Należałoby się zastanowić nad wskaźnikami. Ostatnio w grupie nienależącej do zawodów medycznych, która przypomina mi komputerową funkcję kosza, minister zdrowia umieścił pracowników, którzy muszą legitymować się średnim a nieraz wyższym wykształceniem. A wszystko po to, aby mogli wykonywać swój zawód (np. sekretarki, rejestratorki, inżyniera medycyny nuklearnej pracującego w onkologii). Solidarność zgłosiła poprawki, aby z grupy jedenastej wyodrębnić pracowników, którzy aby wykonywać swoje zadania, muszą legitymować się wyższym wykształceniem i przydzielić im wyższy wskaźnik. Mówiliśmy również o tych najniżej funkcjonujących - salowych, sanitariuszy ze wskaźnikiem 0,53, na granicy płacy minimalnej. Jeśli ustawa ma być rozwiązaniem szczególnym, bardziej korzystnym niż kodeks pracy, to nie dawajmy tym ludziom jałmużny. To bardziej upokarza. Uczciwością byłoby uwarunkowanie wzrostu od aktualnej średniej krajowej. Ta średnia krajowa oczywiście rośnie, ale pracowników w ochronie zdrowia mamy coraz mniej. Wynagrodzenia w części szpitali są już wyższe, ale nam przecież chodzi o tych, którzy zarabiają najmniej.