Podczas konferencji przedstawiono memorandum, które jest punktem wyjścia w pracach nad nowym projektem. Lekarski projekt ustawy to odpowiedź na plany resortu zdrowia, który w ustawie o jakości zamierza zapisać instytucję nadzwyczajnego złagodzenia kary w przypadku zgłoszenia błędu medycznego – to rozwiązanie, jak mówią eksperci, o lata świetlne odległe od systemu no-fault.
Brak takiego systemu, jak podkreślono w dyskusji (i w memorandum) rodzi negatywne konsekwencje, wśród których wymieniono m.in. zniechęcanie lekarzy do pracy w specjalizacjach zabiegowych oraz wybieranie przez lekarzy mniej ryzykownych metod leczenia o potencjalnie niższej skuteczności.
- Dyskusja o konieczności wprowadzenia systemu no-fult trwa od dawna – przypomniał Łukasz Jankowski, prezes NRL. - Obserwując losy kolejnych ustaw będących próbą poprawy jakości i bezpieczeństwa leczenia, doszliśmy do wniosku, że musimy wziąć sprawy we własne ręce i w pierwszym kroku przedstawić diagnozę obecnej sytuacji oraz pomysły na to, jak ten system poprawić, a następnie wyjść w propozycją ustawy.
Prezes lekarskiego samorządu stwierdził, że w obecnym systemie, gdy dochodzi do zdarzenia niepożądanego, dochodzi też do konfrontacji pacjenta i lekarza. - Jednym z podstawowych niedostatków obecnego systemu jest brak rejestru zdarzeń niepożądanych. Musimy dojść do takich rozwiązań, które pozwalałyby systemowi i lekarzom uczyć się na własnych błędach. Nie jesteśmy idealni, błędy się zdarzają. Grunt, żeby wyciągać z nich wnioski i do tego ma służyć rejestr zdarzeń niepożądanych. Dziś atmosfera sprzyja karaniu lekarzy, ale też zamiataniu błędów i zdarzeń niepożądanych pod dywan – przyznał. Kolejnym filarem systemu no-fault powinno być wprowadzenie narzędzi kompensacji dla pacjentów, w sytuacji gdy dojdzie do zdarzenia niepożądanego lub błędu medycznego. Chodzi przede wszystkim o to, by pacjent nie został osamotniony ze swoim problemem. - W tej chwili w systemie działa aż siedem różnych instytucji, które zajmują się tego rodzaju sprawami. Każda z nich, rozpatrując daną sprawę, może dojść do odmiennych wniosków, a pacjent i tak zostaje sam - podkreślił prezes Jankowski.
- Prowadzę kilkanaście spraw, w których bronię lekarzy lub członków personelu medycznego. Nie ma wśród nich takiego postępowania, które w perspektywie pacjenta doprowadziłoby do szybkiego rozstrzygnięcia. (…) Dla rozwoju medycyny i usprawnienia postępowań z perspektywy pacjenta powinniśmy wypracować system, który skróciłby uzyskanie przez pacjenta rekompensaty – mówił z kolei Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
- Obecny system absolutnie nie jest pacjentocentryczny. Funkcjonuje w oparciu o to, że trzeba kogoś obarczyć winą, często znaleźć kozła ofiarnego, bo do błędu dochodzi często wskutek wielu zdarzeń. To powoduje, że pacjent na wiele miesięcy pozostaje bez tego, co jest dla niego kluczowe, czyli bez naprawienia szkody, która powstała – oceniła Ewelina Nazarko-Ludwiczak z Fundacji MY PACJENCI. Przypomniała też, że już w 2017 r. Fundacja postulowała stworzenie rejestru zdarzeń niepożądanych i wprowadzenie systemu no-fault jako fundamentu, na którym można budować kulturę jakości w ochronie zdrowia.