„Podjęliśmy decyzję bez wahania, bo dla nas teraz toczy się nie tylko wojna z okupantami, ale także toczy się wojna o życie naszego dziecka” – powiedziała Katia. Ona i jej córka są teraz w Warszawie i czekają na dalsze leczenie Alinki, której stan lekarze oceniają jako stabilny.
Katia i jej córka są wśród ponad miliona osób, które uciekły do Polski z Ukrainy, aby uchronić się przed wojną. Kolejne 700 000 uchodźców trafiło do sąsiednich krajów, takich jak Rumunia i Mołdawia. Według szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych ostatecznie może uciec cztery miliony ludzi.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega, że masowy exodus z Ukrainy podnosi ryzyko kryzysu zdrowotnego, który nie będzie ograniczał się do jednego czy dwóch krajów w Europie.
W czasie wojny kryzys opieki zdrowotnej – brak dostępu do szpitali i leczenia, niedożywienie i tym podobne –są częstszą przyczyną śmierci niż wybuchające bomby. W szpitalach zaczęło już brakować podstawowych leków, a oddziały neonatologiczne zostały przeniesione do piwnic, by schronić się przed bombardowaniami.
Obecnie istnieje obawa, że napływ uchodźców do sąsiednich krajów spowoduje, że ich systemy opieki zdrowotnej staną na krawędzi. Dyrektor WHO Europe, Hans Kluge powiedział, że służba zdrowia w Polsce, na Słowacji, w Rumunii i Mołdawii jak do tej pory sobie radzą. Ale- jak dodał- to jest stan na dziś. A co będzie jutro? Punkt krytyczny wydaje się być bliski, choćby dlatego, że liczba łóżek i lekarzy nie podwoi się z dnia na dzień, szczególnie w systemach opieki zdrowotnej, które zostały już obciążone przez dwa lata pandemii COVID-19. „Możemy powiedzieć, że będziemy leczyć wszystkie ukraińskie dzieci, ale obawiam się, że to po prostu nierealne. Zapewnimy im najlepszą możliwą pomoc, ale nie możemy zdziałać cudów” – powiedział Prof. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym WUM, Ernest Kuchar. Z tego, co mówi Ministerstwo Zdrowia- szpitale są w stanie obsłużyć około 7000 pacjentów z Ukrainy. Według Kate White, kierownik programu ratunkowego w organizacji Lekarze bez Granic, nawet milion nowych potencjalnych pacjentów przeciążyłoby system opieki zdrowotnej w każdym kraju.
W perspektywie krótkoterminowej międzynarodowe agencje humanitarne, rządy krajowe i wolontariusze starają się wysłać na przejścia graniczne z Ukrainą zestawy urazowe, najpotrzebniejsze leki i karetki pogotowia. Jak dotąd nie ma szpitali polowych na granicy Węgier, Polski, Słowacji czy Mołdawii.
Unia Europejska, która przyznała ukraińskim uchodźcom prawo do czasowego pobytu – w tym dostęp do opieki medycznej- również pracuje nad pomocą państwu członkowskiemu Polsce. Jednak przede wszystkim partnerzy zaangażowani w działania humanitarne stwierdzili, że potrzebne są rozwiązania długoterminowe. Największym wyzwaniem jak do tej pory okazują się pacjenci, którzy uciekając do Polski, nie zabrali ze sobą np. dokumentacji medycznej. Według najnowszych szacunków Światowej Organizacji Zdrowia, wśród obywateli Ukrainy jest 2,3 mln osób z cukrzycą, 250 000 pacjentów z HIV i około 160 000 pacjentów onkologicznych. A koronawirus? W Warszawie, powiedział prof. Kuchar, prawie każde dziecko-uchodźca przybywające do jego szpitala miało pozytywny wynik testu na COVID-19, prawdopodobnie z powodu warunków, w jakich uciekało z Ukrainy, gdzie przed wojną było średnio około 27 000 nowych przypadków koronawirusa dziennie, a tylko 35 proc. zaszczepionej populacji.
Zdrowie psychiczne jest kolejnym obszarem zdrowotnym, przed którym za chwilę będą stały poważne wyzwania. Trauma wojenna nie zniknie z dnia na dzień.
Mąż Katii i jej troje dzieci pozostają w Ukrainie. Kobieta rozpaczliwie martwi się o ich bezpieczeństwo i życie, ale cały czas martwi się też o leczenie Alinki. Co może zrobić w tej sytuacji? Odpowiada samej sobie: „ muszę się trzymać”.
Źródło: Reuters