– Chociaż badania nad SARS-CoV-2 są wciąż ograniczone, wyniki tych, które przeprowadzono wydają się potwierdzać aerozolizację wirusa podczas normalnego oddychania – pisze dr Harvey Fineberg, przewodniczący amerykańskiego ciała eksperckiego National Academies Standing Committee on Emerging Infectious Diseases and 21st Century Health Threats w opinii wydanej 1 kwietnia br.
Komitet zajął się kwestią aerozolizacji koronawirusa na prośbę działającego przy Białym Domu Office of Science and Technology Policy.
Dr Harvey Fineberg wyjaśnia w rozmowie z Medscape, że chociaż takie aerozolowanie można uznać za trzecią potencjalną drogę transmisji (obok wydalania dużych kropelek w trakcie kichanie lub kaszlu oraz przenoszenie cząstek wirusowa poprzez dotykanie powierzchni) – jej ilościowy udział w realnym rozprzestrzenianiu się zakażenia w populacji nie został jeszcze oszacowany.
Wniosek? Najbezpieczniej jest uznać, póki co, że wszystkie trzy drogi transmisji mają znaczenie i zabezpieczać się przed każdą z nich – podkreśla ekspert, wyjaśniając, że przyjęcie takiego podejście nie zmienia zasadniczo niczego w dotychczasowych zaleceniach dla placówek ochrony zdrowia. Nadal najlepsze środki ostrożności to: mycie i dezynfekcja rąk oraz noszenie odzieży ochronnej (PPE – personal protective equipment). Najwyższy poziom ochrony zapewniają maski N95, ale – jak przyznaje specjalista – oczekiwanie, że będą je nosić wszyscy pracownicy medyczni nie jest realistyczne.
Autorzy raportu przytaczają wyniki kilku badań, które zdają się potwierdzać hipotezę, że SARS-CoV-2 może przenosić się drogą powietrzną.
Jedno z nich przeprowadził zespół pod kierownictwem dr. J. Santarpii z University of Nebraska w Omaha. Naukowcy zebrali próbki wprost z powietrza oraz z powierzchni w 11 salach, w których leżało 13 pacjcentów z COVID-19 o różnym nasileniu objawów a także w sąsiednich korytarzach. Badacze znaleźli RNA koronawirusa zarówno w powietrzu pobranym z sal, jak i z korytarzy, a także na powierzchni kratek wentylacyjnych.
Inne z przytaczanych przez badań dotyczyło szpitali oraz miejsc publicznych (w tym otwartych przestrzeni) w Wuhan. Wykazano w nim, że najwyższe stężenia wirusa (oprócz sal z chorymi) występowały w powietrzu szpitalnych toalet, szatni i pomieszczeń, w których zdejmowano odzież ochronną. Autorzy sugerują, że aerolozowanie wirusa mogło zachodzić podczas samego zdejmowania PPE. W miejscach publicznych stężenie koronawirusa w powietrzu było znikome, nie licząc miejsc, w których znajdowało się lub przez które przechodziło dużo ludzi, takich jak bliskie otoczenie wejścia do szpitala, apteka, czy też obszar tuż przed wejściem do sklepu spożywczego, przed którym stała kolejka klientów.
Raport Komitetu nie przytaczają pracy autorstwa dr L. Bourouiby z Massachusetts Institute of Technology in Cambridge, opublikowanej niedawno przez JAMA. Jej autorka zauważa, że powietrze, które opuszcza ludzkie drogi oddechowe podczas wydechu, kichnięcia, kaszlu – zawiera nie tylko śluzowe kropelki, które dość szybko opadają na powierzchnie (ich „lot” ma trajektorię podobną jak pocisk, ale krótki zasięg), ale przede wszystkim składa się z turbulentnej chmury gazu, która porywa i unosi kropelki o różnych średnicach i wydłuża czas, jaki potrzebują na opadnięcie na podłoże czy przedmioty z ułamka sekundy do… minut, a dystans, jaki mogą w tym czasie przemierzyć to nawet 7-8 metrów.
Źródła: Medscape / JAMA / medrxiv.org