Na świecie jest już ponad 936 tysięcy przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło ponad 47 tysięcy. W Polsce 2554 osób jest zakażonych. Zmarły 43 osoby. We Włoszech lekarze robią selekcję wśród chorych. Muszą podjąć bardzo trudne decyzje odnośnie tego kogo leczyć a kogo nie...Jak Pani reaguje na te informacje?
Jestem zaniepokojona obecną sytuacją. Przykro mi, że z powodu epidemii umiera tysiące ludzi na świecie. Koronawirus spowodował, że pracownicy ochrony zdrowia podejmują trudne decyzje, kładąc na szali obowiązek zawodowy i zdrowie swoich bliskich. Te dramatyczne wybory, o których dowiadujemy się z mediów i rozmów z koleżankami i kolegami, zmuszają do postawienia pytania. Czy powinniśmy narażać się za 3200 brutto? Z pewnością nie jeden czytelnik stwierdzi, że sami wybraliśmy sobie taką drogę zawodową.
Tylko, czy to zobowiązuje nas do pracy ponad siły, w ogromnym stresie i poczuciu zagrożenia.
Jakie nastroje obecnie panują wśród diagnostów laboratoryjnych, fizjoterapeutów, techników elektroradiologii? Jak radzą sobie psychicznie?
Jesteśmy rozczarowani. Zewsząd jesteśmy bombardowani, utrzymanymi w tonie wojennym, informacjami o sytuacji w kraju. "Pierwsza linia frontu" jest najczęściej używanym zwrotem. Jednym tchem wymieniani są lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czasem ktoś napomknie o innych pracownikach ochrony zdrowia. W każdej relacji telewizyjnej podawana jest ilość osób zarażonych potwierdzonych testem laboratoryjnym, a każdy pacjent z objawami infekcji dróg oddechowych ma wykonywane zdjęcie RTG lub tomografię klatki piersiowej. Stanowczo upominamy się o pamięć i szacunek dla techników elektroradiologii, analityki medycznej i diagnostów laboratoryjnych. Jak radzimy sobie psychicznie? Wierzymy, że nasza praca pomimo niskich zarobków ma sens. Chcemy pomagać ludziom. W trudnych chwilach możemy liczyć na wsparcie bliskich osób.
Na czas epidemii zostały przekazane dodatkowe środki finansowe dla szpitali na zwiększenie wynagrodzenia dla osób na pierwszej linii frontu...
To prawda. Dowiedzieliśmy się, że na czas epidemii zostały przekazane dodatkowe środki finansowe dla szpitali na zwiększenie wynagrodzenia dla osób na pierwszej linii frontu. Po raz kolejny nasze zawody nie są brane pod uwagę, tym razem przez dyrektorów szpitali. W tragicznej sytuacji znajdują się fizjoterapeuci. KIF podaje- 75% rehabilitantów pozostaje bez dochodu, a "tarcza antykryzysowa" nie zawiera zapisów uwzględniających tą grupę zawodową.
Jakie działania należy podjąć jak najszybciej, aby poprawić sytuację zawodów medycznych?
Uważamy, że należy niezwłocznie wdrożyć rozwiązania, które zabezpieczałyby finansowo pracowników ochrony zdrowia w czasie epidemii. Samorządy reprezentujące zawody medyczne, nie czekając na decyzję rządu, wprowadziły własne systemy pomocy: prawnej, psychologicznej i finansowej. Chcielibyśmy mieć pewność, że gdy ktokolwiek z Nas będzie potrzebował wsparcia nie pozostanie sam.